czwartek, 22 maja 2014

DLA JASNOŚCI



Konstrukcja tej strony jest taka, że pod konkretnym tekstem można wpisać dowolny komentarz – po zaakceptowaniu go przez właściciela bloga. Niestety wyświetlenie strony głównej nie pokazuje wszystkich komentarzy od razu, bezpośrednio. Zakłada to więc sytuację, w której do rzeczy ważnych – a w komentarzach mogą się takie znaleźć i znajdują! – dochodzi się z pewnym trudem. Czytelnikom nie mającym zbyt wiele czasu może to sprawić kłopot, spotykam się z sytuacjami, w których na prywatnego maila nadchodzą pytania, na które w komentarzach już odpowiedziałem. Dzisiaj zatem rzecz ważna dla moich sąsiadów, a pewnie też dla niektórych administratorów, wiem, że czytają stronę pilnie. Chodzi o felieton zatytułowany „Deszczowy dzień – jak co dzień?”. Przywołuję dwa wybrane komentarze, układają się po prostu w pewien określony ciąg. A ostatni zamyka sprawę i jest krótką wykładnią tego, co mnie irytuje – i dlaczego.

Anonimowy pisze...
Gdzieś z podtekstów tego wszystkiego, co tu napisaleś wynika, że najbardziej dokucza Ci arogancja przedstawicieli urzędów, które obsługują wasz dom. Czy mylę się?
17 maja 2014 16:23

Dychalokator odpowiada:
21 maja, godziny popołudniowe. O dzisiejszym dniu tyle mogę powiedzieć, że wraz z naszym opisywanym wyżej inspektorem budowlanym pojawiła się grupka młodych ludzi. Nikt nikomu nie tłumaczy kto, po co, w jakiej sprawie. Lokatorom nie trzeba się tłumaczyć. Po ponad godzinie wizytacji wewnątrz domu (nikt nie wie gdzie) otrzymuję od pana inspektora pytanie czy dzisiaj, kiedy stoi na chodniku będę go fotografował. Odpowiadam, że nie będę, znudziło mi się. A bo ostatnio to on musiał tłumaczyć się burmistrzowi... Ale pokazał, o, tę legitymację, która uprawnia go do zatrzymywania się gdzie i kiedy chce - i po sprawie. Błyska kawałek jakiegoś plastiku.

Panie szanowny! Może i ma pan jakiś Dokument, Który Upoważnia Do Wszystkiego. Osobiście szczerze w to wątpię, takie kwity po prostu nie istnieją. Ponieważ jednak zawsze, gdy spotykamy się przypadkowo w okolicach mojego domu idziesz pan "na zwarcie", usiłujesz mnie pan zagonić do kąta i po prostu obśmiać - sprzeciwiam się pańskiej radosnej arogancji i oświadczam, że fotek będziesz miał pan więcej. O ile rzecz jasna naruszysz pan zasady współżycia z ludźmi, nadal będziesz się pan zachowywał wobec nich jak nadzorca galery itd. Pan pilnujesz nas. Ja dopilnuję w możliwym zakresie pana. I od razu pytanie: kiedy naprawisz pan zamek w drzwiach wejściowych mojej klatki schodowej? Szwankuje już JEDENASTY ROK!!!!!!!!!!!!!!!!! A pisemnych dowodów, że usterka była zgłaszana PO WIELOKROĆ także przez ochroniarzy poszukaj pan w innych moich felietonach...

21 maja 2014 17:16

PS. Ponieważ część moich rozmówców czy respondentów nie rozumie o czym mówię względem niedomykających się drzwi wejściowych do klatki schodowej numer jeden - obok fotka pokazująca w czym rzecz. Otóż bez naprawy blokady dolnej i górnej (na fotce tylko dolna) mniejszego skrzydła drzwi całość może wykonywać określony ruch, w sam raz taki, że elektryczny zamek wpuszcza do środka każdego, kto użyje niewielkiej siły. I to z tym właśnie, a nie z elektryką fachowcy administracyjni jak do tej pory nie potrafią się uporać. Słyszałem już tak bałamutne tłumaczenie, że to konstrukcja włoska lub hiszpańska, więc części zamiennych należy poszukiwać na parodniowej delegacji do Włoch czy Hiszpanii. Oświadczam: tu jest potrzebny dobry ślusarz z Włoch pod Warszawą, nie z Rzymu. Po godzinie wszystko będzie jak nowe. Trzeba tylko do jasnej cholery chcieć - a nie opowiadać pierdoły jak ciężki jest los szarpanego przez niedobrych lokatorów administratora!


M.Z.

7 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Marek, czy to chodzi o to, że opisywany urzędnik wjechał kiedyś na chodnik tak, że zablokował wjazd do garaży na poziomie zero?

M.Z. pisze...

Dokładnie tak. A później bezczelnie twierdzi, że ma Legitymację Uprawniającą Go Do Wszystkiego... Ciekawy człowiek, prawda? Istnieją zresztą inne szczegóły, które pokazują jak działa, w razie potrzeby ujawnię je wraz ze stosowną dokumentacją fotograficzną. A czemu wy Szanowni Sąsiedzi tak od samego rana? Miałem do południa działać w innej materii na zasadzie pełnego spokoju...

Anonimowy pisze...

Panie Marek, przy waszym zamku widzę jakichś naprawiaczy. Jeśli tak to gratuluję, widać jesteś Pan skuteczny.

M.Z. pisze...

Jeśli w czymkolwiek moje wpisy mogą się przydać ogółowi - cieszę się. I obiecuję, że nie przewróci mi się od "sukcesu" w głowie - bo bardzo on na razie mglisty, zamek ma działać, a nie "być naprawianym". Potencjalne awarie w mojej klatce schodowej mogą zdarzać się częściej z prostego powodu: to jedyna klatka, gdzie na piętrze mieszka TRZECH lokatorów, a nie dwóch jak w pozostałych. Proszę do tego doliczyć ochroniarzy, wyjdzie, że ten zamek pracuje dwa razy ciężej, niż gdzie indziej. Pzdr.

M.Z. pisze...

No i jak to się powiada SKUCHA! Część elektryczna zamka wymieniona albo dobrze naprawiona. Niestety mniejsze skrzydło drzwi, widać to dokładnie na zdjęciu, nadal nie jest stabilnie zakotwiczone, ma możliwość wykonania parocentymetrowego ruchu. I prędzej czy później wróci stan sprzed naprawy. Jak w "Greku Zorbie": jakaż piękna katastrofa... Że co, ze jestem upierdliwy? Do jasnej cholery - ileż lat to ja, polonista z wykształcenia i dziennikarz z zawodu mam tłumaczyć wybitnym rękodzielnikom jak się dzieci robi i drzwi naprawia!

Anonimowy pisze...

No co, zrobili co mogli i na razie jakos się trzyma. Więc o co pretensja?

M.Z. pisze...

Spadaj stąd! Co to za podejście do prostych problemów technicznych i pewnie życia: "jakoś się trzyma"? "Jakoś" płacisz czynsz - czy w całości? To dlaczego do jasnej cholery wzamian godzisz się na półśrodki, humbugi, pozory i gówno opakowane w srebrny papierek? Lubisz bylejakość? To wybór kretyna, wolno mu - ale przynajmniej nie wciągaj w to innych!