niedziela, 8 czerwca 2008

Pełna wariacja

Pierwsza myśl moja była taka, że oto następni podejmują strajk - chodzi oczywiście o te setki flag przytwierdzonych do masztów anten samochodowych. Nie byłoby w tym nic zdrożnego, w końcu cena paliw i cały spór wokół tej ceny rządowych "urzędolników" pozostają w górnej strefie absurdu, więc strajk jak najbardziej na miejscu. Ale nie: w materii flag chodziło oczywiście o piłkę kopaną. Listy nie dochodzą już od dziesięciu dni, wspomniani "urzędolnicy" równo w dupie mają kłopoty milionów obywateli, kasa złupiona Kowalskiemu przy benzynowej pompie to także kasa zabrana klientom wszystkich sklepów, do których towary docierają raczej samochodami, niż pociągami... Ale przyszedł prikaz duchowego wspierania dzielnych kopaczy, więc "się wspiera". Nieskutecznie jak widać. Nawet ostatni transport "dóbr spożywczych" do jednego z sąsiadów jak widać nie pomógł. Może zbyt wiele płynów i towarzycho się pospało? Znów "z naszymi orłami wygrali volksdojcze" - taką usłyszałem najkrótszą definicję minionego meczu. Coś w tym jest. Przy okazji ktoś bardzo zmyślny załatwił jeszcze jeden problem: od dzisiaj wywieszanie flag będzie kojarzyło się bardziej z wynikiem operacji zaganiania świńskiego pęcherza pomiędzy dwa słupki, niż żądaniami płacowymi czy jakimikolwiek innymi. Swoją drogą wielce durne musi być to państwo, skoro nie potrafi dogadać się z pocztowcami. Czyżby na czele tej publicznej przecież służby postanowiono zainstalować kolejnego, tym razem wierniejszego generała? Na razie kilka moich przesyłek utkwiło na dobre w pocztowych magazynach, zaczną się teraz jak rozumiem zguby i kradzieże. Ludzie kombinują jakby tu uruchomić ponownie gońców pieszych, na pakiet z Poznania czekam już dwanaście dni, więc nawet anemik doszedł by z pewnością.

A przy okazji: jeżeli ktokolwiek myśli, że korzystanie z takiego wynalazku, jak poczta kurierska wyposażona w auta, komórki i komputery załatwia sprawę to jest w głębokim błędzie. Dziesięć dni trwa dostawa kolejnej przesyłki z Białegostoku, firma DPD. Co ciekawsze siedzę ci ja sobie w domu i obserwuję na ekranie, jak leniwy kurier wpisuje w sieci internetowej kolejne bzdury do "specyfikacji transportowej": nie było odbiorcy, nie zastałem, przekazałem do magazynu... A żeby cię szlag trafił, porąbańcu! Za królowej Bony, która jak wiadomo pierwsza puściła w trasę umyślnych dostarczycieli już byś miał łeb zakuty w drewniane dyby, goły zad i sine pręgi na dupie od pęczka trzcinek, którymi szef by cię potraktował...

M.Z.

Brak komentarzy: