niedziela, 17 marca 2013

Śmierć i narodziny



Właśnie w tej dziwacznej kolejności. Sprzecznej z naturą. Tak to jednak jest w sieci, w Internecie, że narodzin właściwie nie zauważamy. Salon24 dostrzeżono GDY JUŻ BYŁ. Nowy Ekran gdy już był, a nadto wznosił się ostro oglądalnością do nieba. Polacy.eu to inna bajka – ściągano tam ludzi, którzy „ściągaczom” zdawali się plastyczni i do urobienia, a jednocześnie na tyle wyraziści, by w ogóle zaproszenie do  nich wystosować. O innych portalach nie wypowiadam się, nigdy do nich nie pisałem, a przy okazji uważam ich administratorów za agentów wpływu. Wszystko jedno jakiego – ale jednak agentów wpływu.

Było takie stare powiedzenie, że im wyżej człek się wzniesie – tym  bardziej boli dupa po upadku. Kto obserwował dzieje Nowego Ekranu ten wie o czym mówię. „Ekranowym” meandrom działania właścicieli, redaktora naczelnego i administratorów poświęciłem dostatecznie wiele czasu, nie ma co do tego wracać. Z rozkazu czy głupoty zmarnowaliście dużą sprawę – i przecież będzie wam to zapamiętane. Salon24 trwa jako element Układu – wiec tu sytuacja jeszcze jaśniejsza. Polacy.eu natomiast okazali się jak dla mnie ciekawym przypadkiem działań, w których właściciel bierze się za niemądre dźwiganie ciężarów, choć z góry wiadomo, że go przygniotą, nawet gdyby chodził na nie wiem jak wiele wykładów docenta Kosseckiego. Ostatnie jego działania "moderujące", które wprost nadają się do Gazety Wyborczej w moich oczach dyskredytują go ostatecznie. Zakazy poruszania określonych wątków, talmudyczne wykręty przeczące zdrowemu rozsądkowi, idiotyczne pytania zadawane metodą serii i w celu ogłupiania interlokutora… O nie, panie Mufti, tak się bawić nie będziemy! Co mówię wprost nie po to, by komukolwiek zawracać głowę marginalnymi problemami i tanimi wojenkami – ale po to, by przynajmniej u mnie rzecz nazwana była po imieniu. W końcu też to zapowiadałem…
 
To są wszystko elementy ogólnego upadku czegoś, co mieniło się być „wolną płaszczyzną, swobodnym polem wymiany myśli i wrażeń” czy jak byśmy to jeszcze nazwali. Nie jest ani tym, ani tamtym. W ogóle NIE JEST – bo prócz Salonu we wszystkich innych portalach nawet coś tak prostackiego, jak liczba wejść spada na łeb na szyję i nic nie wskazuje na to, by mogło się w tej materii cokolwiek zmienić. Cieszę się? Nie. Prawdziwym władcom Polski, czyli jak to powiada Michalkiewicz „razwiedczykom”, dokładnie o to chodziło. Cel osiągnęli. Więc z czego tu się cieszyć? Z głupoty ludzkiej? Ze skutecznego działania wyznaczonych do tych celów ludzi? Z tworzenia pozorów, których ukrytym celem była identyfikacja postaci, a następnie pacyfikacja tychże?

Zatem nie wchodzić do tych jaskiń ciemnych gierek, nie ujawniać prawdziwych poglądów (innych zresztą też nie), omijać to wszystko jak w naturalny sposób omija się okolice ścieków i kanałów…  I co z tego, że temperatura wewnątrz ogólnego kotła w niewielkim stopniu się podniesie? Całego przecież nie wyleją – jak nie da się zostawić trzonu partii władzy bez obywateli. Kim będą rządzić? Kogo będą golić do żywej skóry? Siebie przecież nie…

M.Z.

Rys. myapple.pl

9 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Jesteś po prostu niesprawiedliwy dla innych, pisujących do Polaków ludzi. Co oni ci niby zrobili?

M.Z. pisze...

Zawracanie gitary! A gdzie masz jakiekolwiek złe słowa wobec innych poza wymienionym? Nie widzisz do cholery tego, że ci „inni” nie mają gdzie pójść, że może nie bardzo chce im się boksować z chamstwem na Salonie24, Ekranie, czy Niepoprawnych, z których wymienieni odeszli? Co to w ogóle za maniera typu „Coryllus w komentarzach” – maniera wyjątkowego chamstwa i przekonania o własnej wyłącznie wielkości? Rozpirzone rozmowy osobiste, jakieś wspólne wyprawy czy kontakty, nie ma już niczego, co by ludzi ze sobą wiązało – to ma być ta pożądana działalność? I czemu to niby służy? Powiem ci coś: ludzie gromadząc się na określonym obszarze internetowej działalności jednak wkładają w to mnóstwo wewnętrznej energii, zapału i pracy. Kiedy później okazuje się, że oto ktoś ma zamiar weryfikować nie swoje myśli i teksty – rodzi się złość. Jestem w stanie zrozumieć nadzór właścicielski, sam po wielokroć do niego namawiałem. Ale to się załatwia krótką notką na priva, a nie pierdzieleniem po próżnicy, że jak żyd zmajstrował coś niedobrego to natychmiast należy odszukać co najmniej dwóch Polaków, którzy zmontowali rzecz wielokroć gorszą! Nie zajmuję się i nie zajmowałem śledzeniem starozakonnych w każdej prywatnej lodówce. Ale gdy wokół zaczyna potwornie zajeżdżać czosnkiem to nie będę udawał, że ktoś pierdzi fiołkami!

M.Z. pisze...

Przepraszam, zwrócono mi telefonicznie uwagę, że mój komentarz jest niejasny. Może i tak - to sprawa, która od kilku ładnych tygodni niezwykle mocno mnie irytuje. Wyjaśniam przeto: określenie "maniera Coryllusa" dotyczy rzecz jasna właściciela portalu, nie jego gości.

Anonimowy pisze...

Mufti jest porządny, a ty się po prostu czepiasz!

M.Z. pisze...

Odpimpol się ode mnie z takimi tekstami, dobrze! Bo to jest rozumowanie typu "Ona porządna jest kobieta - to tylko zadek tak jej szaleje..." Przecież możesz sobie klienta wielbić ile wlezie, co mi do tego. Tylko proszę gdzie indziej, gdzie indziej, dobrze? Ja się nie zgadzam z tym co robi, dałem temu wyraz odchodząc i daję w niniejszym felietonie. Moje prawo - kropka. To że inni wybrali inną drogę ani mnie ziębi, ani grzeje. Ich prawo, nikogo nie namawiałem do irredenty, nie przeciągałem "na swoja stronę". Co nie znaczy oczywiście, że utraciłem prawo do komentowania. Mufti mi tego prawa nie dawał, Mufti mi go zabrać nie ma mocy. Cześć!

Anonimowy pisze...

W jednej z dyskusji pod kolejnym materiałem na Polakach znajduje się taki komentarz blogera W.red-a, przytaczam fragment:

"...Natomiast Twoje zdanie Efendi wpisuje się retoryką w słownictwo i narrację przyjętą przez czosnkowych. Doprawdy, co się musi stać ,abyś zrozumiał że jesteśmy o krok od wykopania nas ze swojego domu :/. Nie rozumiem czemu reagujesz na rozgoryczenia Zenka w taki sam sposób w stosunku do niego. Wydaje mi się że nie tędy droga. Zatem przestańmy walić się na odlew nawzajem bo służy to jedynie naszym rzeczywistym wrogom i okupantom naśladując ich fałszywą argumentację i retorykę. Masz prawo czuć się urażony, ale powiadam ci - zapomnij w imię samoobrony kraju. Inaczej będziemy mogli powiedzieć sobie żart rodem z socrealu : " Zebraliśmy się po to, aby się.... rozejść... "

Czyli jak się zdaje Twoje zdanie potwierdzają też inne osoby. To co one tam jeszcze robią?

M.Z. pisze...

Nie wiem co tam robią. Nie „spiskuję” w żadnej grupie. Wiem natomiast, że nigdy nie byłem zainteresowany likwidowaniem blogów niszowych – o ile były klasycznie polskie, a nie jak w wypadku Polaków.eu „coraz bardziej czosnkowe”. Wojuję z postacią, z jej nastawieniem do rozmów i dyskusji. Nie wojuję natomiast z portalem jako takim. Wiem, pełna otwartość to problem, z którym ten i ów może się nie uporać. Do portalu jak do każdego tytułu prasowego nie wystarczą umiejętności stricte techniczne, trzeba to jeszcze jakoś ogarniać merytorycznie. Szczegóły opisywałem w kilku swoich felietonach mówiących o tym, że treść wbrew pozorom to nie żaden tam bezpłciowy „kontent”, ale żywi ludzie. Z ich uprzedzeniami, fobiami, pasjami i tak dalej. I oto pewnego dnia z niejasnych dla mnie powodów właściciel Polaków.eu poszedł pod prąd tego, co ludzie należący do grupy blogerskiej chcą mówić. Dlaczego? Proszę już jego o to zapytać. Mnie wyobraźnia podpowiada co najmniej kilka rozwiązań, ale nie zamierzam ich tu eksponować. Ukłony!

Anonimowy pisze...

Kilka dni potem okazuje się, że taki na przykład bloger Schmidt (czy jak mu tam) w polemice z innym twierdzi, że jak się nie poda pozytywnego rozwiązania wskazywanego problemu - to wszystko guzik warte. Tez tak sadzisz?

M.Z. pisze...

To jest numer stary jak świat, podobne opisuje Schopenhauer w swojej „Sztuce erystyki”. Gdyby tak było w istocie - to nie mieli by prawa zaistnieć już choćby satyrycy. Drwią z księżycowej gospodarki, nieludzkiej ekonomii, łapówkarstwa, nepotyzmu i tak dalej. Niczego w zamian nie proponują, nie taka ich rola. Bo nie jest sprawą nawet najdoskonalszego opiniodawcy czy prześmiewcy tworzenie nowych reguł ekonomicznych… Konstatacja to nie konstrukcja. Ten cały Schmidt bardzo sprytnie poszedł w dziwaczną formę, ludzie tym się zajęli, nie zauważając innych przywar rzekomego konserwatysty. No ale to już problem tych, którzy w tym dziwacznym zbiorze pozostali – nie mój.