Czasem interesuję się również polityką państw ościennych, zwłaszcza gdy ich działania mają wpływ na to, co dzieje się w moim kraju. Nie inaczej jest z Ukrainą, podobno trwającą w coraz to intensywniejszej zapaści gospodarczej. Przez Ukrainę idzie do nas rosyjski gaz. To znaczy – ostatnio nie idzie. Nie byłem tam wieki całe, nie wiem jak jest naprawdę z ukraińską zapaścią – ale pewnie w doniesieniach prasowych i telewizyjnych ziarnko prawdy jest, skoro Ukraińcy wysłali do Paryża na negocjacje pożyczkowe swój najlepszy towar eksportowy, czyli Julię Tymoszenko. Błąd w sztuce! Jak wiadomo Sarkozy lubi kobiety, ale chyba niekoniecznie tak w polityce doświadczone, czytaj leciwe. Czas Julii już minął. Usłyszała - jak donosi prasa - kilka komplementów („Ależ ty się trzymasz”?), ale pożyczki już nie. Przekładam to na polskie realia w ten sposób, że ktoś nam dalsze partie gazu podgwiździ. A że na straży tych problemów stoi wicepremier Pawlak, Naczelny Ochotniczy Strażak, to spodziewać się można raczej ich olania, niż rozwiązania. Cóż, tak to ze strażakami bywa… W najbliższym zatem czasie prognozuję kolejne podwyżki cen gazu. Idzie wiosna i lud (lód?) już słabiej trzeszczy, więc niektórym politykom chodzą po głowie pomysły, że może to dobra pora na dokręcenie współrodakom śruby. Moja rada: posypcie sobie te kapuściane łby azotoxem. Przestanie chodzić…
W naszym mikrośrodowisku bez zmian. Nadęci nadęli się jeszcze bardziej, skryci skryli głębiej, a czarny pies z trzeciej klatki jak kopał doły ku zadowoleniu swego pana tak kopie dalej. Słoneczko jednak wyżej, więc może i optymizmu w ludziach (tudzież zdrowego rozsądku) przybędzie. Oby…
M.Z.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz