niedziela, 11 października 2009

Skalowanie

Ile ton cementu wpompowano na najwyższe piętro? Pewnie kilka… Co wwożą na górę dwie już windy towarowe po obu stronach domu umieszczone? Styropian, papę, jakieś metalowe wzmocnienia, zaprawy, kleje i cholera wie co jeszcze… Ile tak naprawdę będzie trwało doprowadzenie wszystkich lokali do standardu komercji, za którą kiedyś pociągnęliśmy jak za panią matką i opłacaliśmy z niewielkimi zniżkami przez wszystkie minione lata? Kto wie, kto wie… Może w ogóle się nie skończy – już dzisiaj opadają sufity jakoby naprawione, wzdyma się podłoga tu i ówdzie, pękają framugi… Kiedy naprawią podstawę domiszcza, czyli cieknące fundamenty? Pewnie nigdy…

Już napisałem, że to wszystko zaprojektował dureń, a przyjął przed laty do eksploatacji inny „geniusz budowlany”, czyli też dureń, gdzieś tkwi w dokumentach jego podpis. Pozostali pretorianie bronili słuszności tego oszustwa jak nie przymierzając ostatniego pół litra na pijackim balu. Reszta publiki, czyli my wszyscy tu mieszkający, od kilku miesięcy ponosimy konsekwencje działań naprawczych: a to w postaci burdelu zaprowadzonego w naszych mieszkaniach, a to w postaci bałaganu na klatkach schodowych i w windach, a to niemożności zaparkowania samochodu pod domem. Ano tak: na parkingu roi się od prywatnych limuzyn robotników, jakichś dziwnych dostawczaków, stalowych pudel na budowlane śmieci.

Bo że w ciągu minionych dziewięciu lat ponosiliśmy konsekwencje nie mieszkając tak, jak nam to obiecano w pisemnej umowie - to chyba nikt nie ma wątpliwości?

Piszę ponurą kronikę. I wcale nie jestem z tego powodu zadowolony czy szczęśliwy. Większość z przypadłości, jakie stały się naszym udziałem w ogóle nie powinna mieć miejsca. Ale miała… Niektórzy przysnęli jakby w tym powszechnym zamieszaniu, nie chce im się, machają ręką na to czy tamto. Byle dalej, byle spokojniej… Tak, nie każdy ma duszę wojownika. Zawsze jednak w takiej sytuacji przestrzegam, że wiara, iż kłopoty „dotykają wszystkich, tylko nie mnie” jest najbardziej zwodniczą panną. Oszuka i wyśmieje. Naprawdę!

M.Z.

Brak komentarzy: