Dzisiaj ok. godziny 14 odebrałem list polecony za potwierdzeniem odbioru z Urzędu Prezydenta Miasta Stołecznego Warszawy. Dokument nosi oznakowania: GP-SW.1511.121.2014.MCH CRSiW 543/2014 Niżej jego treść:
Uprzejmie informuję, że do Prezydenta m.st. Warszawy wpłynęła skarga z 16 maja 2014 r. Pana Marka Zarębskiego, pozostająca w związku ze sposobem administrowania nieruchomością przy ul. Abramowskiego 9 w Warszawie przez Zakład Gospodarowania Nieruchomościami w Dzielnicy Mokotów m.st. Warszawy.
W związku z powyższym działając na podstawie art. 231 i art. 229 pkt.3 ustawy z dnia 14 czerwca 1960 r. Kodeks Postępowania Administracyjnego (t. Dz. U. z 2013 r., poz.267 oraz par.6 pkt 20 lit. b uchwały Nr XL VI/1422/2008 Rady m. st. Warszawy z dnia 18 grudnia 2008 r. w sprawie przekazania dzielnicom m.st. Warszawy do wykonywania niektórych zadań i kompetencji m.st Warszawy - przekazuję ww. skargę celem rozpatrzenia.
Podpisała z up. Prezydenta M.St. Warszawy Ewelina Kozak, Zastępca Dyrektora Gabinetu Prezydenta (pieczęć i własnoręczny podpis)
Do wiadomości:
1. Pan Marek Zarębski
2.Pan Bogdan Olesiński, Burmistrz Dzielnicy Mokotów m.st. Warszawy
* * *
* * * *
Rozumiem, że przedstawiony
wyżej dokument ma związek z mailową skargą opisaną tutaj: http://mcastillon.blogspot.com/2014/05/16-maja-2014-okoo-godziny-8.html
Jak Państwo pamiętacie w treści skargi wystosowanej do Centrum Komunikacji
Społecznej przy Prezydencie Miasta Warszawy i personalnie do jego Dyrektora P.
Jarosława Jóźwiaka znaczna część treści skargi dotyczy agencji ochrony Sat
Guard, która miała paskudny zwyczaj niepłacenia swoim agentom. Rzecz polega jednak
i na tym, iż jak to czynię od wielu lat podważyłem zasadność najmowania
JAKICHKOLWIEK agencji ochrony do naszego domu. To, że ZGN Irysowa przed
rozstrzygnięciem konkursu ofert nie zadał sobie trudu przejrzenia opinii dotyczących
uczestników przetargu to jedna rzecz. Za sprawą tej niefrasobliwości zatrudniono
ludzi, którzy pieniądze od ZGN-u owszem, brali – ale z płatnościami dla swoich
pracowników mieli już spore trudności. Rzeczą drugą, o pierwszorzędnym znaczeniu,
jest ta po co nam w ogóle drodzy
ochroniarze. Czemu i komu służą, dlaczego mają jakoby strzec automatycznej
centralki przeciwpożarowej – a w związku z tym dlaczego najpewniej z konta
naszego domu odprowadzana jest na ich rzecz co miesiąc kwota przekraczająca 10
tysięcy złotych.
Z treści przywołanego
wyżej pisma z Urzędu Prezydenta wynika jednak jasno i to, że Urząd skupił swoją
uwagę na tym fragmencie skargi, który dotyczy pracy ZGN-u Irysowa i DOM-u
Kolberga. Istotnie od wielu lat, tak w czasie formalnego reprezentowania
interesów lokatorów Abramowskiego 9, jak i poza tym czasem, uważam, iż praca
obu tych instytucji pozostawia co najmniej wiele do życzenia. Formułowałem
konkretne zarzuty od lat, trudno byłoby wszystkie pomieścić w tej felietonowej
formule, podobnych tekstów powstało co najmniej kilkadziesiąt. Dzisiaj
PODTRZYMUJĘ każde napisane i opublikowane na tej stronie słowo poświęcone tym
problemom. Zmieniły się co prawda nie tylko daty, pojawili się nowi ludzie
obsługujący nasz dom – ale nie zmieniły się sposoby podejścia do problemów,
postulatów i uzasadnionych żądań jego lokatorów. Powiadam wprost, nieco kolokwialnie:
jesteśmy traktowani jak barany bez pojęcia o prawie, prawach lokatora i
obywatela, obowiązkach obu stron kontraktu zawartego przed laty, wreszcie
treściach tego kontraktu. Z nami się nie rozmawia - nam się OZNAJMIA wolę urzędu.
Płacimy komercyjne stawki czynszowe – ale nasz dom
nie różni się niczym od domów, w których obowiązuje inna taryfa. Ba, w niektórych aspektach nasz dom jest zdecydowanie gorszy od swoich komunalnych, miejskich braci! Pękają
sufity w poszczególnych mieszkaniach, odkleja się podłoga, spadają rzekomo
naprawione kafelki, tynki w ciągach wspólnych, komunikacyjnych, nie ma stałej
opieki (i pracy!) dozorcy. O żadnych planach związanych z miejscem, w którym
przyszło nam żyć nie jesteśmy informowani, jakiekolwiek próby
współuczestniczenia w decyzjach skutkujących coraz wyższymi opłatami
czynszowymi zbywane są w sposób, którego nie mogę określić inaczej jak
bałamutny i chamski. Dzisiaj nie ma nawet gdzie zaparkować samochodów
należących do lokatorów, postulat uporania się z tą sprawą w jeden z
sugerowanych sposobów został po prostu olany – a puste przestrzenie podziemnego
garażu jak straszyły pustkami tak straszą. Może zresztą i lepiej: kto zgodzi
się na rozpustnie drogie parkowanie w
nie do końca osuszonym basenie?
Prawdopodobnie zostanę
poproszony o udzielenie wyjaśnień związanych z tą sprawą. To że powiem co mówię od lat to rzecz oczywista. Dzisiaj oficjalnie
nie reprezentuję żadnej zbiorowości – będę zatem mówił w imieniu własnym. Jak i
pisałem przez wszystkie te lata w imieniu własnym… Proszę jednak o
zastanowienie się kto z Państwa moich Czytelników zechciałby uczestniczyć w tym
spotkaniu z urzędnikami. Jako mój gość, pełnoprawny reprezentant własnej sprawy
– ale też jako świadek całości i późniejszy sprawozdawca „jak było i o czym gadali”.
M.Z.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz