niedziela, 25 maja 2014

O CO TU W OGÓLE CHODZI?



O co tu w ogóle chodzi, po co te raporty ze sporów, kłótni i punktów zapalnych powstających na styku administracja – lokatorzy? Szanowni! Nie da się tego wyjaśnić nazbyt prosto i bez odwołania się do przykładów powstałych i istniejących w innych, większych organizacjach. Popatrzmy co dzieje się na meta-piętrach władzy i biznesu. Rządy, koncerny, korporacje czy nawet sieci handlowe działają w ten sposób, że przychodzący do nich obywatel, czasem obywatel im podległy, wszystko jedno czy to klient, lokator czy pracownik, ma w punkcie startu czuć się mniejszy, głupszy, brzydszy, mniej doskonały i niekompletny. 

To działanie wstępne – stwarza w jednostce przekonanie, że oto jako twór grzeszny, pełen kompleksów, o niskiej samoocenie może z tej sytuacji wyjść w jeden, wskazany odgórnie sposób. W sieciach handlowych kuszą ciągłe „promocje”, szalbiercze, bo gdyby ktoś policzył cenę rzekomo atrakcyjnych towarów oferowanych w ten sposób – to rychło przekona się, że został nabrany, promocja była li tylko haczykiem, na który on, naiwniak właśnie się złapał. Cena wkrótce spada znacznie poniżej tej oferowanej w warunkach promocyjnej nagonki – ale jest już po zawodach, kredyt zaciągnięty, zakup dokonany. Co gorsza w domu pojawia się produkt kompletnie do niczego nieprzydatny, przestarzały i awaryjny – co jest najprostszym dowodem na tezę, iż współczesny producent nie zawraca sobie głowy zaspokajaniem potrzeb konsumentów. On je po prostu stwarza.

Powie ktoś: naiwna konstrukcja, bo ludzie mają swój rozum. Otóż jest to nieprawda! Cały ten system działa w najlepsze, kręci się coraz szybciej, w polityce nikt już nikogo nie rozlicza z obietnic wyborczych, w końcu wprasowano w  ludzkie umysły przekonanie, że owe obietnice od zarania były grą, oszustwem – i nie ma co się burzyć, podobno tak jest na całym świecie. Nie jest – ale kto to udowodni od razu… Zaraza idzie z góry w dół: skoro premier i jego ministrowie mogą bełkotać i oszukiwać to czemu nie miałby tego robić urzędnik pośledniejszej rangi? Oczywiście najpierw trzeba przygotować grunt: w wypadku naszego domu wszystko zaczęło się od słynnego pisma z Biura Polityki Lokalowej (rok 2007), w którym jego szefowa starała się udowodnić jakimi to jesteśmy jako lokatorzy prawnymi baranami, jak mało wiemy o otaczającym nas świecie – i wreszcie jak bardzo winniśmy być wdzięczni, że jeszcze nas nie potopiono, pozwalając wzamian płacić za coś, co tych pieniędzy kompletnie nie jest warte. Potem poszło już „ z górki”. Dokument trafił na zmianę reprezentantów, która być może ma jakieś tajemnicze umiejętności, ale z dokumentem wymagającym szerokiego nań spojrzenia nie potrafiła się uporać. Moje uwagi i całą podaną na tacy treść innego podejścia do sprawy starannie pominięto.

Potem były już tylko spory. Wzór postępowania narzucony przez zwierzchników jak najszybciej podchwycili ich podwładni. „Nie będziesz pan decydował o ochronie – bo nie masz pan odpowiedniego wpisu do umowy najmu”… A o marnotrawstwie pieniędzy wspólnych także nie wolno mi nic mówić, durniu barabancki? Ano jak widać nie wolno – choć zdecydowanie nie przyjmuję tej wykładni. „Lepsi” mają prawo marnotrawić nie swoje pieniądze w majestacie prawa? Futrzanym baranom przeznaczonym do strzyżenia nic do tego. To przekonanie jest tak wszechobejmujące, że niektórzy nie krępują się z wypowiadaniem pewnych kwestii publicznie, przy ludziach, którzy przecież uszy i swój rozum mają. Konkretnie? Proszę bardzo: dowiedziałem się, że jest grupa, która bardzo chciała by wyremontować dach w naszym domu. Problem polega na tym, że dach, przecież publicznie niedostępny, jest w znakomitym stanie, żadnych remontów ani nawet napraw nie wymaga. Dowody? Istniejąca dokumentacja fotograficzna. Wiec po co to wszystko? Bo znajomi królika nie mają zajęcia? Bo przy okazji postawi się na górze „coś tam jeszcze”? Wątki zaczynają się łączyć. Z korzyścią dla kogo?

Czytelnicy interesujący się współczesnymi realiami wiedzą doskonale, że wizerunki tzw. “mocnych ludzi”, czasem też „ludzi zapobiegliwych” z podrzędnych biur to pic na wodę, manipulacja, propaganda. Dzisiaj chcą ciszy, poufności, niewiedzy tych, których losami w istocie manipulują. Niedoczekanie!

M.Z.

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

Zdziwiła mnie figura "dach publicznie niedostępny" - o co tu chodzi? Niedostępny, ale zdjęcia jednak masz. Czyli nie taki diabeł straszny jak go malują? I skąd pewność, że ktoś chce go remontować?

M.Z. pisze...

Ładnych kilka lat pracowałem w charakterze dziennikarza, lepiej lub gorzej to wychodziło, ale nie miałem problemów z włażeniem na dachy, do różnych dziur, ba, nawet na szczyt masztu w Gąbinie, póki się rzecz jasna nie zawalił. Powiem więc krótko: byłem na dachu, widziałem, sfotografowałem, skonfrontowałem swoje wrażenia z opiniami ludzi, którzy się na tym znają - i podtrzymuję opinię już wyrażoną. Skąd wiem, że ktoś coś chce? Nie, tego Ci nie powiem, powiedzmy, że to tajemnica zawodowa. Czy mam pewność? Nie, nie mam pewności, to wszystko rzeczy wyrażane półgłosami. Jakieś mgliste plany, jakieś zamiary, tego nikt nie spisuje na papierze i nie publikuje następnie w urzędowych dokumentach... Powiedzmy też, że w tym co robię i piszę posługuję się tak zwanym psim instynktem mocno podpartym logiką, z jednej strony jak do tej pory nigdy mnie ta mieszanka nie zawiodła, z drugiej muszę mówić ostrożnie, nie mam ochoty, by ktoś oskarżył mnie o pomówienie. Stąd każda treść przypisana jest do konkretnego człowieka - ale dzisiaj nie wymieniam imion i nazwisk, być może przyjdzie na to pora, być może nie przyjdzie, bo projekt zostanie zarzucony. Pzdr.

Anonimowy pisze...

"...Powie ktoś: naiwna konstrukcja, bo ludzie mają swój rozum. Otóż jest to nieprawda! Cały ten system działa w najlepsze, kręci się coraz szybciej, w polityce nikt już nikogo nie rozlicza z obietnic wyborczych, w końcu wprasowano w ludzkie umysły przekonanie, że owe obietnice od zarania były grą, oszustwem – i nie ma co się burzyć, podobno tak jest na całym świecie..."

A ja się nie zgadzam! Mają ludzie swój rozum - i już! Wystawiasz w ten sposób nie najlepszą opinię wielu swoim sąsiadom. Dlaczego?

M.Z. pisze...

Oj tam, oj tam: przecież masz pełne prawo nie zgadzać się z tym, czy innymi tekstami tu zamieszczonymi, z tezami, jakie stawiam. Za to nic nie grozi! A tak przy okazji: może jakieś argumenty na poparcie Twojego podskórnie wprasowanego w sprzeciw twierdzenia, że żyjemy w wyjątkowo mądrej, porządnej zbiorowości? Jakieś przykłady dotrzymanych obietnic wyborczych? Dowód, że nie mam racji pisząc o oszukańczych promocjach? Przykład jak urzędnicy dbają o nasze dobro, przecież pobierając sowite pensje z także Twoich pieniędzy? Obrazek potwierdzający twierdzenie, iż wokół tylko dobrze wychowujący swoje dzieci ojcowie i matki, zatem obraźliwe napisy na ścianach produkowane są nie przez ich potomstwo, ale przez Marsjan? Nie masz - bo i mieć nie możesz. Zdaje mi się więc, że piszesz, bo chcesz się sprzeciwić, dla zasady, dla draki, ale grubo poza rozumem i realiami. W porządku, możesz mnie nie lubić, przyzwyczaiłem się. Ale nie podważaj do cholery tego, co opisuję, ponieważ chcę ułatwić życie nie sobie tylko, ale też swojemu otoczeniu. Tym wolniej myślącym też... I Tobie.