Mam na myśli oczywiście to
związane z usunięciem Bufetowej. 13 października ludzie mają wyrazić swoje
zdanie o jej rządach. Trwa więc nieudolny atak PR-owski: ruszyła pierwsza linia
metra na całej długości, coś tak ktoś
tam pobrzdękuje o obniżkach cen biletów dla warszawiaków. Nawet jeśli się uda
to prócz biletu trzeba będzie się kanarowi legitymować dowodem osobistym. Śmiać
się z tej głupoty czy płakać? Wolny wybór. Ja swoje zdanie mam. Prezentuję je tu
od lat.
W istocie bowiem ostatnie
warszawskie rządy to nic innego, jak postępująca degrengolada tego miasta. Kiedyś
chrzczone było dumnym. Dzisiaj jest bardziej upadłym. I już nawet nie chodzi mi
o zalany tunel wzdłuż Wisły, w końcu przecież ruszył w nim ruch samochodowy –
czy nieudolność techniczną podczas budowy drugiej nitki metra. Równolegle
dokonał się upadek wielu dzielnic, w tym mojego rodzimego obecnie Mokotowa, czy
Pragi, na której się urodziłem i wiele lat mieszkałem. Na tej ostatniej mówiło się
swojego czasu o dziwnej pladze niewyjaśnionych pożarów (z tego co wiem sprawców
do dzisiaj nie złapano, przecież policaje mają się zajmować kibicami, a nie
podpalaczami!), czy o determinacji, z jaka „waadza” chce ponownie postawić obok
Dworca Wileńskiego pomnik najeźdźców, ironicznie zwanych Śpiącymi. Pozostałości
po sowiecko-ubeckich kazamatach istniejące do dzisiaj w okolicy monumentu
poświęconego armii oprawców jakoś nikogo w Ratuszu nie skłaniają do refleksji. Pomnik
ma być i szlus! A że komuś tam złamie się przy okazji kręgosłup moralny – to już
współczesnych władców nie interesuje. Można żyć i bez dwóch nóg – to bez
poczucia własnej wartości się nie da? Widać obywatel upokorzony jest „mniej
awanturujący się”, jak za komuny ten wchodzący do knajpy w krawacie…
Skoro już o kręgosłupach
mowa: taką konstrukcją dla Mokotowa była przez wiele lat ulica Puławska. Dzisiaj
praktycznie martwa, oczywiście jeśli nie liczyć wszechobecnych banków, reszta najemców
sklepów i sklepików po prostu uciekła, powodem horrendalnie wysokie czynsze. Domaniewską
obrastają biurowce, ulice co prawda przerobiono wylewając nowy asfalt i instalując
ścieżki rowerowe – ale jakoś nikt nie pomyślał o rzece pojazdów, która każdego
dnia do owych biur zdąża i gdzieś musi zaparkować. Mieszkańcy mojego domu, ja może
mniej, bo widziałem to wcześniej, wreszcie czarno na białym zobaczyli w jaką
wpadli pułapkę wierząc przez dwunastu laty, że
wkrótce ich lokale będą przeznaczone
do wykupu, w końcu po to oddawali najpierw inne mieszkania, dzisiaj dawno już wykupione.
I nie z żebraczą zniżką maksimum 50 procent – ale z rabatem 90-cio procentowym.
Dzisiaj nasze czynsze są na takiej wysokości, że nawet nie ma co marzyc o
wymianie lokali, głupich nie sieją, a Rada Dzielnicy i szczeble ogólno-warszawskie
butnie powiadają, że nie będą ani sprzedawać, ani czynszów obniżać BO NIE I
JUŻ! Oczywiście jak u Forda w materii koloru samochodu, który mógł być dowolny,
ale tylko czarny – możemy się przecież wyprowadzić. Chwała wam za to, Władcy
Prześwietni! Rozumiem, że to rada sprzedawana w pakiecie wraz ze zgodą na
zaprzestanie oddychania. Hurrraa, mamy wybór!
Na Woli w miejscu pochówku
tysięcy ofiar Powstania Warszawskiego, tych z zimną krwią zamordowanych przez
Niemców, a nie żadnych tam nazistów – parking dilera samochodowego. On się rozwijać
musi – bo inaczej się udusi… Stare Miasto wali się ze starości i braku
konserwacji. Ilość modeli słupków stawianych wzdłuż ulic w centrum i poza nim
dawno wpisana do księgi Guinnesa – ale znajomi królika zarobili, prawda?
I można by tak długo
wymieniać… Po co? Stan ducha warszawiaków nawet jeszcze nie zbadany
uczestnictwem w referendum czy jego wynikami jest taki, że… no cóż, bufet w
Wąchocku czeka. A może lepiej zacytować ten utwór poety:
„…otchłań nie ma nogi
nie ma też ogona,
leży obok drogi na wznak
odwrócona
nie je, nie pije
i nie daje mleka.
Co robi otchłań?
Otchłań czeka…”
M.Z.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz