Gdzieś w sieci toczą się
rozmowy: o Indianach, o wyborze swojego miejsca na tej marnej ziemi, o ciekawostkach
przyrodniczych. Nakładam je na czas, w którym powstawały, o ile rzecz
jasna jest taka komórka w mojej pamięci
– i wychodzi co wychodzi.
A ciekawostki
przyrodnicze? No cóż, o sprowadzonej pod Giżycko tołpydze pstrej słuch zaginął,
amur podobno smaczny, ale na robaka nie
bierze, trzeba brać go widłami na płyciźnie, jenoty na Mazurach zdołały
wytłuc mnóstwo innej zwierzyny - póki same nie trafiły na głowy przemyślnych
myśliwych w postaci czapek. Jeszcze ten i ów „hoduje” jakiegoś łosia w swojej
zagrodzie, zresztą pod Rucianem pokazując zwierzę za niezłe pieniądze – tyle że
mało kto wie, iż to stworzenie w jakiś sposób niepełnosprawne. Zdrowe dawno
dało by nogę w pobliskie lasy…
Albo dyskusja o wierze i
rozumie, jest taka, toczy się w jednym z portali cały czas. Raz w lewo, raz w
prawo, zwykle do tyłu. Jeżeli Bóg dał człowiekowi rozum o tak wielkiej giętkości, że rozumowo można
zakwestionować istnienie Boga - to nie lepiej skłonić się sobie, rozejść, a nie
tracić czas na próżne dysputy? Wiary rozumem się nie złamie. A z drugiej strony
dla rozumu przynajmniej teoretycznie wiara nie jest narzędziem poznawczym.
Czyli mając tak różne przesłanki i doświadczenia wspólnego prawidłowego wniosku
nigdy się nie sformułuje. To po co ten cały trud?
Dwa powody tych wszystkich
działań, przynajmniej ja widzę dwa powody. Dym w oczy, dla osłabienia, oślepienia,
zamętu. I powód drugi: pokażę wam kto tu rządzi! Udowodnię swoją dociekliwość,
wiedzę i władzę!
Dlatego najbardziej na świecie nie
lubię manipulatorów i prowokatorów…
M.Z.
2 komentarze:
Łoj, tajemnicze to bardzo...
No fakt: poprawię się w przyszłości. Dzisiaj, przed weekendem, jakoś nie chciało mi się rozwijać kolejnego natarcia. Daruj. Polecam inne teksty.
Prześlij komentarz