Odwołałem się w poprzednim felietonie do Tyrmanda – ponieważ uważam go za niezwykle dociekliwego, błyskotliwego i sprawiedliwego obserwatora ludzkich obyczajów i zachowań. Tym bardziej to wszystko, co napisał ciekawe, że większość spostrzeżeń tyrmandowych dotyczących polityki i ludzi wobec polityki pochodzi z „Dziennika 1954”. Swobodnych zapisków faceta tkwiącego w rzeczywistości tegoż roku, od opisu której włos się dzisiaj człowiekowi jeży na głowie. Niektórzy to jeszcze pamiętają, ja szczerze mówiąc jak przez mgłę, co jest o tyle bez znaczenia, iż czas o pięć – sześć lat późniejszy, a dobrze już mi znany w gruncie rzeczy niczym się nie różnił od tego opisywanego w „Dzienniku”. Tkwiliśmy w oparach cholernego komunistycznego absurdu – i tyle. W gruncie rzeczy bez nadziei. I na straży tego stanu, tej beznadziei stali ludzie rozrzuceni po Słusznych Urzędach, od Sb-cji przez milicję po wszystkie możliwe administracje. Czego kopię mamy niestety i dzisiaj…
Tyrmand zapisał taką swoją uwagę: „Gigantyczne zwycięstwo komunistów. Tak przesycili sobą cały tuż-obok-świat, że nawet ja uległem ich gwałtowi; najlepszym tego dowodem ten dziennik, czyli obsesja polemiki. Mnie tu prawie nie ma, jest moje ujadanie przeciw. I to jakieś zaniżone. Prometeusze, Edypy, Konrady i ci rozmaici inni, co pasowali się z Bogiem, losem, przeznaczeniem, a teraz nie przychodzą mi do głowy, jakże wzniesieni i nobilitowani przez swego Przeciwnika. Procesować się z Bogiem, cóż za piękne marzenie! Komunizm to tylko Golem, niebotyczny, to fakt, lecz glina i brud. O tyleż moja walka gorsza, mniejsza, brudniejsza". - Leopold Tyrmand - "Dziennik"
Przyszła wiosna i naprzeciw jednego z garaży ujawniła się kupa śmieci, którą raczyli zostawić po swych ubiegłorocznych wyczynach towarzysze budowlani. Taki swojski, rodzimy burdelik. Nikogo to nie interesuje – a moje pisanie że gdy pobiera się komercyjny czynsz to trzeba działać równie komercyjnie, czyli szybko i porządnie pewnie nie odniesie innego skutku poza wzruszeniem ramionami tego i owego. Znów się facet czepia… A to przecież nie obszar działania dozorców czy administratorów. Sami to sobie ustalili – i już!
No i moje ulubione towarzystwo wzajemnej adoracji, czyli PO. Prawybory. Tyle o nich powiem, ze Turek Turka w ucho szturka, pewnie wiedzą Państwo jak jest w oryginale. Nic więcej do tego nie dodam, nie warto.
Tia: gigantyczne zwycięstwo komunistów-burdelistów. W końcu po to socjalizm budowali, nie?
M.Z.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz