piątek, 19 lutego 2010

Puchowy śniegu tren?

Z rzeczami bywa tak, że niekiedy te tkwiące na wierzchu, stale rzucające się w oczy przestają być widoczne. Fizycznie są – ale mentalnie jakoby ich w ogóle nie było. Tak stało się dla mnie z ogłoszeniem o śniegu na balkonach. Wisi na drzwiach wejściowych każdej klatki, w windzie i licho wie gdzie jeszcze. Biel brudną, puchową i wrednie śliską oczywiście ze swojego balkonu zrzuciłem. A jeśli nawet coś tam jeszcze zamrożonego zostało – to na krawędzi, gdzie sąsiadom niżej żadną miara szkodzić nie może. A potem zapomniałem o sprawie.

Skarży się któregoś dnia jeden z ochroniarzy, że całą noc wyła (a może tylko dzwoniła lub brzęczała?) zainstalowana w podziemiach centralka przeciwpożarowa. Serwisanci tego urządzenia jedyne co mieli do powiedzenia w środku nocy to to, by „się nie przejmować”, jest zwarcie, więc wyje bo wyć musi. Skąd niby owo zwarcie? Ano stąd, że do garaży leje się ciurkiem woda z roztapiających się zwałów śnieżnych, zalegających dokładnie tam, gdzie przed laty pękły nasze fundamenty. I ciecz ta wszędobylska opanowała już wszystkie szczeliny, kable i czujniki. Stąd alarm prawie nieustający.

I w tym miejscu nadszedł czas, bym przyznał się do pewnej ociężałości umysłowej. Niemal trzy godziny zajęło mi mimowolne kombinowanie co się w tych dwóch powyższych, a złożonych do kupy opisach nie zgadza, co jest fałszywe. Bo że coś jest – nie miałem wątpliwości.

Otóż fałszywe jest to, iż instytucja tak bardzo dbająca o nasze balkony kompletnie w d… ma śnieg, który roztapiając się na krawędzi podziemnego garażu zalewa go od góry powoli, ale systematycznie. Czyniąc zresztą parking zewnętrzny kompletnie nieużytecznym, a szkody wynikające z późniejszej naprawy fundamentów stukrotnie większymi, niż niedogodność, że od sąsiada z pietra wyżej spadnie mi na balkon coś białego.

Tym razem postanowiłem nie formułować żadnych wniosków. Po co? Znów usłyszę, że się czepiam, a prawo czegoś tam nie przewiduje… Inteligentni będą wiedzieli co z powyższego płynie. A do durniów od dawna nie gadam – choć ci właśnie twierdzą zawsze, że prawo jest po ich stronie.

M.Z.

Brak komentarzy: