Jak stali i nieco mniej
stali moi Czytelnicy już wiedzą wiele słów poświęciłem ostatnio postaciom
pisującym w portalu „Polacy.eu.org”. Starając się w felietonowej formie przekazać odbiorcom bardzo osobiste impresje
na temat tego co się tam działo, dzieje i dlaczego w pewnym zakresie dzieje się
źle. Kto ciekaw może sięgnąć do wpisów tylko tegorocznych i dowiedzieć się co
mnie wkurzyło, kto i z jakiego powodu.
Dlaczego czynię co czynię i czy zgoda nie jest aby ważniejsza? To pytanie postawił bardzo
sympatyczny gość, lubię go i wcale nie dlatego, że stale się ze mną zgadza.
Przeciwnie – on akurat zgadza się rzadko. Formułuje to zawsze wprost i bez
ogródek. Moim zdaniem z powodu tej postawy jest za co faceta lubić… A jednak szczerze
zaniepokoiłem się tym dictum. Dlatego, że w takim razie nic, co napisałem nie
trafiło w punkt - we właściwy i zamierzony sposób. A nadto jak się okazuje
obrazili się na mnie niemal wszyscy, którzy gdzieś w tle, powtarzam - W TLE -
się przewinęli. Trudno – taki widać los felietonisty. I ja to oczywiście
zniosę. Nie dlatego, żem taki dzielny – ale po prostu wybór tu żaden.
Szef i właściciel
Polaków.eu.org popisuje się dalej, coraz zresztą intensywniej. Ostatnio polecając,
czy przywołując teksty innych „uczonych” albo „biegłych w pysku”. Proszę
przyjrzeć się temu oto polecanemu produktowi: http://polacy.eu.org/3796/zydzi-nie-musza-przepraszac/ . Zarejestrowani użytkownicy portalu nie
reagują wcale. Zapytano mnie, może „przy okazji”, a może zgoła niewinnie, czy
jestem w jakiś szczególny sposób zainteresowany takim dołożeniem do pieca, że
żar portal rozsadzi i tysięczne iskry fałszywego smutku wzbiją się do nieboskłonu.
To niedobre pytanie, bo mam w tej materii niepopularną, ale szczerą i logicznie
uzasadnioną odpowiedź. Uważam otóż, że atakowanie Eskimosów za to, że są Eskimosami
to głupota i zły gust. Mogą sobie moim zdaniem eskimosić ile wlezie i ile chcą,
tworzyć portale, wspólnoty i produkować teksty mniej czy bardziej głupie,
niezbywalne to ich prawo. Mam wszakże jedną tylko uwagę: otóż wszystko jest w
porządku wtedy, gdy Eskimos nie udaje Zulusa. Albo Polaka. Tymczasem w Polakach
właśnie od dawna trwają prowokacje, poleca się teksty w gruncie rzeczy anty-polskie,
po czym zaczyna biadolić, że strona nie uzyskała dostępu do katalogu stron
patriotycznych. W Polsce patriotycznych… A niby jakim cudem miało się to stać?
Jak można być szczerym z tytułu Eskimosem i udawać, że przywoływanie pojęcia
historiozofii z Ghany (takie pojęcie tam NIE ISTNIEJE! - co wiem od kilku dni od doświadczonego i bywałego w świecie Żyda) to stary eskimoski
zwyczaj?
Wielu było przede mną
autorów dla których opisany wyżej obyczaj publicystyczny jest wysoce obrzydliwy. Ślady tego każdy Czytelnik może znaleźć choćby w opiniach Stanisława Michalkiewicza,
który taką na przykład Gazetę Wyborcza uważa za szmatę, ponieważ nigdy
oficjalnie nie wyeksplikowała tego, że jest żydowską gazetą dla Polaków. Przeciwnie:
od lat udaje, że jest gazetą jak najbardziej polską, w co ponoć wierzą już
tylko przedszkolaki i to takie, które nie potrafią jeszcze czytać. Więc w tych
przebierankach ukryta jest najwidoczniej podstępna intencja, bez różnicy czy
eskimoska, ghańska czy żydowska. Podzielam tę opinię, nie znosiłem prowokatorów
i przebierańców od zawsze – i tak mi zostało do dzisiaj. Tekst powstaje w
formie felietonowej dlatego, by oczekiwać na podobną formalnie odpowiedź. I po
to jeszcze, by przestrzec niedobitki ludzi piszących do Polaków, że ich
właściciel uprawia nieszczere wolty umysłowe i towarzyskie, twierdzi że wodzi poloneza, ale
jasno widać, że to jakaś mieszanina kazaczoka, klezmerskiego tanga i kilku
innych choler – co nigdy jeszcze nie skończyło się dobrze dla partyzanckich
oddziałów dowodzonych przez farbowane lisy.
M.Z.
PS. A skąd w ogóle ten tytuł i takie skojarzenia? Proste: niektóre działania wyżej opisane to nic innego, jak klasyczny dance macabre. I tyle.
PS. A skąd w ogóle ten tytuł i takie skojarzenia? Proste: niektóre działania wyżej opisane to nic innego, jak klasyczny dance macabre. I tyle.
18 komentarzy:
A już mówiłeś, że dasz mu spokój...
Zawsze w podobnych sytuacjach przypomina mi się klasyczna scena z gangsterskiego filmu; dwóch trzyma klienta za nogi na 30 pietrze, oczywiście na zewnątrz balkonu, a trzeci namawia "Ja podasz ten adres to cie wciągniemy z powrotem". Wywieszony podaje - a zbóje puszczają go wolno. Na sam dół. Wypowiadając oczywiście sentencję "E tam, kłamaliśmy kolego..."
Niestety do mnie to się ma nijak. Niczego takiego nikomu nie obiecywałem. To raz. Dwa że forma felietonowa, ale sprawa poważna. Wiec może byś Najmilsza/Miły interweniowała gdzie indziej, nie tutaj, co?
Ciekawe kiedy wyskoczysz z propozycją do przejścia "niezadowolonych" do innego, wskazanego przez ciebie portalu...
Takie komentarze dowodzą, że nie orientujesz się w niczym. Po wielokroć pisałem tak na blogu, jak w korespondencjach prywatnych, mówiłem podczas spotkań takich i siakich, że niczego podobnego ani tworzyć, ani wskazywać nie zamierzam. Więc po co się nieszczęsna istoto naprężasz nadaremno? Żeby sobie tylko pogadać? Gadaj do woli, mnie to lotto... Merytorycznie masz coś do powiedzenia? Mów, śmiało, publikuję wszystko i jak leci. A że się potem odgryzam - no cóż, na to już nie masz wpływu.
Szanowny Autorze,
Podstawowa przesłanka felietonu "Leśna załogo ze zbójnickiej grupy: podano fałszywy ton, tego tańczyć się nie da!" nie istnieje. Polacy.eu.org od początku mają misję przede wszystkim zapewnienia swobody dyskusji (przepływu informacji).
Z racji możliwych nieporozumień interpretacyjnych powyższego, niektóre kwestie są wymienione explicite w "zasadach" http://polacy.eu.org/#/zasady/ W tym przypadku zaszło nieporozumienie dotyczące zamieszczonego w "linkach, cytatach" odnośnika. "Przedstawiane w tekstach opinie nie muszą być opiniami autorów ani pozostałych użytkowników."
Często zamieszczane są teksty unaoczniające stosowane techniki dezinformacji, albo charakteryzujące stosujące je środowiska.
Co do innych spraw - moja niezgrabność i głupota bywają awansowane na nieuprzejmość.
Kłaniam się,
Mufti Turbanator
No cóż, właściwa i najpełniejsza odpowiedź zawarta jest w treści felietonu. Nie uważam by było niezbędnym dodawanie czegokolwiek. A jednak coś mnie jeszcze niepokoi... Przepływ informacji to taki... trochę wytrych, prawda? Zwłaszcza gdy pękną wały ujarzmiające groźną rzekę i mnóstwo zupełnie niekoniecznych, może nawet niepożądanych "informacji" wleje się na chroniony teren? A po zalewie biega gość w wysokich kaloszach i wydziera się "Nie blokujcie, nie tamujcie, to tylko nieszkodliwe treści, wyschną, słońce je wysuszy, nie wolno tamować przepływu..."
Moje zdanie: portale winny być jasno adresowane do kogoś określonego (na przykład myślącego patriotycznie i tak czynnie działającego), z jasną świadomością, że nie ma mieszania się cywilizacji i logik (to za Konecznym). Niestety to nie koniec. Zbiorowość, użytkownicy, zgromadzeni i w jednym miejscu piszący są OKREŚLONĄ grupą, niekoniecznie podążającą za meandrami myślowymi moderatora czy właściciela. Moja strona (KTÓRA PORTALEM NIE JEST!) jest klasycznym "indywidualistą": nikogo nie gromadzi, wchodzi kto chce i mówi co chce, odcinam się tylko w komentarzach czy odpowiedziach na komentarze. Nie mam innej misji, jak tylko mówić głośno moją prawdę - a więc nie żadną tam "obiektywną", a arbitralną, jednostkową. Przepływ informacji? Wąskim strumykiem, tylko to, co zdołałem sam zgromadzić, przetworzyć i zapisać w felietonowej formie. Po resztę Czytelnicy muszą udać się gdzie indziej.
W Polakach tak nie jest. I nie było, choć połapałem się zbyt późno. Póki tam pisywałem nie zamierzałem interesować się wyłącznie szeroko pojętą "polityką". Ciekawi mnie mnóstwo innych rzeczy. Od opisywania różnic pomiędzy moimi światami, a współczesnością - po opowiastki sensacyjno-motoryzacyjne. Dlaczego? Dla głośnego nazwania czegoś, co jeszcze przed chwilą, przed uwięzieniem w słowie było bezkształtną masą jakiejś bardzo indywidualnej impresji. Coraz mniej to z każdym dniem pasowało w Polach do reszty, poszedłem sobie. Więc co mi dzisiaj po cudzych regulaminach?
A utrata kontaktu ze skądinąd miłą, choć wcale nie tak zgodną zbiorowością? Opisałem i to, uczucia nazwałem wprost żalem, w tym miejscu dodam tyle, że udało mi się odnaleźć inne zbiorowości, z którymi odczuwam pewną wspólnotę. Widać taki mój los, że coś musi mijać by pojawiło się coś innego. Ilu trzeba było w tym czasie udusić mentalnie napotkanych w podróży post-Polakowej idiotów i prostaków? Mój Boże: zbyt wielu. Czasem czuję się z tego powodu po prostu zmęczony. Ale... Jak to się powiada "nie ma zmiłuj". Trzeba maszerować dalej.
Takoż kłaniam
M.Z.
A nie jesteś ciekaw co na spotkaniu w Kielcach mówiło się o Tobie?
Nie, nie jestem... Co, dziwi Cię to, Nieznana/Nieznany? Uważam, że wyżej w komentarzu udzieliłem Muftiemu uprzejmej odpowiedzi. On uważa, że coś nie istnieje, ja uważam, że istnieje i szkodzi, to rów wielkości Wielkiego Kanionu w Colorado, więc o czym tu gadać? Domyślam się, że utwierdził się w poglądzie także podczas spotkania. Zresztą: mniejsza o to... Wszyscy utwierdzają się podczas takich spotkań w jakichś tam poglądach. Nawykach, obyczajach, stylu mówienia, myślenia i pisania. OK, świat się wokół toczy, przecież niekoniecznie według moich zasad.
Dobra, dobra - miałeś pomagać, uczyć, szlifować teksty. I co? Szlag trafił? Nic się w Polakach w tej sprawie nie poprawiło.
Po pierwsze: a co mnie to obchodzi? Nie kręcę tym portalem. Przekaż im swoje opinie, może kupią. Nie skorzystali z jakiejś tam oferty Zarębskiego - ich sprawa nie moja. Podobnie nie zajmuję się dzisiaj klasyfikowaniem jakości wypowiedzi tam zamieszczanych w sensie formalnym (bo merytorycznie nikogo nigdy "krzywić" nie chciałem) - więc odpowiedzi proszę nie szukać u mnie.
Po drugie gdy w Polakach coś tam pominięto - skorzystał kto inny. Pierwsza grupka dzieciaków już wyszła "w świat", radzą sobie moim zdaniem nieźle, a co będzie dalej czas pokaże. Mocno się to odbiło na ilości własnych tekstów zamieszczanych na tej stronie, no ale trudno. Kto? Gdzie? U mnie jest jak u lekarza - nie udziela się takich informacji.
http://polacy.eu.org/3876/danse-macabre-czyli-lesna-zaloga-ze-zbojnickiej-grupy/
Rany boskie: taki tekst o dysydencie!... Źle czy dobrze - byle po nazwisku... Ale kontynuowanie tego wątku to byłaby tylko erystyczna sztuczka, darujmy sobie. Tak czy siak staję się powoli rodzajem "czarnego luda", albo "dziada". Za czasów mojej młodości (nieletniej bardzo) rodzice (niektórzy) strofowali dzieci właśnie takim stworem, jakim powoli się staję. "Uważaj, jeśli czegoś nie zrobisz w mieście przyjdzie po ciebie dziad, latem pomiędzy nocnymi drzewami pokaże się czarny lud..." Tak naprawdę wolałbym nie być archetypem tych strachów. No ale jeśli mus... Wykonałeś kiedyś Mufti naprawdę niemądry krok strofowania mnie, pakowania niemal do antysemickiej paczki - i zobacz sam jak się to rozrosło, nabrzmiało. A przecież wiedziałeś, że nie prowadzę sporów typu akademickiego czy w inny sposób kostycznego, że mam temperament polemisty felietonowo złośliwego. To zresztą w Polakach dość specyficznie stałe zjawisko: Wojtas nazywając swoją teorię publicystyczną propozycją trwał by dalej, może nawet kłócąc się z oponentami, mnie w końcu jej filozoficzne niedoskonałości nie uwierały aż tak bardzo, by poświęcać im resztę życia, powiedziałem swoje, kropka. Niestety para-akademickie zadęcie (bo nie chce mówić "pseudo-akademickie") spowodowało co spowodowało. Tymczasem od pierwszego dnia, od dnia,w którym niejaki Spirito Libero namówił mnie do napisania do Polaków pierwszego "kawałka" mówiłem, uprzedzałem, dawałem dowody, że inaczej traktuję pisanie dla dobra Polski, że nie odpowiadają mi wyłącznie kostyczne rozważania, interesuję się całkiem sporym spectrum spraw, którym chcę i mogę zgodnie z wiedzą i umiejętnościami poświęcać czas. Że najbardziej cenię formę felietonową, czasem jakiegoś sprawozdania z patriotycznych imprez, czasem opowiastki z życia zmarłych i żyjących znajomych wzięte. I co? I nie przetrwałem. Działam już tylko u siebie. Bez smutku, przeciwnie, z narastającym każdego dnia zadowoleniem.
No i jeszcze ta sprawa, która czasem wychodzi w komentarzach nieznanych mi osób: chcesz kogoś zagarnąć do własnego wora, chcesz im wskazać konkretny adres. Zagarnąłem? Wskazałem? Wiesz że nie. Co pisze nie jako lament, ale dowód na kompletne niezrozumienie charakteru i usposobienia mnie, dziada i czarnego luda...
No dobra, tyle mi w tej chwili przychodzi do głowy, siedzę w zupełnie innej opowieści i nie bardzo potrafię z niej wyjść.
Wasza Czarnoludowość ma wobec otoczenia za wysokie wymagania, i tyle. Sporo zamieszania ma tę banalną przyczynę.
Co do nierozumienia - pełna zgoda.
Kłaniam się,
MT
Ten komentarz przywołuję nie tylko dla porządku, ale też dlatego, że jest w szczególny sposób znamienny:
"...Christophoros Scholastikos, 2013.06.21 o 21:29
Bez względu na to co się powie, jakich argumentów się użyje, prawda jest taka, że iść razem przez miesiące i lata przerasta większość patriotów.
Jak nauczymy się chodzić razem to odbijemy państwo, zmienimy rzeczywistość i będzie cudownie.
Pzdr.."
No więc po przeczytaniu takiego dictum po prostu szlag mnie trafił! Bo aż chce się zapytać: to czemu się tego wszystkiego nie nauczyliście? Czemu tak ciepło i stale przypominacie gościa, który w finale rozważań o cywilizacji polskiej wreszcie ujawnił powód całej swej męki: panslawizm? Oczywiście macie prawo do dowolnych poglądów - ale ten i taki panslawizm wam się śni? Z Moskalami, Ukraińcami, ekstremistami serbskimi? Powodzenia! Beze mnie! Podpowiem wam tylko tyle, że najpełniejszą jego wykładnię zaprezentował gość uznawany kiedyś za pierwsze pióro blogerskie w Polsce, niejako Toyah. Zaproponował mianowicie, by zapomnieć o pomordowanych na wschodzie Polakach, bo ważniejsze jest porozumienie. Tak, ten śmieciuch coś takiego właśnie wypluł gdzieś ze swej "głębi". Dla jaśniejszego oglądu sprawy dopowiem tylko tyle, że nazwisko Toyaha to Osiejuk. Wschodnie takie bardziej, co nie?
Logika: tak naprawdę spójny, wyjątkowo logiczny tekst pokazał się w Polakach dopiero niedawno, konkretnie tutaj: p.e.1984 · Polska · 2013.06.22 00:08
"Przepraszam Żydów za Polaków, którzy ich ratowali". Zwracam szczególną uwagę na doskonale poprowadzony wątek odpowiedzi autora na komentarz niejakiej Lony. Gdybym tam (na portalu) cokolwiek znaczył polecał bym tę odpowiedź szczególnie prawnikom i osobom niestety cierpiącym na pozostałości nie zaleczonej haggady, jaką i mnie poczęstowano i co było bezpośrednim powodem "dymisji".
Zatem masz rację, Krzysztofie: nie potrafiliśmy do tej pory nauczyć się chodzić razem. Jak zresztą pamiętasz marsz 11 listopada ubiegłego roku dowiódł tego tak jasno, że trudno o pełniejszą wykładnię tej tezy. Trzech Polaków i czterech dowódców... Znasz zresztą mój opis, co tu dodawać, jest na tej stronie, można odnaleźć przez wyszukiwarkę w lewym górnym rogu. Wtedy zaczęło ostro trzeszczeć. Ujawniła się postępująca choroba indywidualizmów posuniętych do granic przesady.
No cóż, uczcie się jako i ja się uczę. Ostatnio ostrożności, rezerwy i chodzenia w szeregu tylko z tymi, którzy "sprawdzili się w praniu".
Alesciesierozpisaliscie!!!
;-))
Pozdrawiam i podziwiam lekkosc píora.
Jak zauwazyles, na Polaki juz nie pisze, bo malo kto to czyta, wiec bylaby to strata czasu a mam go zbyt malo na czytanie i pisanie. Tak wiec ten mily akapit mojego zycia pozostaje we wspomnieniach. Przekomarzania sie z dyzurnymi sayaninami czy nawiedzonymi byly ksztalcace dla mnie tez. Nauczylem sie, ze wsystkich nie naucze. Kropka. A bon entendeur salut et voilá! Vogue galère... na inne wody.
co prawda to nie Twoja dzialka, ale mozesz, w wolneh chwili, rzucic okiem na nowe-stare http://stopsyjonizmowi.wordpress.com/2013/06/22/donmeh-cicho-szeptany-sekret-bliskiego-wschodu/
gdzie dyskusji nie ma specjalnie ale informacji sporo.
Serdecznie pozdrawiam i mam nadzieje ze gdzies kiedys w czasoprzestrzeni skrzyzujemy jeszcze nasze pióra.
MatiRani
Witaj! Ja też już jestem nieco umęczony tymi wojenkami. Kiedyś zdawało mi sie, że mowię po polsku. Okazało się, że nie tak bardzo. Dzięki za wskazany adres, i tak bywalem tam często. Ale pora już na inne zajęcia. Idę w kierunku krótkich opowiastek. Taki o tej porze roku mam nastrój. Serdecznie pozdrawiam!
Czemu przywołałeś opowiastkę o Ikarze na początek strony? Przy okazji: świetnie napisane, gratulacje. Myślę, że bohater z drugiej strony już o tym wie...
Wyjaśniłem to dostatecznie jasno na początku wpisu. Taka jest cała prawda, bez skrytych elementów. A generalnie ten akurat komentarz nijak ma się do tekstu głównego, na przyszłość zamieszczaj proszę własne uwagi pod właściwymi tytułami, dobrze?
Prześlij komentarz