sobota, 23 sierpnia 2014

WŁAŚCIWIE...



Właściwie to po serii komentarzy (felieton „Zanim...”) dotyczących sprawy pewnego portalu i jego właściciela… Powiem szczerze: miałem dość. I nie słodzi tego impresja, że najwyraźniej posiadam jakąś moc sprawczą – bo pisząc o dwóch milczących blogerkach i jednym blogerze stamtąd pochodzących przywołałem ich do istnienia. Oj, dobra, przecież panie zaraz zaripostują, że to przypadek, że od miesięcy brały się do pisania, tylko ci niedobrzy uciekinierzy z portalu tak je zaczarowali… To jest proszę pań bzdura i dzikie wykręty! Fakty są jakie są i niczego tu zmienić się nie da.

No więc na tamtym forum pojawiła się… cholera, jak to nazwać? Odezwa? Niech będzie odezwa. Sprowadza się do starego jak świat twierdzenia, że oto poznajemy się, coś szlifujemy, coś wypiekamy, słowem świat jest in statu nascendi, czyli właśnie się staje. Więc musimy działać dalej, oczywiście „pod światłym przewodnictwem” i zgodnie z narzuconymi zasadami. Od razu: TAK, są narzucone, nie w sposób jawny, ale podstępny i zawarty w złośliwych komentarzach! Tymczasem to nie jest prawda, ani konieczność. Świat już jest, a podstawowym problemem nie jawi się polemika czy istnieje od wczoraj, czy od przedwczoraj, ale ostra walka o to, czy ktoś ma prawo krzywić bliźnim ogląd tego świata w imię własnego fiksum dyrdum – czy nie ma prawa. Bo jeżeli to drugie to słusznie należą mu się cięgi, jakie zresztą otrzymuje zupełnie nie ode mnie. Albo – nie tylko ode mnie.

To moje arbitralne zdanie? Niestety nie. Oto bowiem pojawia się taki komentarz (do tekstu zamieszczonego tutaj http://polacy.eu.org/#/5081/komu-antysemityzm-jest-na-reke-/%23c41484):
„…
Adam39, 2014.08.23 o 19:34
"W czasach powszechnego zamętu wierzyć trzeba własnym oczom i opierać się o to, co jest na wyciągnięcie ramienia" - zgadzam się z tym, o ile wyciągnięcie ramienia oznacza poszerzoną możliwość zdobywania wiedzy.
Moim zdaniem, prawdziwie ludzkim podejściem jest właśnie dzielenie się zdobytą wiedzą, nawet czy to się komuś podoba czy nie.
Dla jednych może to być obrazoburcze, niezgodne z ich pojęciem mądrości wpojonym od dziecka, dla innych jest to normalne, ogólnoludzkie a więc i polskie podejście, własnie dzielenia się wiedzą na polskim portalu o tym co nas gnębi.
Postawiłem jedynkę.
Ten artykuł jest mało zrozumiały, brak konkretów! w gruncie rzeczy do kogo Mufti masz pretensję, czy pretensje?
"Nasz mikroświat tak dobrze odwzorował rzeczywistość, że o „porozumiewaniu się” i „wspólnym działaniu” możemy zapomnieć."
Dlaczego tak uważasz?
"Miałem nadzieję, że tworzony przez nas i dla nas internetowy zakątek będzie rodzajem lustra, umożliwi lepsze poznanie siebie."
Czyż nie poznaliśmy się lepiej, jednocześnie wspólnie oglądając się w "lustrze" swoich wpisów?
"Że jako rynek wymiany informacji i badania idei zaspokoi w tym względzie część naszych naturalnych potrzeb. A przede wszystkim, że będzie poligonem pozwalającym uczyć się i ćwiczyć w porozumiewaniu i wspólnym działaniu."
A dlaczego tak nie jest?
"Nic bardziej błędnego. Mufti to skała stercząca z samego jądra Ziemi. Tylko wyczerpał się kredyt zaufania, jakim obdarzał bardziej doświadczonych i pewnych swego Kolegów. Kolegów, od których chciał się uczyć, bo mają więcej doświadczenia, wiedzy, życiowego obycia i - wg własnych słów - „widzą więcej”."
To że Mufti to jakby "skała", daje się odczuć już od dawna, ale jak jeszcze to zinterpretować żeby zrozumieć?
Na razie to tyle

I co tu dodawać? Złośliwość w rodzaju „tylko prawdziwy kabotyn może twierdzić, że jest skałą starczącą z samego jądra ziemi”? Tym razem daruję sobie. Odskoczyłem na taką odległość (w bok – nie wyżej czy niżej!), że właściwie „dinda mi” co kto o sobie sądzi. Deklaracje to są zawsze tylko deklaracje. Reakcja na zarzuty od miesięcy formułowane przez kilka osób to rzecz zupełnie inna. Reakcji nie widzę. Żadnej. Powiem nawet nieco przewrotnie: jest coraz gorzej, zobaczymy co portal tego gościa zrobi 7 września pod Wizną. Ostatnia wizyta tamże była w  roku 2012, tylko i wyłącznie za sprawą jednej z blogerek Esperanzy, która podróż sfinansowała. Niżej podpisany rzecz całą opisał, zresztą po raz drugi. W tym roku pora na innego tuza portalu o dumnej nazwie.

M.Z.

10 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Marek, to jakaś prywatna wojenka?

M.Z. pisze...

I tak - i nie. Zacznę od końca: nie, ponieważ zjawisko podszywania się pod polskość, patriotyzm, dobro narodu i tak dalej przybiera znamiona powszechności. Jest to więc sprawa publiczna. W podobnych działaniach stosuje się wobec uczestników pewnej zbiorowości metodę mocno archaiczną acz nadal skuteczną, mianowicie erystycznych zabiegów. Niewielu wie jak się przed tym bronić. "Polacy" stali się "Wyborczą bis". I to uważam za wstrętne.

Tak, ponieważ przed laty dobrowolnie, choć naiwnie wszedłem w obieg tego portalu, kilka rzeczy tam opublikowałem (żadna nie była antyżydowska!) i trzeba było czasu, bym połapał się w jałowości, bezsensie podobnych działań. Ten element nieco mnie uwiera i stał się powodem, dla którego na prywatnej stronie podejmuję temat.

A przy okazji odpowiedź na swoje pytanie masz już wyeksplikowaną w co najmniej piętnastu innych miejscach tej strony. Więc czemu "udajesz greka"?

Anonimowy pisze...

Marek Stefan Schmidt, fragment końcowy:
"...Tak więc, wszelkie dyskusje na temat "prawdziwkowatości" uważam za stratę czasu i odwracanie uwagi od spraw istotniejszych: Ojczyna Nasza (wspólna) jest okradana przez bandę wydrwigroszy, a Rosja odgraża się bezkarnie, iż Polskę "zmiecie".

Bardzo bym Sobie życzył, aby na Portalu zajmowano się sprawami istotnymi, a nie marnowano przestrzeni dyskowej i czasu Czytelników na bzdety, nie prowadzące do nikąd..."

I co ty na to?

M.Z. pisze...

A ja na to, że obaj panowie, właściciel portalu i cytowany dziwnie zgadzają się ze sobą. W zgodzie nic nagannego - a jednak gdy służy złu rzecz ma się odmiennie. To dziwne jak obaj panowie uzupełniają się w forsowaniu teorii, że oto ich pogląd na coś, wszystko jedno na co, podparty jest jakimś bliżej nieokreślonym stygmatem doskonałości. Sadząc po lekturze tekstów Schmidta jedynie masoneria gromadzi ludzi myślących i dbających o dobro wspólne. Reszta to mierzwa. Dowody? Własne deklaracje. To byłoby pocieszne, gdyby nie fakt forsowania podobnych głupot ładnych parę lat - i stopniowe wtrącanie się w tok dyskusji wielu postronnych. Tym samym osoby te przyjmują w ogromnym stopniu narrację, jaką im narzucono. Umyka im przy okazji nawet taka oczywistość, która w cytowanym fragmencie sformułowana została wprost: Ojczyzna nasz jest okradana przez bandę wydrwigroszy. Zgadzam się. Niestety nie zgadzam z podsuflowanym rozwiązaniem (w wielu odrębnych tekstach i komentarzach), które mówi kogo mam za owych wydrwigorszy poczytywać, a kogo stanowczo nie. To jest właśnie ta manipulacja, której poświęcałem ostatnio tyle czasu w kolejnych wpisach. To jest to draństwo, z którym nie mogę się pogodzić, gdy tytuł całości brzmi "Polacy". I to tyle co mam w tej materii generalnie do powiedzenia.

Anonimowy pisze...

W Polakach taki wpis:
"...MatiRani, 2014.08.26 o 18:07
Dobra obserwacja.
Nalezy wyjsc z zalozenia, ze kazda tolerowana przez okupantów partia czy organizacja jest sterowana przez okupantów w ich wlasnym interesie.
Jak w Matrix, potrzebne sa piorunochrony, dajace ludziom poczucie mile, ze cos robia, ze z czyms walcza..."
Chyba dość dobrze oddający to, o czym ostatnio piszesz, prawda? pzdr.

M.Z. pisze...

Jako człowiek, który chodził do podstawówki z Amenhotepem (no niestety swoje lata już mam) tyle mogę dodać, że metoda doskonale jest mi znana z lat para-komuchowatych. Wtedy powiadało się, że ludzie to jak dętka od traktora: można w niej podnosić ciśnienie, ale przecież nie bez końca. A gdy już na powierzchni pojawiają się nieregularne bąble, to w gumę trzeba wkręcić wentyl i upuścić nieco ciśnienia. Potem metodę stale doskonalono, ba, zakładano nawet sztuczne grupy dysydenckie. Niektórych sadzano na krótko do anzla, zresztą dostarczając zapitkę, popitkę i ołówki. Dzisiaj legitymizują się właśnie tamtymi pobytami w miejscach rzekomego odosobnienia. Po pojawieniu się internetu poczęły powstawać pierwsze Tajne Stowarzyszenia Partyzanckie, i o ile spełniały czeską zasadę "Partii Umiarkowanego Postępu w Ramach Prawa" - to nic się nie działo. Gorzej gdy naiwni wyłazili przed szereg, łapało się wtedy takich i skazywało na różne dolegliwości na bazie socjalistycznych jeszcze paragrafów. Niestety wkrótce potem pojawiły się też sieciowe nawoływania do robienia rzeczy, o których nawet w sieciach konspiracyjnych mówic nie wolno. Wszelkiej maści podróby, w których dopuszczone jest wskazywanie winnych tego czy owego, ale pod warunkiem, że będą to z góry ustaleni ludzie i broń Boże nie żydzi. Tak więc jak widzisz Mati Rani ma rację, ale ja ją znam od lat i niczego nieznanego przedtem się nie dowiaduję. Pzdr.

Anonimowy pisze...

A znasz Marku jekies niesterowane portale? Poza Gajówka. Gdzies trzeba bywac w koncu ;-)
pozdr
MatiRani

M.Z. pisze...

Szczerze mówiąc nie znam. Rozróżniam natomiast to, co sterowane jest delikatnie, z czuciem - od tego co na przykład uprawia właściciel Polaków.eu. Już wielokrotnie mówiłem, że nie odrzuca mnie działanie wprost, jawne, Eskimosi organizują portal eskimoski, twardo jadą w poprzek moich czy Twoich poglądów, nie ma wątpliwości co jest co. Pewnie jest wówczas tak, że włażę pod jakiś tekst, wkładam jeden czy drugi komentarz, blokują mnie - czysta sytuacja, prawda? Tak czysta, jak to, że po drugiej stronie linii frontu siedzi w okopie wróg. I jak powiadał Patton mamy iść naprzód nie po to, by umierać za swoją ojczyznę, ale by to właśnie oni oddali ducha za ich ojczyznę, ideę, fiksum dyrdum, wszystko jedno. Tymczasem walka w Polsce z Polakami polega na tym, że od lat dezintegruje się ich, nastawia wrogo przeciw sobie - po czym gdy zgnilizna rozwija się już na dobre zaczyna wznosić okrzyki o jedność, brak jątrzenia, wspólny marsz. Wyobrażasz sobie dzisiaj jakiekolwiek wspólne marsze z Mułem? Bo ja nie. "Jedność" bowiem to piękne słowo, ale trzeba pod nie podłożyć równie piękną treść. Nie tę talmudyczną, wykrętną, pogmatwaną jaką tam się ludziom proponuje. Nie, nie ganię Cię za wchodzenie po ów adres sieciowy, myślę, że wykonujesz potężną i pożyteczną pracę, wręcz dziwi mnie, że jeszcze Cie nie zablokowano. Może to taki rodzaj uwiarygodniania się właściciela?
Serdeczności!

Anonimowy pisze...

Dzieki za cieple slowa.
Masz racje co do analizy sterowania spolecznego. Jest wieloplanowe, sieciowe i... doskonale przygotowane. Natomiast my sie szamotamy od szanca do okopu, wygrywajac potyczki tu i ówdzie ale tracimy wojne o Polske.
Pomyslisz o liderach, jak kazdy - Pinocheta nam potrzeba - ale takich juz nigdy nie bedzie. Zostana kupienie, skompromitowani lub zasamobójstwowani. Technike ta opisuje wielu autorów powaznych i z doswiadczeniem z pierwszej linii, np. John Perkins w swoim cyklu ksiazek o Ekonomicznym Mordercy ( Economical Hitman ). Jedyna wiec szansa na zmiane jest oddolny bojkot masowy. Jest nas 35 milionow i mozemy zmienic losy Polski razem bojkotujac koczowników a faworyzujac naszych. Ale, oh! jakze sie tego boja! Pamietasz akcej "Kupujmy Polskie, Polskie to Dobre"? Jaki sie zrobil rejwach aby jej ukrcic leb?
Teraz troche dziala z piwem z Ciechanowa. Popierjmy gdzie sie da takie akcje, w koncu... to my jestesmy normalni.
serdecznie
Macko

M.Z. pisze...

Miło mi, że moje słowa odbierasz jako ciepłe, dla mnie są po prostu sprawiedliwe. Szamotanie się takich jednostek, do których sam się zaliczam to nieustająca praca, w jakimś sensie edukacyjna i wychowawcza. Męczy, czuję się momentami tak zmęczony, że mi się nie chce. Ciekawostki: w tym roku skromne złożenie wieńca na grobie obrońcy Wizny przez Polaków.eu olane, mimo, że wspominałem o nim właśnie w oczekiwaniu, że miast pier...ć dyrdymały ktoś tyłek od nich ruszy i wreszcie popełni inny tekst, niż dwa moje. Nie może być tak, że jedna ręka to robi bez przerwy. Ale gdzie tam... A była to 75 rocznica Września. Wszystko pomału umiera jak liście pod koniec września, niby nic się nie zmienia, a przecież to już nie ten świat. Pocieszamy się, że przynajmniej pozłocony - ale sam znasz rangę tej pociechy, jest marna.

Z linkami w tym systemie blogowania ten kłopot, że nie można zrobić katalogów, a wpisów jest już kilkaset. I dom, i motoryzacja, i rzeczy ogólniejsze. Przejrzę w ciągu 24 godzin i podrzucę coś konkretnego, dobrze? Bo od rana muszę zająć się mocowaniem silnika w aucie, chyba wyskoczył z poduszek (a może tylko jedna sie urwała?) i trzeba będzie wleźć do kanału, odkręcić parę śrubek i uświnić się jak nieboskie stworzenie. Niestety to już mnie męczy bardziej niż kiedyś...
Pozdrawiam!
PS. Bezpośredni do mnie mail z.marek@autograf.pl