czwartek, 14 marca 2013

Kłopoty?



Milknę na trochę. Szczerze mówiąc problem zamiany mieszkania okazał się tak wysysający siły witalne z człowieka że… Że po prostu nie przypuszczałem. Ileś tam rozmów, ileś maili i wizyt – wszystko na nic. I żeby to jeszcze było tak, że coś sobie wyimaginowałem, coś ubzdurałem. Gdzie tam: proste i ponoć sprawdzone sposoby, wyłagodzone, ugrzecznione. Ale druga strona chce otrzymać jeszcze więcej. A dać trzy razy mniej. Parter to dla nich pierwsze piętro, oglądanie wieczorem, którego marne światło zaciera kontury i gubi paskudne otoczenie, u innych zasady niewzruszalne. W jednym z przypadków moje mieszkanie wręcz wzorcowe dla większej rodziny, spełniające ich oczekiwania chyba lepiej, niż sami przypuszczali. I nic.

Muszę chwilę odpocząć. Musi zrobić się trochę cieplej i bardziej optymistycznie…

M.Z.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Bo żeś się zabetonował w określonym punkcie, nie uznajesz ustępstw to i nie dziw się ludziom...

M.Z. pisze...

Koleżko Anonimku! O co ciebie biega? Bo nie było betonowania, przeciwnie, zdolność do 10 procentowych ustępstw natychmiast. To cywilizowane, nie? Oczywiście natychmiast to owszem - zażądano 35 procent. Kicha!