Od cywilizacji, przez racje stanu, po… no właśnie,
co? Harce szaleńców w krzakach? Cierpienia dołów społecznych, przynajmniej w
zakresie stosunku do własności? Nikogo nie interesujące drobiazgi bez znaczenia
dla wielkiej polityki i cywilizacyjnych zagrożeń? Hola, hola, mili Państwo:
jeśli jak powiadają diabeł upodobał sobie szczegół, siedzi w nim z satysfakcją –
to i mnie wolno do tego szczegółu się odwołać. Dzisiaj o ochroniarzach w jednym
z mokotowskich domów. Owszem, rozpustnie mamy takich. Niestety dla wielbicieli
kina akcji niedobra wiadomość: nie będzie o supermanach.
Od wielu lat nasi
ochroniarze to zbiór postaci co najmniej barwnych, niezależnie od firmy, która
ich zatrudniała, a którą to ZGN Mokotów wynajmował za coraz mniejsze pieniądze. Przy czym zauważoną po
niemal 10 letniej praktyce współpracy z nimi prawidłowością jest ta,
że im mniej owa firma dostaje od ZGN-u i
mniej płaci swoim pracownikom – tym gorszych ekscesów z ich strony mogą
spodziewać się lokatorzy. Mieliśmy więc w podziemiu klatki I tanich i prawdziwych
śmierdzieli ze spółki Uniwersum, jeden z nich zapił się zresztą na śmierć. Mieliśmy
apodyktycznych durniów pokrzykujących na lokatorów, a zwłaszcza lokatorki. Damy
opalające się na skrzyni z piaskiem naprzeciw frontonu budynku i eksponujące
przeterminowane wdzięki nie kryły, że „poszukują sponsora” i ta wystawa służy
zdobyciu rzeczonego. Mieliśmy zmęczonych życiem facetów, którzy wędrując z
jednego dyżuru na drugi przesypiali u nas ponad połowę doby. Menażeria
kilkudziesięciu kiepsko umundurowanych osobników płci obojga kryła oczywiście pomiędzy sobą
także ludzi porządnych, pracowitych i życzliwych otoczeniu. Rzadko bo rzadko –
ale zdarzało się…
Zasada przetargu
publicznego, dzisiaj już tylko w formie elektronicznej, przeczy niestety
intencji dawnego ustawodawcy, że za jak najmniejsze publiczne pieniądze mamy
mieć coś najlepszego. O ile w ogóle chcemy to mieć, uważamy to za niezbędne i
bardzo, bardzo potrzebne… W tym miejscu aż prosi się, by dodać, że właściciele
firm ochroniarskich zarabiają ZAWSZE - i zawsze mniej więcej taką samą kwotę.
Mniej za to dostają ich ludzie. Kiedyś było to 5,50 zł za godzinę, ostatnio już
tylko 3,97. Wygrywa z reguły firma „krzak”, wystarczy uruchomić internet tylko
na pięć minut, by dowiedzieć się wszystkiego. Wygrywa nie mając często nawet połowy koniecznej obsady
osobowej. Gdzieś od połowy grudnia trwa istna łapanka na ludzi, którzy poznali miejsce i jego specyfikę, bo tu przepracowali co
najmniej rok – i być może rzucając starego pracodawcę przejdą do nowego. Część
w rzeczy samej przechodzi. Zawsze ze stratą finansową. Lokatorzy w jakimś
sensie cieszą się z tych „adopcji” – starzy wyjadacze wiedzą jak skutecznie
pomóc, jak szybko wezwać ekipę do odblokowania windy stojącej między piętrami,
jak naprawić wrota wjazdowe do garaży i tak dalej... Niektórzy uchowali się i pięć lat zmieniając
kolejnych pracodawców . No ale i na nich przyszła „kryska”…
Po co nam to wszystko? System
alarmu przeciwpożarowego ponoć automatyczny. Wrota wjazdowe do garaży rozbijają
piłkami dzieci miejscowych. Nikt nas, lokatorów nigdy nie pytał czy w ogóle
chcemy płacić za ochroniarzy. W obfitej korespondencji na ten temat mam i takie
kwiatki, w których jak byk stoi, że to nie mój, lokatora, interes - ponieważ
płaci Miasto, nie ja. A w związku z tym żadnych sugestii, żadnych żądań,
milczeć i nie zawracać urzędolnikom gitary… Co uprzejmego a dosadnego można odpowiedzieć
takiej przygłupiej funkcjonariuszce? Że nie istnieje coś takiego, jak transport
świeżo wyprodukowanej gotówki do niej prosto z Marsa?
W roku 2014 nastąpi kolejna
zmiana. Wygrywająca firma zaoferowała stawkę 7,35 z VAT-em za osobę w ciągu
godziny. Ponieważ na dyżurze jest zawsze dwóch pracowników można przeprowadzić
działanie 7,35 x 2 x 24 = 352,80 zł. A że dób w roku mamy jak by nie liczył 365
– mnożymy 352,80 zł x 365 = 128 tysięcy
772 zł. Ponad DZIESIĘC TYSIĘCY
miesięcznie (10.731). I to już robi pewne wrażenie, prawda? Tyle płacimy za
ludzi, którzy zgodnie z treścią standardowej umowy są niczym więcej, jak tylko
zbiorowym dozorcą – pilnującym w istocie interesów nie lokatorów, ale
administratorów. Ile z tego bierze właściciel firmy ochroniarskiej – a ile
trafia do samych ochroniarzy? O, mili Państwo – to już zależy od oczekiwań
właścicieli tych firm. Dla ułatwienia dodam, że nie są one małe. Zaś o
ostatnich zwycięzcach można w sieci wyczytać tyle, że potrafią nie płacić swoim
pracownikom i po dwa miesiące. Z całą pewnością będzie więc wesoło…
Kto i kiedy ustalił, że
najpilniejsza polską potrzebą jest stworzenie Straży Miejskich? Wytrwali
zapewne są w stanie dojść do tego, nie wiem ile sejmowych protokołów trzeba
przewalić – ale rzecz możliwa jest do ustalenie. Kto i po co zdecydował aby
byłym „resortowcom” (inni firm ochroniarskich nigdy nie zakładali) za minione
już utrwalanie socjalizmu płacić wyżej opisany haracz? Może jest gdzieś mądry,
który to wie. Ja w każdym razie tej roboty nie odwaliłem – i nie wiem. Tak czy
siak: to nie moi administratorzy, ale my, lokatorzy podobnych przybytków
„miejskich” odczuwamy w kieszeniach wzmożone ssanie. Płacimy coś na kształt
myta zbójom czającym się obok drogi. I nie mamy prawa do protestów. Ktoś wie
lepiej co dla nas dobre i właściwe – a co nie. Ktoś wie też, że resortowe
emeryturki najwyraźniej nie wystarczają na zakładanie dynastii i rodów, dojenie
kasy z powietrza się nie udaje – więc trzeba tego czy owego wspomóc.
Tylko dlaczego do jasnej
cholery znowu za moje?
M.Z.
5 komentarzy:
A może by tak podał Pan jakiś plan rozwiązania tego konfliktu interesów? Co by Pańskim zdaniem zadośćuczyniało ludziom i urzędom?
Zadośćuczynianie urzędom uważam za czynność obrzydliwą - i nie będę się jej oddawał. Ale mogę opowiedzieć jak wyobrażam sobie stan idealny nadzoru nad budynkiem i ile można na jego realizacji zaoszczędzić. Otóż w naszym domu są dwa mieszkania mniejsze, około 50 metrowe. I kilka mieszkań większych, których lokatorzy wkrótce powinni przestać być lokatorami z powodu realizacji obowiązujących przepisów. Mieszkańców jednego z mniejszych przekwaterowujemy (za ich zgodą!) do jednego większego - a odzyskane przeznaczamy na klasyczną dozorcówkę. Mieszka tam sobie ów dozorca i nie płaci ani złotówki za mieszkanie. Zarządcę kosztuje to 50 x 7,90 (tyle wynosi czynsz regulowany w tej dzielnicy). Razem lokal = 395 zł miesięcznie. Uczciwa pensja dozorcy = 1500 miesięcznie, podpisana bardzo rygorystyczna umowa dotycząca jego zakresu obowiązków i pracy. 1500 z opłatami czyni pewnie jakieś 2000 zł. 2000 plus 395 równa się 2395. Przemnożone przez 12 (niestety tyle mamy miesięcy w roku!) daje 28.740 zł. Czyli PONAD STO TYSIĘCY MNIEJ, niż w tej chwili płacimy rocznie za idiotyczną ochronę! Oszczędności te były by zresztą większe - dzisiaj dozorca opłacany jest poprzez firmę pośredniczącą z innego konta, niż ochrona. Centralka przeciwpożarowa doskonale da się przenieść. Reszta się nie zmienia. Można nawet nająć dojazdową brygadę interwencyjną, dzisiaj też jest taka, oczywiście poza przedstawionym wyliczeniem ochroniarzy stacjonarnych.
Że co? Że pomarzyć dobra rzecz w zimowe popołudnie? Ano - dobra...
Marek, napisz proszę coś konkretnego o tych ochroniarskich geniuszach, mam na myśli właścicieli firm, a nie tych nieszczęśników, którzy siedzą w podziemnej jamie i oglądają telewizję. Jest jakiś wspólny mianownik podobnych przedsięwzięć? Kto nabiera się na robotę, z której przez dwa miesiące nie da się wyciągnąć kasy? Kto pośród zarządców podpisujących z ochroniarzami umowy nie chce pójść na taki numer, jaki opisałeś w komentarzu? Dlaczego?
Słuchaj, działanie jest proste i do wykonania we własnym zakresie: szukasz na stronie ZGN Mokotów zwycięzcy przetargu. Następnie wpisujesz w wyszukiwarkę jego nazwę z dodatkiem słowa "opinie". I masz jak na tacy. Ile jest prawdy w siedmiu bodaj opublikowanych opiniach? Nie wiem. Wiem natomiast, że ludzie nie zajmują się kłamaniem dla samego kłamania. Inne firmy tego odium niewypłacalności nie mają, można sprawdzić.
A dlaczego ZGN nie wpadło na opisywany przeze mnie pomysł? Zadzwoń, napisz, zapytaj sama/sam. Ja nie mam najlepszych doświadczeń z korespondencją do tej instytucji. Zajmowałem się tym przed paroma laty jeszcze jako przedstawiciel lokatorów - ale z przyczyn, które można także odnaleźć na tym blogu zrezygnowałem z syzyfowych prac. Dzisiaj nie zamierzam do tego wracać.
Opinie, na które się powołuję można znaleźć tutaj:
http://www.gowork.pl/opinie_czytaj,220833
http://opinie.info.pl/satguard-sp-z-oo/68528
Prześlij komentarz