wtorek, 4 sierpnia 2015

PYTANIA I ODPOWIEDZI

Po ostatnim wpisie... Pytania napływały nie w postaci skasowanych komentarzy, ale ustnie albo na prywatnego maila. Odpowiadam i odpowiadam, ale czuję się coraz bardziej wkurzony. Więc dzisiaj po raz ostatni, na piśmie - uprzejmie informuję:

1. Nie, nie jestem szefem lub przewodniczącym niczego. Mówię, ponieważ nie czuję stresu przed zbiorowością - i przedstawiam z upoważnienia to, co myślą inni i co sam sądzę. Staram się to robić jak najdokładniej, poprawną polszczyzną - niestety nie jestem aktorem czy jakimś wizjonerem, nie umiem porywać tłumów, nie znam odpowiedzi na wszystkie zadawane mi pytania. Materia prawnych definicji i dla mnie jest nudna jak flaki z olejem - choć przedstawić ją należy dosłownie, a nie w "żołnierskich słowach".

2. Nie, nie będę najmował żadnych prawników dla sąsiadów, każdy może uczynić to na własny rachunek, kiedy chce i za ile chce.

3. Proces, o którym mówiliśmy i który w przedmiocie jego uzasadnienia przedstawiałem Państwu - wytoczyłem administracji nie ja, ale nasza sąsiadka. Wygrała własnym staraniem i za własne pieniądze, nie istnieje żaden powód, bym przedstawiał to jako zbiorowy sukces. Bo to JEST JEJ SUKCES - z konsekwencjami dla nas. Tak, uważam, że cała treść uzasadnienia wyroku ma bezpośrednie przełożenie również na losy tych, którzy na sali sądowej nie byli. Nie wiem dlaczego tej pani nie było na zebraniu.

4. Nie wypożyczam żadnych pism ani ich kopii, a od ostatniego zebrania niczego nikomu nie objaśniam.

5. Nie biegam po sąsiadach w  żadnej sprawie, mój czas jest równie cenny, co Państwa czas.

6. Od początku nie wierzyłem w skuteczność zbiorowych spotkań, mówiłem o tym jasno - jednak zdecydowano inaczej. Ostatnie zebranie potwierdziło moje opinie. Stąd oświadczam jak najuroczyściej, że w następnych UCZESTNICZYĆ JUŻ NIE BĘDĘ. Zrobię co moim zdaniem powinienem zrobić, ale nie zamierzam informować o tym zbiorowości. Jeżeli pewnego dnia uznam, że chcę o czymś napisać - to napiszę. Jeżeli nie - to nie.

7. Podtrzymuję swoją opinię wyrażoną publicznie w ostatnią niedzielę: na wojnę idzie się nie z różą w zębach i kieszeniami wątpliwości, ale tęgim kijem, poważnymi argumentami, zdecydowaniem i wolą wygrania potyczki. Zdanie jednej z sąsiadek, która suponuje, iż różnica dwóch złotych z metra kwadratowego to drobiazg nie wart wspomnienia MAM W NOSIE. Nieprawdą jest, że nasze decyzje podpisane dwa tygodnie wcześniej przez 26 osób to jakiś wrogi nam argument dla administratorów, proszę uważnie przeczytać wyrok i jego uzasadnienie. Oczywiście przyznaję, że ma oważ dama prawo do wyrażania każdej opinii na każdy temat. Z zastrzeżeniem, iż przyjmuję to do wiadomości, ale bez wstępnego szacunku. Nie komentuję - ale nadal się nie zgadzam.

M.Z.

6 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Dopiero dzisiaj, bo dopiero dzisiaj mam pełen obraz co się u was działo w niedzielę. Utłukła Cię ta wściekła baba stwierdzeniem, że skoro płaciłeś czynsz w warunkach oszustwa, to akceptowałeś sprawę. Nie czytała uzasadnienia wyroku? Dlaczego w ogóle dopuściliście do rozmowy kogoś, kto u was już nie mieszka? A wydawało mi się, że jesteś bardziej rozgarnięty...

M.Z. pisze...

Masz rację: mnie też czasem wydaje się, że jestem bardziej rozgarnięty, niż jestem. Szkopuł polega na tym, że nie mam prawa zamykać gęby nikomu, kto zechce tę gębę otworzyć. Słabość struktur rozproszonych, tak ostatnio działaliśmy, polega dalej na tym, że jako "nie-gospodarz" spotkania nie mam instrumentów ułatwiających mi jego prowadzenie. Stąd decyzja o nie uczestniczeniu w jakichkolwiek innych, kolejnych nasiadówach. I wyszło jak wyszło, jak za dawnych lat...

Anonimowy pisze...

A nie byłoby prościej gdybyś te pania poprosił, aby zamiast gadać głupstwa wróciła do domu i napiła się herbatki?

M.Z. pisze...

Zapewne tak by właśnie było: prościej. Ale dzisiaj nie ma co gadać o czasie minionym. Było jak było. Dama rozpieprzyła ducha zgromadzonych, przyznaję, to jej się udało wyśmienicie. I właśnie "to" obciąża tych zgromadzonych, bo, podkreślam, nie byłem gospodarzem spotkania, więc argumenty miałem takie sobie średnio ważne. Nie chce mi się dalej tego wałkować. Od tamtego zebrania jesteście gospodarzami każdego następnego, zobaczycie sami jak wam się uda.

Anonimowy pisze...

Obiło mi się o uszy, ze ktoś chce spróbować podjąć rozmowy z przedstawicielami DOM Wierzbno. Czy Twoim zdaniem jest to sensowne?

M.Z. pisze...

Obiło mi się o uszy... Fajne, naprawdę fajne! Tylko dlaczego po tych wszystkich moich deklaracjach pytanie adresowane do mnie? Dlaczego nie nawiążesz takich rozmów bezpośrednio - o ich wyniku nie zawiadomisz później reszty zbiorowości? W materii sensowności tyle mam do powiedzenia, że było nie było wszystkie podwyżki ostatnich trzech lat, te podważone przez Sąd Okręgowy, wychodziły właśnie stamtąd. Stąd pismo 26 lokatorów zapowiadających zmianę płatności czynszowych w sierpniu i drastycznie we wrześniu wysłane zostało również tam, dysponuję potwierdzeniem wysyłki listu poleconego.