sobota, 14 marca 2009

No i jest…

…nieco więcej ciepła i nieśmiałego słońca! Myjemy samochody, otwieramy okna, spotykamy dawno nie spotykanych. Rozmawiamy o kryzysie, co to go niby nie miało być, potem nadszedł, ale więcej informacji o tych, którzy na tym świetnie wychodzą, niż o tych, którzy przeprowadzają się właśnie pod most. Wniosek pierwszy zatem taki, że jesteśmy przemyślnym narodem, cokolwiek by to nie znaczyło – a też i wcale o kryzysie ciepło pisywać nie chcę. Mnie martwi co innego: to mianowicie, że jest bardziej socjalistycznie, niż kiedykolwiek przypuszczałem. Wystarczy uruchomić dowolną stację telewizyjną czy radiową. Jak nie o konieczności wzmożonej kontroli (na drogach, w szkołach, supermarketach, wszędzie), to o dupie Maryni, czyli „jak ta krowa tańczy i śpiewa”. Ostatnie wyjątkowo niebezpieczne - mnóstwo osób uważa, że to zupełnie niezły temat na początek dowolnej rozmowy. Ludzie: zgłupieliście? Naprawdę tak wam do tego socjalizmu pilno?

W podtekstach kolejna rzecz zła: przyzwyczajamy się do coraz większych ograniczeń. Sam łapię się na konstatacjach typu „jak się nie ma co się lubi…” Bylejakość, odmóżdżenie i średniactwo wciąga jak solidne bagno. Aby tylko nie stracić tego, co już się ma… Właśnie mój ulubiony pośród znajomych buntownik oświadczył, że z barykadami to już koniec, ona ma to wszystko w nosie i w razie czego palcem nie kiwnie. I nie idzie na żadne wybory, w końcu i tak wiadomo kto za nasze pieniądze do Brukseli pojedzie. Swołocz to wszystko, mówi, partyjne bubki i słoma w butach… Spojrzałem na ostatnie polityczne rozmowy na małym ekraniku. Cholera – ten facet ma rację! Właśnie kadet-onanista skończył dukanie o niczym z pomocnikiem rzeźnika i uciekinierem z wariatkowa. Wzdęci jakimś nieświeżym obiadem, wdzięczni jak wiejscy amanci, zaangażowani jak podglądacze kopulujących piesków. Oczywiście też ustawiają się w kolejce do kolejnych wyjazdów i apanaży…

Raport z podziemia: cieknąca rura ma być naprawiona dopiero w poniedziałek. Ponoć ktoś powiedział, że od tych smrodów nikt jeszcze nie umarł. I to jest zdrowe podejście do lokatorów i użytkowników podziemnego garażu: zostaną zaszczani na śmierć. No bo chyba nie należy zakładać, że pion, z którego to świństwo leci nie będzie siusiał do poniedziałku?

M.Z.

Brak komentarzy: