środa, 28 sierpnia 2013

SCENARIUSZ?



Dzisiaj pozostałości rozmów, jakie w ostatnim czasie przeprowadziłem z kilkoma sąsiadami. Najpierw poszło o prognozy związane z naszym domem. Oficjalna wykładnia jest taka: nie ma i nie będzie wykupu lokali. Moje zdanie: nie ma, ale może być. Kiedyś sformułowałem to w felietonie sprzed lat sześciu, jest tutaj: http://mcastillon.blogspot.com/search?q=b%C5%82%C4%85dzenie+mocarstw Czytało go wiele osób, ale jeszcze więcej chciało sobie przypomnieć w ostatnim czasie.

 I dobrze – zdania nie zmieniłem. Mocarze bywają omylni. Muszą ustępować. Zwłaszcza gdy wpuszczonych do wora kiedyś zdezinformowali, oszukali, a dzisiaj grabią. A jak powiada carska jeszcze zasada człowieka można i należy „podgładzać”, wtedy kombinuje jak przeżyć – ale nie wolno głodzić  na śmierć, bo wtedy może wpaść mu do głowy pomysł walki o życie.

I wtedy ktoś mocno mnie przyhamował mówiąc, że potencjalni zmiennicy na tronie wcale nie mają ochoty nam zadośćuczynić. Po ich triumfie po prostu nic się nie zmieni. Co potwierdza następstwo dat związane z korespondencją ujawnioną w  tamtym felietonie. Kto rządził w 2007 roku? Do 31 grudnia PiS. Odpowiedź na przywoływane pismo w sprawie wykupu otrzymaliśmy kilka tygodni wcześniej. Teoretycznie zatem jest to respons PiS-owskich urzędników. Praktyka dowiodła, że znakomicie odnaleźli się w rzeczywistości wykreowanej przez PO - i przynajmniej to właśnie zdarzenie daje do myślenia. Ludzie ci trwają na swych stołeczkach do dzisiaj – co skłania do już ostrożniejszej refleksji, iż być może wiedzieli co się stanie i działali jeszcze przed wyborami na rzecz politycznych następców PiS-u. Jeśli tak: to byli by politycznymi zdrajcami. To smuci i winno skłaniać do refleksji. Bo urzędnik bawiący się w politykę jest czymś po prostu obrzydliwym i do natychmiastowego zwolnienia. Dzisiaj jednak myślę jakby tu z bagna wyjść z życiem.

Płacimy w tej chwili jeden z najwyższych czynszów w Warszawie, w kategoriach własności miejskiej NAJWYŻSZY. Coraz więcej osób nie jest w stanie tego unieść, rosną zaległości. Niestety tkwimy w worku, w pułapce! I nie łagodzi tego świadomość, że jakoś tam starano się. Dwukrotne generalne remonty w  naszych mieszkaniach, te opłacone zmarnowanymi urlopami i dodatkowymi świadczeniami pieniężnymi mówiąc po ludzku można dzisiaj o kant dupy roztłuc! Każda kolejna podwyżka związana jest przy tym z ograniczaniem troski administracyjnej o dom. Co prawda od lat wiadomo, że im mniej obecności administratorów w kamienicy tym spokojniej – ale z drugiej strony elementy, za które wszyscy płacimy winny być naprawiane bez dyskusji. Slumsy mój dom zaczął przypominać już kilka lat temu, dzisiaj wesołych napisów, podartych murów, zdewastowanych wind i nie działającej infrastruktury technicznej jest coraz więcej. Właściwie świństwo jest wszędzie! Nikt już tego nie ogarnia, nikt niczego nie naprawia, zablokowana brama garażowa na poziom zerowy naprawiana była cztery dni – wszak wiadomo, że wszelki pośpiech od diabła pochodzi…. Dziwię się tylko, że ci, którzy wynajmują tam stanowiska za naprawdę duże pieniądze protestowali tak słabo i prócz jednego zdeterminowanego sąsiada od innych skarg nie słyszałem.

Co czynić, jak wyrażać swoją dezaprobatę? Wielokrotnie znawcy przedmiotu doradzali lokatorom drogę sądową. Odpowiadaliśmy, że każdy, kto system sądownictwa zna choćby z opowieści dwa razy zastanowi się, zanim pożegluje w tamtym kierunku. Ludzie w pewnym wieku, nawet nie chcę go tu nazywać dojrzałym, wiedzą też, że bunt indywidualny rodzi ofiary, odwoływać się nie ma właściwie do kogo, nowa generacja prawników na administracyjnych stołeczkach to dzika banda… Więc co? Odpuścić im, niechaj nas męczą dalej? Czy jednak adresować przekazy protestacyjne do przyszłych władców?

OK., można i tak. Może nawet powinno się to czynić. Pod warunkiem, że zapomni się ten fragment utworu Jacka Kaczmarskiego:

 „Oprawcy drżą, padają trony, jutrzenka nam się jawi czysta, przed lustrem ćwiczy już ukłony ten, który bunt nasz wykorzysta”.


M.Z.

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Ło matko, chłopie! pod wszystkim bym sie podpisał, ale nie pod ostatnim cytatem. Dlaczego? Bo zniechęca i sieje zwatpienie.

M.Z. pisze...

I co ja Ci mogę odpowiedzieć, drogi polemisto i pewnie sąsiedzie? Chyba to najpierw, że wbrew Twojemu mniemaniu nie jestem propagandystą czy agitatorem, ale felietonistą. Pojmujesz różnicę? Jeśli tak - to dobrze. Nie jest moim zadaniem, to ograniczenie sformułowałem sobie sam, krzepienie serc i głaskanie Czytelników - ale nawet w felietonach jak najrzetelniejsze informowanie. Felietonowe złośliwostki nadbudowane są na FAKTACH. I w ramach tego właśnie informowania: czy nie pamiętasz, że opór przed dość bezceremonialnym wkroczenie z nieudolnymi remontami do prywatnych mieszkań pokonany został wtedy, gdy pewni lokatorzy postanowili zamienić się mieszkaniami i to zrobili? Umknęło z pamięci? Mała wyrwa w tamie - i wszystko diabli wzięli. Jakość przeprowadzonych prac remontowych? Jeżeli mieszkasz gdzie i ja mieszkam to wiesz lepiej ode mnie co Ci się wali, a co zostało spartaczone w nieudolnej naprawie. A wszystko szło dobrze do chwili, w której jak właśnie w przywołanym cytacie ktoś zadbał o odpowiednie napięcie, następnie o własną wygodę czy jak to tam nazwiemy, po czym zniknął bez śladu. Na coś się zgodził, na jakieś ustępstwo? Mogło tak być, mogło też inaczej. Popatrz: nikogo już prócz siebie nie reprezentuję, no, czasem mam to samo zdanie, co rozmówcy, ale trwam nadal, moja strona działa, żadnego zdania nie zmieniłem. Co u konkurencji? Nie ma już konkurencji! Tak to w skrócie wygląda. Interpretacje pozostawiam już jednak innym...

Anonimowy pisze...

Co ty tam sugerujesz ze sprzedażą mieszkań, co? Nie wiesz, że niektóre z lokali maja ludzie bedacy włascicielami kilku własnosciowych? Czy tylko udajesz, ze nie wiesz? Koniecznie chcesz pchac psu pod ogon kolejne dobra? Niby z jakiej racji?

M.Z. pisze...

Klasyczny przykład myślenia magicznego: ponieważ w Polsce zdarzają się kradzieże samochodów to wszyscy Polacy są samochodowymi złodziejami. Kiedyś wykorzystywano ten sposób rozumowania w brukowcach niemieckich. "Jedź na wakacje do Polski, Twój samochód już tam jest..."

Do rzeczy: od ustalania kto i kogo oszukuje są odpowiednie służby, a nie sąsiedzi. Jeżeli jest jak mówisz to niechaj ustalaniem kto kogo robi w konia zajmą się czym prędzej wyznaczeni do tego fachowcy, nie będę im podpowiadał sposobów działania, są proste.

Natomiast myślenie, które zaprezentowałaś/zaprezentowałeś jest nie tylko w brzydki sposób magiczne, ale też wprowadza stalinowską lub jak kto woli hitlerowską odpowiedzialność zbiorową. Po części już ją zastosowano: dzisiejsze rabaty przy wykupie lokali to nie 90 procent jak dawniej, ale tylko 50 procent. Co oznacza, że są dzieci lepszego i gorszego Pana Boga. Nie wspominam już o fundamentalnej zasadzie cywilizacji łacińskiej, to jest o równości wobec prawa. Zanegowano ją. Tym mocniej, że zanim moi sąsiedzi stali się moimi sąsiadami musieli zdać po kompletnie wyremontowanym mieszkaniu w innym punkcie stolicy, dokładniej zaś w nie istniejącej dzisiaj Gminie Centrum. Nie znaleźli się więc tutaj na zasadzie wskazania, nakazu, przydziału czy jakiegoś urzędniczego uznania - ale na zasadzie dobrego dla miasta interesu. To jest ta różnica, której obecne władze nie chcą dostrzegać, a już na pewno uznawać. Z tego co wiem tamte zdane lokale zostały już wykupione przez nowych lokatorów. My tymczasem znaleźliśmy się w pułapce: mamy płakać i płacić abstrakcyjnie wysokie czynsze, a gdyby nam się to nie podobało to wyprowadzka pod most.

Jest też kolejny aspekt tego zagadnienia: przekonanie jakiegoś urzędniczego idioty, że lokal sprzedany znika z mapy miasta. To oczywista nieprawda! Jego właściciel nadal przecież musi płacić miejscowe podatki, korzystać z miejskiego wywozu śmieci, miejskiej wody i często ogrzewania lub co najmniej gazu. Tyle tylko, że w swoich decyzjach stał się wolny: może lokal przekazać, darować dzieciom, sprzedać na wolnym rynku. A ludzie wolni to dla współczesnych władców ludzie nieposłuszni. Nie da się ich do niczego zmusić, niczym szantażować. No po prostu metafizyka! A tego post-komuchy przenigdy nie polubią...

M.Z. pisze...

Jako PS: "...A tego post-komuchy przenigdy nie polubią..." Chyba że sami się uwłaszczają na cudzym...