Czasem dzieje się w
świecie tekstów pisanych tak, że pozornie niewiele znaczące dla ogółu zdarzenia
i fakty aktywują rozmowy o znacznie większej wadze. Zdarzało mi się to już nie
raz – i pewnie będzie zdarzać jeszcze w przyszłości. Dyskusja, która
wypracowuje albo zgodę, albo chociażby jakiś pozorny kompromis praktycznie już nie istnieje.
Dzisiaj wyposażeni w broń ręczną i ciężką najpoważniejszych argumentów i tak nie
przekonamy hunwejbinów strony przeciwnej o niczym – prowokatorom nie za to płacą, by
dali się zgiąć, ale by zginali innych…
Państwo… To że wbrew zapewnieniom
różnych rudych i namiestniczych „pokraków” politycznych nie zdało egzaminu nie
oznacza wcale, że idea państwowości przeżyła się i lada dzień możemy ochoczo
wstąpić do legionu niewolników jakiegoś innego, dobrze zorganizowanego tworu.
Teoretycznie na takie dictum nie powinien znaleźć się ani jeden człowiek, który
mógłby tu cokolwiek zanegować. A jednak… Przeczytajcie to:
„… Polacy nie potrzebują państwa, by żyć. Wszelkie
państwa przez ostatnie 200 lat nas zawsze niszczyły, wyzyskiwały, grabiły,
paliły nam domy, gnębiły podatkami, więziły i mordowały. A my istniejemy…”
Oryginał dostępny tutaj: http://polacy.eu.org/#/4042/sila-polakow/
Ręce „opadywują”? Co
najmniej. Im więcej kto poświęci czasu na analizę tego tylko fragmentu tym
łacniej dojdzie do przekonania, że to mógł napisać tylko i wyłącznie ktoś śmiertelnie
chory, przy czym podstawowy składnik tej choroby, galopujący korwinizm, to
dopiero początek diagnozy. Samo-rozwiniętej dalej, a jakże, w następujący
sposób:
„…Inne narody i państwa mają silne uzbrojenie, mają
bomby atomowe, rakiety do ich przenoszenia, satelity w kosmosie, myśliwce
niewidoczne dla radarów, zdalnie sterowane uzbrojone drony, atomowe łodzie
podwodne itp…, itd… - a my, Polacy, nie mamy tego wszystkiego. Dlaczego więc
jeszcze żyjemy? Otóż naszą siłą są zmyślone, wirtualne, tkwiące w naszej
wyobraźni okręty, rakiety, bomby, czołgi, karabiny, najlepsi na świecie
piloci-dżentelmeni, naukowcy łamiący szyfry i przede wszystkim husaria na
koniach ze złowieszczo powiewającymi skrzydłami! Naszą siłą są nasi nieżyjący
bohaterowie narodowi - najodważniejsi na świecie. Naszą siłą są mity, naszą
siłą jest niezłomny duch trwania w ułudzie!...”
I co teraz? Zaakceptować w
ramach prawa do swobodnej wypowiedzi, posypać ogon solą, zrobić bolesny
zastrzyk grubą igłą, czy po prostu
nawrzucać i kopnąć w dupę? Gdzie jest granica swobody wypowiedzi i kiedy
zaczyna się brednia? Czemu prócz bliżej niesprecyzowanego zamówienia służą
takie wypowiedzi, zresztą fałszywe już tylko dlatego, że równolegle toczy się
intensywny proces obalania polskich mitów. A więc toczy się coś, z czym autor
zdaje się nie zgadzać, patrz ostatnie zdanie cytatu. Więc na jakim ty świecie,
GPS, żyjesz? Jaką logiką się posługujesz, umysłowy zboczeńcu? Jaką orientacją we
współczesności?
Odpowiedzi co najwyżej
letnie. Powiem więcej: największe jaja okazuje się mieć niejaka MałaWanda,
która zboczkowi wali wprost: „…Waść się
zreflektuj, jeśli mniemasz się Polakiem, albo wysów z portalu , w trymiga, albo
komentarze merytoryczne wstaw!! Dobranoc. pane GPS :)…”
Nie relacjonuję dalszego
ciągu, słusznie Mufti Turbanator powiada GPS-owi, że oto wyszło szydło z worka – i merytoryka
legła w gruzach. Tu autorowi wpisu (głównego, nie komentarza!) chodzi o publiczne zdjęcie spodenek i
pokazanie gołej dupki. Nieudacznik Naczelny tej bandy, niejaki Korwin Mikke, próbuje
już któryś rok z rzędu stawiać przed sądem dowódców Powstania Warszawskiego –
więc jak tu dorównać „Mistrzowi” jeśli nie opublikowaniem jeszcze większej banialuki?
A publika widząc tę gołą dupę miast wymierzyć w nią solidnego kopa ma okazać się „europejska” i podjąć dialog. Jaki
dialog? Taki samo-zapętlający się, żrący czas i energię? Więc ja przynajmniej
krótko: GPS, masz paskudny zadek, nie trafiłeś na forum pedałów, zakryj
świństwo i zjeżdżaj gdzie indziej, tu ci nikt nie zrobi dobrze!
M.Z.
1 komentarz:
Czemu tak ostro? Bo autor (GPS) szaleje po różnych forach od dawna, starannie przygotowuje sobie kierunki natarcia, najwidoczniej bada co i kiedy przejdzie, a co nie. Ostatnio omawiałem jego „produkcje” tutaj:
http://mcastillon.blogspot.com/search?q=ciemnogr%C3%B3d .
I napisałem tam:
I znów inne portale. I znów Polacy.eu.org. Niejaki GPS napisał był tam tekścior pt. „Ciemnogród” (http://polacy.eu.org/2251/ciemnogrod/). Nie będę przytaczał całości, nie warto, więc po prostu pośmieję się z wybranych fragmentów. Zaczyna się bowiem mocno: „…na rufie mojej łódki mam napisany Ciemnogród jako port macierzysty!...” Brawo! Aż chciałoby się więc zapytać skąd pomysł zostania Latającym Holendrem - ten jak wiadomo też nie miał portu ni przystani, straszył po nocach porządnych piratów i sprawiał ludziom tysięczne kłopoty. Kto go obsługiwał nie będę mówił, można sobie poczytać, a nawet zobaczyć na jakimś filmie. Za dalekie porównanie? No dobrze, powiedzmy, że ów tytułowy Ciemnogród to taki Berdyczów. Pisywało się kiedyś na Berdyczów, czyli nigdzie. Dzisiaj wiadomo, że nawet z tego Nigdzie można zrobić niezłą parodię. Czego tekst GPS-a dowodzi…
Zaczyna się pieśnią, później narracja narasta grozą. „…Ciemnogrodzianin to taki bardziej radykalny konserwatysta, który dodatkowo nie wierzy w żaden postęp. Ale najważniejszą cechą Ciemnogrodzianina jest to, że wyznaje swoje zasady bezmyślnie (dlatego jest odporny na wszelką postępową argumentację i propagandę). Ciemnogrodzianin nie wierzy w postęp i podchodzi bardzo nieufnie do wszelkich nowości. I marzy o cofnięciu się do epoki końskich furmanek i łuczywa lub nawet jeszcze wcześniej: do średniowiecza...”
I co, dalej udowadniać, że mamy do czynienia z zadaniowanym durniem?
Prześlij komentarz