Swojego czasu sporo pisałem o tym, że dla współczesnych,
mentalnych sowietów stabilność ludzkiego trwania, a zwłaszcza stabilność oparta o własność jest
kategorią wrogą - do natychmiastowego, brutalnego unicestwienia. Własność to metafizyczny, niechciany twór, który
czyni właściciela niezależnym od kaprysów aktualnej władzy – a więc czyni kimś, kto
nie ma prawa w ogóle istnieć. Dlaczego? Ponieważ istotą władzy współczesnego polskiego typu jest mieć kaprysy
i nie znosić względem nich sprzeciwu! W mieście stołecznym Warszawa wprowadzono w roku 1944 (na Pradze) i w 1945 (w reszcie ruin miasta) na ruską modłę pojęcie kwaterunku (mało kto pamięta
dzisiaj, że to pojęcie wojskowe). I to się władcom tak spodobało, że w różnej formie trwa do dzisiaj. Będziesz grzeczny,
będziesz głosował jak ci każemy, nie będziesz bruździł: pozwolimy ci żyć i
cierpliwie znosić kolejne upokorzenia. Nie będziesz - POD MOST! Do kanałów, albo
jeszcze lepiej na cmentarz! Porzuć wszelką myśl o nadziei, sterowaniu własnym
losem, planowaniu rodzinnym, przyszłości. Nie masz do tego żadnego prawa! WYDZIEDZICZAMY CIĘ PO WSZE CZASY!!!
W roku 2001 podpisaliśmy z
władzami miasta stołecznego Warszawy umowy dotyczące najmu lokali o zwiększonym
metrażu i podniesionym komforcie. To były umowy o charakterze cywilno-prawnym.
Ale bodaj ważniejsze jest to, że zanim do parafowania dokumentu doszło każdy nowy
lokator domu Abramowskiego 9 zobowiązany był do zdania innego lokalu. Położonego w ściśle określonym obszarze miasta. Wypieszczonego,
odbiór należał do szczególnie rygorystycznych (moje „zdawanie” kosztowało mnie
wówczas 11 tysięcy złotych, zażądano doprowadzenia mieszkania do stanu, w jakim
NIGDY PO WOJNIE się nie znajdowało!). Dodatkowo kaucja, opłata przetargowa i już
tylko czekanie czy zmieścimy się na liście, mogli nas przecież wyprzedzić inni „zdający”,
oferując miastu coś o większym metrażu. Skracając: niżej podpisanemu udało się.
Nadludzkim wysiłkiem zdał stare mieszkanie,ponad czterdzieści parę metrów kwadratowych. To nowe na Abramowskiego było piękne,
przestronne, zdawało się też przyjazne. Wtedy jeszcze nie słyszałem pękających
tynków, paczącej się podłogi i odpadających kafelków. Gdzie? Wszędzie, gdzie je
położono. Pewnie dlatego w następnych latach DWUKROTNIE naprawiano „niedociągnięcia”.
Niestety bez skutku – co się działo wtedy dzieje się nadal. Ktoś wybrał
firmy dyletantów i nierobów, ktoś nie dopilnował swoich obowiązków, zadbał za
to o skuteczne dojenie lokatorów. Standard nie poprawił się. Dom wpada
w ruinę, nie ma stałego dozorcy, ma za to bezsensowną „ochronę”, która rzecz
jasna nie chroni niczego przed niczym. Za mniej więcej 10 tysięcy złotych
miesięcznie.
Czy umowa cywilno-prawna
jest źródłem prawa? Zdaniem biegłych jurystów jak najbardziej. Wiąże strony w
sposób trwały i nie dopuszcza jednostronnego wypowiedzenia. Ale to dla miłośników
sowieckiego kwaterunku pryszcz… Lokatorzy
w jednym tylko roku 2013 DWUKROTNIE otrzymali podwyżkę czynszów, która nie
wynika z umowy najmu. Bo ta reguluje możliwe podwyżki precyzyjnie: raz w
roku o stopień inflacji zgodny z ustaleniami GUS. Kropka.
Tymczasem kolejne pismo
podwyżkowe zawiera dodatkowo rzecz po prostu groźną: mianowicie sformułowanie takiego
rozwiązania, że jeśli komuś większa płatność się nie podoba to może opuścić
lokal BEZ ODSZKODOWANIA i bez prawa do zwrotu chociażby tego dobra, które zdane
zostało na rzecz miasta przed zasiedleniem mieszkania na Abramowskiego. Jak to rozumieć? Po prostu: my, miasto,
bierzemy co nieopatrznie dałeś, ty maszerujesz pod most. Bez ceregieli, bez
ogródek, jasno i w duchu reinterpretowanego podstawowego obowiązku samorządnej gminy, która nie
wysiedla lokatorów do nikąd, ale dba o ich podstawowe potrzeby mieszkaniowe. Z
tym że umówmy się – to tylko jakaś tam teoria czasu dawno minionego…
Tak więc wydziedziczanie
trwa dalej. W najlepsze. Ot taka sobie niewielka w perspektywie Świata polska
fabryczka hinduskich pariasów. To znaczy ludzi tkwiących tak nisko w hierarchii
społecznej, że już wręcz bez praw…
M.Z.
6 komentarzy:
Warsiawiak? A płacisz czynsz, czy uważasz że musisz miec za darmo?
Za darmo, głąbie? Wpuściłem twój komentarz tylko dlatego, by ci powiedzieć, że jesteś oszustem i śmieciem. Niczego nie dostałem za darmo. Oddałem mieszkanie, które przed wojną należało do moich dziadków. W 44 roku w jego lepszą część – z salonem i łazienką – wprowadził się prawem kaduka nowy pan ówczesnej rzeczywistości: ruski kapitan. Z dwoma żonami – wojenną i właściwą. Kwaterunek to przyklepał. Własność podbitego narodu nie miała znaczenia. W lokalu, który przez lata okupacji gościł jak nie tajne komplety podchorążówki, to kursy maturalne rozpanoszył się nowy Demiurg. Wanna była ważna. W razie konieczności dało się przecież do niej nasrać, w kiblu zaś nie można było umyć nawet nóg. Więc jak śmiesz twierdzić, że chcę czegoś za darmo? Mówisz, że czynszyku się nie płaci? Jesteś pewien? Powiem ci, śmieciuchu: płaci się i nie zalega nawet złotówki. A sowieci doby współczesnej oczywiście mi przeszkadzają. Tak, muszą mieć na swoje zabawy i premie. To chore ambicje władców mojego miasta. Ale może by tak miast dusić ludzi, produkować kolejnych bezrobotnych i bezdomnych zajęli się czymś pożytecznym? Kamieniołomami? Dotrzymywaniem spisanych umów? Nie przyszło ci to do łba? Spadaj lepiej stąd. Dla takich durniów nie mam litości.
Czy będą podjęte w imieniu zbiorowości dalsze kroki prawne? Proszę jasno: tak lub nie.
Pytanie w pierwszej warstwie proste - w istocie jest bezczelne. Po pierwsze dlatego, że zakłada ujawnienie podjętej strategii działania. Po drugie dlatego, że zakłada działanie dla jakiejś mitycznej zbiorowości, której nie reprezentuję. Ta strona i jej autor nie działają już dla żadnych zbiorowości. Wyrażam prywatne poglądy na określone tematy. Dlatego odpowiadam tak:
ZOBACZYSZ W SWOIM CZASIE
Chętnie bedę częściej online na twoim blogu
Różne tu posty zamieszczam, różna ich tematyka - ale jeśli cokolwiek się podobało to serdecznie zapraszam.
Prześlij komentarz