Milknę na trochę. Szczerze
mówiąc problem zamiany mieszkania okazał się tak wysysający siły witalne z
człowieka że… Że po prostu nie przypuszczałem. Ileś tam rozmów, ileś maili i
wizyt – wszystko na nic. I żeby to jeszcze było tak, że coś sobie
wyimaginowałem, coś ubzdurałem. Gdzie tam: proste i ponoć sprawdzone sposoby,
wyłagodzone, ugrzecznione. Ale druga strona chce otrzymać jeszcze więcej. A dać trzy razy mniej. Parter to dla nich pierwsze piętro, oglądanie wieczorem,
którego marne światło zaciera kontury i gubi paskudne otoczenie, u innych
zasady niewzruszalne. W jednym z przypadków moje mieszkanie wręcz wzorcowe dla
większej rodziny, spełniające ich oczekiwania chyba lepiej, niż sami
przypuszczali. I nic.
Muszę chwilę odpocząć.
Musi zrobić się trochę cieplej i bardziej optymistycznie…
M.Z.
2 komentarze:
Bo żeś się zabetonował w określonym punkcie, nie uznajesz ustępstw to i nie dziw się ludziom...
Koleżko Anonimku! O co ciebie biega? Bo nie było betonowania, przeciwnie, zdolność do 10 procentowych ustępstw natychmiast. To cywilizowane, nie? Oczywiście natychmiast to owszem - zażądano 35 procent. Kicha!
Prześlij komentarz