Dzisiaj około 14 do jednego z mieszkań w środkowej klatce usiłowano włamać się, podejmując nieudaną na szczęście próbę sforsowania drzwi do lokalu. Nikt niczego nie słyszał, niczego nie wiedział, prawdę mówiąc ginęliśmy zdaje się w jazgocie elektrycznych czy spalinowych kos, którymi usuwano trawę z lichych rabatek na froncie domu i z podwórka wewnętrznego. Ochrona twierdzi, że dokonała obchodu, reszta zgromadzonych twierdzi, że nie dokonała. Czy możemy dalej rozmawiać ze sobą? Czy możemy spotykać się , by ustalić jakieś rozsądne zasady współżycia? Co zrobić z ochroną, która z roku na rok jest coraz gorsza? Jak przekonać zarządców domu, że tak naprawdę najważniejszym i najcenniejszym dobrem Miasta jesteśmy my, a nie jakieś wyimaginowane bzdety, których nikt nam nawet wskazać nie potrafi? To najkrótsze komentarze z podklatkowych rozmów. A jednak wyszła podczas tych skrótowych wymian myśli rzecz jeszcze jedna, bodaj ważniejsza. Proszę uważnie przeczytać tekst notatki prasowej, jaka trzy dni temu ukazała się na łamach jednego z warszawskich dzienników. Doskonale ilustruje odpowiedź na możliwe do zadania pytanie z kim tak naprawdę mamy do czynienia. Nie zwracajcie Mili Państwo uwagi na to, że w treści wymieniona jest Praga. Na Abramowskiego przeprowadzaliśmy się z różnych dzielnic - ale wszyscy dzisiaj jedziemy na tym samym wózku. Mamy do czynienia z tymi samymi oszustami - że użyję języka notatki prasowej...
"Życie Warszawy", 5 maja 2008 r./IAR/kl/MagM
Ratusz oszukał lokatorów
Mieszkańcy kamienic czynszowych z warszawskiej Pragi oddali miastu swoje mieszkania komunalne i spółdzielcze, gdyż obiecano im, że będą mogli zamieniać mieszkania czynszowe na inne. Ale nie mogą, gdyż urzędnicy zmienili odpowiedni regulamin. O sprawie pisze "Życie Warszawy". Gazeta wyjaśnia, że pomysł pojawił się za kadencji prezydenta Marcina Święcickiego. Osoby, których nie było stać na zakup mieszkania, ale miały pieniądze na płacenie komercyjnego czynszu, mogły zamieszkać w nowych, ponad 80-metrowych lokalach zbudowanych przez miasto. Po oddaniu miastu lokali, które dotychczas zajmowały, przystępowały do przetargu. Ich mieszkania były przekazywane osobom z komunalnej kolejki, za czynsz w wysokości około 2,5 złotego za metr kwadratowy. W czynszówkach był on trzy albo czterokrotnie wyższy. Ich lokatorom obiecano, że będą mogli zamieniać swoje mieszkania na mniejsze lub większe. Tymczasem teraz urzędnicy Biura Polityki Lokalowej mówią, że nie ma możliwości zamiany lokalu. Tłumaczą, że taka procedura wiązała się z wywieszaniem ogłoszeń i angażowaniem urzędników co generowało koszty. Dlatego zapadła decyzja o zmianie regulaminu. Jedynym sposobem zmiany sytuacji jest ustalenie nowych zasad najmu przez Radę Warszawy, ale - jak pisze "Życie Warszawy" - w tej kadencji samorządu Rada nie przewiduje zmiany przepisów."Życie Warszawy", 5 maja 2008 r./IAR/kl/MagM
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz