poniedziałek, 20 października 2014

AKTUALNOŚCI Z LEKKA NIEŚWIEŻE



Czy zastanawiali się Państwo kiedy nad problemem wyższości umysłów masońskich nad wszelkimi innymi? Ulegliście takim masonów sugestiom? Albo nad kwestią czy stosowanie wymuszających milczenie paragrafów kodeksu karnego powstałych w czasach komuny jest przyzwoite? Wiadomo – nie jest i po co tu dalej gadać…

Więc co? Więc gdyby jedna z takowych myśli jak zając przemknęła gdzie w Państwa bliskości to zapewne złapalibyście zwidę za uszy i rozbili o kant… dobra, stołu. Bo to są dywagacje paskudne, a nadto czyniące normalnym ludziom zamęt w głowach. Bo to są zachowania dowodzące maksymalnego idiotyzmu, jaki narodził się w sieci za sprawą manipulantów różnej maści, dewiantów i frustratów. Swojego czasu mówiłem o tym obszerniej przywołując różne polemiki i dyskusje toczące się w portaliku o dumnej nazwie Polacy.eu. Na koniec nieodmiennie wieszczyłem, że podobne działania rozbiją coś, co przynajmniej w założeniu (i tytule) miało być polskie i dumne. Rzecz się właśnie dokonała. Oskarżony o anty-polskość mason poległ. Wbrew płomiennym apelom obrońców, by oskarżenie podawało tylko te argumenty, które obronie pasują do całości wywodu…

Będzie więc od tamtego dnia aksamitnie i gładko? Z miłością każdego do każdego i bezkonfliktowo? Ależ nie, kochani, w żadnym wypadku! Uruchomione złe moce nie znikną jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Złe dżiny dobrowolnie nie włażą z powrotem do zamknięcia, trzeba je tam umieścić siłą, może fizyczną, może tylko jakiego zaklęcia. Nic podobnego na razie się nie stało – i pewnie długo nie stanie. Najwspanialsi informatycy NIGDY nie byli dobrymi redaktorami naczelnymi, moderatorami czy mediatorami. Nigdy nie panowali nad czymś, co w ich języku miast być jakąś treścią zwało się po prostu „kontentem”. A gdy jeszcze mieli do wykonania inną, równie skomplikowaną robotę jątrzenia, dezawuowania i dzielenia – to noc czarna przed oczkami i przemożna wola powrotu do sprawdzonych schopenhauerowskich metod krzywienia każdej dyskusji… No cóż, tak to bywa, chłopczyku. I ty, dziewczynko która miałaś nieść nadzieję, a przyniosłaś garść głupstewek, które można by nazwać dosadnie – gdyby nie w sumie delikatne usposobienie niżej podpisanego.

M.Z.

9 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Marek, nie dolewaj oliwy do ognia, niech się sami ze sobą uporają!

M.Z. pisze...

To jakiś kozacki apel. O co Ci chodzi? O brak prawa do komentowania tego, co widzę w obserwowalnej przestrzeni? Kolejne wezwanie "stu dni dla nowego rządu"? Jeśli tak - to daj sobie spokój, nie zamierzam się stosować do podobnych banialukowatych wezwań. Piszę o czym chcę, kiedy chcę i jak chcę. Coś jeszcze?

Anonimowy pisze...

A propos: nadzieja to esperansa?

M.Z. pisze...

Sprawdź sobie sama/sam. Możesz zajrzeć tutaj:
https://translate.google.pl/#pl/es/nadzieja

Anonimowy pisze...

Czytałeś już? Likwidują się. I co ty na to?

M.Z. pisze...

Wiem, widzę. Nic ja na to. Przewidziałem, opisałem. Nie jestem zdziwiony. Gdyby dalej miało być jak było - to słusznie, że nie będzie. Wskazani znajdą sobie rychło inne zajęcia.

Anonimowy pisze...

Jakiś taki mało gadatliwy się ostatnio zrobiłeś w komentarzach. Epitety się skończyły?

M.Z. pisze...

A po co się rozpisywać, gdy nigdy nie chciano słuchać co w tym przedmiocie mam do powiedzenia?

M.Z. pisze...

Słuchajcie, Mili: zamykam dyskusję. Rozumiem, że większość tu wpisujących swe "głębokie" przemyślenia potrafi zrobić szpagat i stanąć słupka. Niestety to dość kiepskie kwalifikacje. I mam dość bronienia się przed tymi mądralami, wychodzę na idiotę, zabierają mi czas. Pogardzam wielonickowcami, ta sztuka jeszcze udaje się wam w Neonie, tutaj raczej nie próbujcie. Znajomi, którzy rzeczywiście mają coś istotnego wiedzą jak mnie znaleźć - i na pewno zamilczeni nie będą.

KONIEC!