czwartek, 28 maja 2015

ZNIECHĘCENIE



Dlaczego nie komentuję tego, co się po ogłoszeniu wyników wyborów stało? Bo media tzw. mainstreamu po prostu zwariowały. Bo jest tego już nie zalew, ale istny potop. TVN wieszczy klęskę finansową kraju - co to ma nadejść już jutro. Jakiś ekonomista (podobno, bo dla mnie to zwykły cieć) Petru, skądinąd wychowanek Balcerowicza (że też ta zmora jeszcze się rusza…) memła w gębie trzysta miliardów nie zawracając sobie gitary tłumaczeniem skąd to wziął i dlaczego. Media sieciowe jak WP albo zajmują się chwaleniem dzielnych policjantów drogowych w pogoni za piratami, albo wróżą ile frank będzie kosztował jutro, a litr benzyny pojutrze. Z tego wszystkiego wynika wprost, że jedynym wyjściem z sytuacji jest natychmiastowe samobójstwo.
Bo żyć się tu już nie da, zwłaszcza gdy znów "zapukają do drzwi o szóstej rano". Swoją drogą: listonosz, który przynosi mi bezprawne wezwania radarowe albo informacje o kolejnych podwyżkach czegoś, co podwyżkom nie powinno podlegać wpada do mojego domu najwcześniej o trzeciej po południu. I to jest dopiero horror – bo jak nie będę o tej porze siedział na tyłku pilnie czekając na śmieci to następnego dnia wyposażony w awizo będę musiał przejść się na pocztę. Że też żadnemu durniowi nie przyszło do głowy, iż jeśli już te wszystkie powinności mam opłacać – to gdzieś do cholery muszę zarabiać. A listonosz może pracować na dwie zmiany (nie na raz, można wybierać!), ze szczególnym uwzględnieniem tej drugiej, prawie wieczornej…

Anty-pisowcy czując się fatalnie, a nawet jeszcze gorzej wpadli dalej na pomysł, iż najwyższa pora uruchomić śpiochów, którzy etykietowani byli dotychczas jako „prawicowcy”. I runęły w publikę oszołomioną przynudzaniem w prasie dwa tytuły książkowe: Lisieckiego i Migalskiego. Oryginałów tu nie przywołuję by nie robić grafomanom reklamy. Powiem na koniec tego wątku tyle, iż dostępne w sieci fragmenty „lisiecczyzny” chciałem na początku ochrzcić mianem „powieści dla kucharek” – ale to nieprawda, podobnym świństwem nie zajmują się nawet panny podkuchenne. Zatem aby to wszystko odkręcić i obśmiać potrzeba wielu lat tytanicznej pracy - której te gnoje produkujące podobny chłam po prostu nie są warte. Niestety prawda jest i taka, że bylejakość centralna, choćby warszawska, popłynęła w teren.


Oto jedno z małych mazurskich miasteczek, skądinąd urocze i teoretycznie nadające się do w miarę spokojnego życia uaktywniło lokalne „żywe trupy”. Ukazująca się tam gazetka ma swoje dwa wydania: papierowe i ukazujące się tydzień później sieciowe. Tymczasem tuż przed drugą turą wyborów właściciel całości i redaktor naczelny odpalił sieć w dniu wydania papierowego. Co w tym niezwykłego? Ano jeden tylko wierszyk, zaczyna się tak:

„…Nie jestem już żaden smarkacz.

Łeb mam pokryty siwizną.

Nie zagłosuję na Dudę,

bo zbyt Cię kocham Ojczyzno!...”

I dalej leci z górki: mgła w Smoleńsku, Ziobro i Macierewicz, trzecia noga w trumnie i marsze z pochodniami. Grafomania kondensat, groza, czysta rozpacz! Podpisu oczywiście brak – co mnie o tyle nie martwi, że jak wiadomo za całość odpowiada redaktor naczelny. Dozwalając na popularyzację takiego „poectwa” okazuje się prostym durniem i pewnie lepiej by było, aby zajmował się „łajdactwem”, niż owym „poectwem”. Skoro Lisiecki bezkarnie jako rzekomy prawicowiec może publikować erotyczne odcinki w kategorii „z życia drwali” to czemu nie pójść jego śladem? Albo tropem innego mazurskiego (choć z innej okolicy) erotomana Nienackiego z jego „Raz w roku w Skiroławkach”? Nie, pardon, cofam: Nienacki to nieosiągalny poziom…


No więc czuję się zniechęcony. A jak podpowiada dobry kolega upiory i tak przed świtem muszą wrócić do trumien. To mazurskie truchło około południa wygląda pewnie tak, jak zmumifikowana rodzina von Fahrenheitów leżąca spokojnie w grobowcu zwanym piramidą w Rapie… To niedaleko, doradzam wizytę.


M.Z.








8 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Panie Marku - czy wie Pan, że jest czytany przez co najmniej kilka osób w tym "małym mazurskim miasteczku"?

M.Z. pisze...

Miałem nadzieję, że jestem czytany. Sprawia mi to mnóstwo frajdy. I pochlebia. Po to piszę, by być czytanym. Rozumiem jednak, że w tym komentarzu Pani/Pana zawarta jest też delikatna przestroga. Przed czym, jeśli mogę zapytać? Przed rzekomą wszechmocą tego pana? Nie istnieje coś takiego jak wszechmoc. Kiedyś obiecałam sobie tępić głupotę, kłamstwa i pomówienia. I to staram się czynić. Wierszyk w całości nadaje się do wydrapania gwoździem w latrynie wojskowej, nie do wkładania go na łamy publicznie dostępnego medium. I to tyle co mam dzisiaj do dodania.

Anonimowy pisze...

A może ten rzeczywiście durnowaty (jak Pan pisze) wierszyk jest tylko osobistą wizją jego autora? Może nie ma to takiego znaczenia, jakie mu Pan przypisuje? I nie ma o co kopii kruszyć…

M.Z. pisze...


Szanowna/Szanowny! A jakie ja niby znaczenie przypisuje wierszykowi? Otóż moim zdaniem on nie ma znaczenia podobnie jak chłam nie przesądza o jakości. Każdemu wolno włączać się w kampanię wyborczą, artykułować własne zdanie, ba, nawet namawiać do określonego postępowania. Pod warunkiem pełnego zrozumienia pojęć prawdy, ironii, felietonowej przesady. Nie wolno zatem przywoływać bzdur dawno opisanych, nazwanych i wyjaśnionych. Nie wolno paść publiki kiepską, kłamliwą propagandą, dawno wykpionymi refrenami. A wierszyk (brr, wstydzę się tak to świństwo nazywać!) był takim właśnie stekiem bzdur, pomówień, kalek myślowych i grafomanii na pograniczu kiczu i wstydu. Pomiędzy zapałem, a przesadą jest ta cienka granica, której niektóre umysły po prostu nie pojmują. Może zatem nie powinny stawać naprzeciw zadań, które je przerastają? Czy ja powiem coś oryginalnego twierdząc, że na zaufanie pracuje się latami, a traci je w sekundę?

Anonimowy pisze...

A moze on tylko zamieścił coś, co nie jest autorstwa szefa całości?

M.Z. pisze...

Cholera: co to za wykręcanie kota ogonem? Wyraźnie przecież napisałem, że za całość tego, co znajduje się w danym wydawnictwie periodycznym, za jedno czy papierowym, czy sieciowym - odpowiada redaktor naczelny. Bardzo ostro i kiepsko jakościowo wziął udział w przedwyborczym szale. Opublikował gniota, na którego szkoda mi już dalszych epitetów. Więc o co ci chodzi? Co chcesz usprawiedliwić w ten sposób?

Anonimowy pisze...

Sam do siebie piszesz, że to się tak robi komentarz i natychmiast odpowiedź?

M.Z. pisze...

Odpimpol się, dobrze? Już to raz tłumaczyłem, powtórzę finalnie: komentarze czekają przed opublikowaniem na moderację. Otwieram skrzynkę, czytam, publikuję i staram się natychmiast odpowiedzieć. Cos jeszcze?