sobota, 24 stycznia 2009

Naukowe dowody

W różnych polemikach, wszystko jedno czego dotyczą, spotykam ludzi coraz sprawniej posługujących się aparatem myślowym. Ich argumenty bywają poważne, bardzo poważne, a nawet tak bardzo poważne… że aż śmieszne. Cóż, umysł ludzki nie jest tworem doskonałym, a ćwiczony po łebkach okazuje się szczególnie niedoskonały. Pozwolę sobie przejść do przykładów.

Pewien klient przekonuje mnie, że polityka miasta polegająca na podnoszeniu czynszów regulowanych jest słuszna, ponieważ w efekcie przynosi korzyści mieszkańcom. Pomijam na dzień dobry fakt, że ktoś kiedyś regulację wprowadził i pewnie nie uczynił tego wyłącznie z nudów, ale na przykład przekonania, ze wyżej być nie może, bo ludzie nie zdzierżą. Skupiam się na dalszej argumentacji interlokutora. A ten rozpędza się coraz bardziej i bardziej – w końcu dochodząc do wniosku, że najlepiej pieniądze publiczne zgromadzić w jednym miejscu, a by się szczęśliwie mnożyły podnieść podatki jeszcze wyżej, rzecz jasna dla ogólnego dobra. Nieśmiało zauważam, że przeprowadzane kiedyś przez szaleńców próby podgrzewania wody tak bardzo, by osiągnęła temperaturę 140 stopni w warunkach swobodnych nie udały się, ponieważ zapomniano o pewnym prawie fizyki, powiada ono, że przy setce woda wrze, zmienia się jej stan skupienia, ergo 140 stopni nigdy nie osiągnie. Z obywatelami miasta rzecz ma się podobnie, co zauważyli już nawet niekompletni umysłowo komuniści, formułując prawo „mądrej śruby”. Powiadało ono, że śrubę obywatelom można dokręcać ze ściśle dozowaną siłą i nigdy do końca, bo można napotkać opór manifestujący się na przykład rzucaniem kamieniami w drogocenne socjalistyczne czołgi.

A propos polityki finansowej państwa w dobie kryzysu: wspominałem kiedyś o Wielkiej Brytanii i ulgach w podatkach osobistych pod koniec roku. Spieszę donieść, że obniżono również ten cholerny VAT. Z poziomu 17,5 % do 15 %. W Polsce jest on siedem punktów wyżej. Anglicy i tak jednak odnotowują spadek sprzedaży produktów niektórych branż. W motoryzacji, słusznie uważanej przez wiele państw za przemysłową lokomotywę miejscowej gospodarki ów spadek sięgną nawet kilkudziesięciu procent. U nas takich statystyk nie podaje się do publicznej wiadomości. Można się więc tylko domyślać, że jak u developerów mieszkaniowych jest źle, a może nawet jeszcze gorzej…

To co podrożeje? Gorzała, papierosy, czy akcyza na paliwa? Lud będzie klaskał – czy jak to pod koniec zimy bywa: trzeszczał?

M.Z.

Brak komentarzy: