czwartek, 1 stycznia 2009

I po świętach… A Nowy Rok jest już…

Jak było? Cicho i spokojnie, czy raczej kłótliwie i burzliwie? Tak naprawdę nikt nie musi odpowiadać, co widziałem to wiem. Kto miał wyjechać – ale nie wyjechał. Do kogo pełen skład rodzinny, ale może nie taki do końca pełen. Kto się powinien odezwać – ale się nie odezwał. No cóż, ciekawią mnie ludzie, ich losy i dzieje. Także legendy, które wokół siebie rozsiewają. Nie mogę zatem zastosować się do starego wezwania jednego z Czytelników, bym pisał wyłącznie o sobie. To dopiero była by nuda!

Dzisiaj nie dość pełna rozmowa o tym, że miasto na codzień nastawione na odwiedziny rodaków we współczesnych świątyniach raptem zamarło w oczekiwaniu na cud: nie ma życia w centrach handlowych! Mój Boże, ale zgroza! Co też ludzie będą robić pozbawieni elementu kuszenia? Teraz wyobraźcie sobie Państwo, że wyłączono telewizję i nie działają telefony. Horror. A czy uwierzycie, iż żyje pod tym naszym wspólnym niebem jeszcze paru rodaków, którzy takie czasy pamiętają i podobnych zagrożeń się nie boją? No tak, stan wojenny dla większości to jak bitwa pod Grunwaldem, od tamtej pory w dorosły świat skutecznie weszło pokolenie przecież narodzone w czasach bez TVP, TVN-u, Polsatu, telefonów, także komórkowych, Internetu i innych pokus, bez których dzisiaj podobno nie da się już żyć…

Tyle napisałem zaraz po świętach, potem przyszła potężna grypa, Nowy Rok - i właśnie obserwuję, jak to, co wyżej stoi sprawdza się w praktyce. Warszawa wymarła, można ją przed południem przejechać wzdłuż i wszerz niemal w samotności. Przy okazji: czy zauważyli Państwo jak z roku na rok o północy przy zmianie daty wychodzi przed dom coraz mniej ludzi? Gdzie te czasy, w których chałupa tętniła życiem, można było imprezę rozpocząć na czwartym piętrze, przejść przez zewnętrzny placyk i skończyć gdzieś na pierwszym, albo piątym? Pytałem dzisiaj zaprzyjaźnionych czemu tak się dzieje. Zdurnieli, spoważnieli, pozamykali się jak ślimaki w skorupach? Jedna z wersji ciekawa: to przez dzieci. Otóż ponoć kiedyś przed wspólnym domem o północy spotykali się dorośli. Dzisiaj ojcowie z dziećmi, większość (dzieci rzecz jasna) przed dziesiątym rokiem życia. „Toż to gnojstwo powinno spać o tej porze, a nie uczestniczyć w zajęciach dorosłych…” Jakaś część prawdy w tym jest. Granica uczestniczenia młodych we wszystkim niebezpiecznie przesuwa się w dół. Gdyby nie ta grypa też niekoniecznie chciało by mi się pić szampana w takim towarzystwie – jak drzewiej bywało. No ale – czas pozornej wolności, nikt niczego nie narusza, więc niby wszystko w porządku… Żaden samochód rakietą podobno tym razem nie trafiony. Duma Prezesów, Wybranych, Ważnych, a nawet Nadętych nie wzruszona. Szczęśliwego Nowego Roku!

M.Z.

Brak komentarzy: