Napisałem, że nie będę odbierał telefonów od osób, które używają w tym celu samochodowych zestawów głośnomówiących. Bo ja poświęcam im sto procent swojego czasu i uwagi, a one aby nie wjechać w inne auto czy słup mogą podarować mi co najwyżej czterdzieści procent. Nie lubię takiej nierównowagi.
Pewna mądra pani na wpis o tym jak bardzo nie podobała mi się ceremonia otwarcia i zamknięcia paryskiej Olimpiady odpowiedziała, że oto okazałem się pozorantem udając spokojnego rozmówcę, a tymczasem pluję jadem. Więc lepiej bym robił to we własnym domu, a nie tak publicznie. Dyplomatycznie, bez brzydkich wyrazów, ale dosadnie odpowiedziałem, iż jestem zdziwiony, bo nie podejrzewałem jej o posiadanie boskiego prawa do decydowania o opiniach bliźnich.
Inna mądra na dictum, iż dawno nie gadaliśmy wspomniała bez powodu jaki to ze mnie nadęty rozmówca. Babciu – odrzekłem – miałaś pilnować wnuki w Anglii czy Szkocji, teraz też nie wiem gdzie jesteś, więc nie zawracaj głowy. Nie chcesz korespondencji – twoje prawo, już się zamykam. Znamy się od tylu lat, że mogę ci powiedzieć, że jako piękna młoda kobieta chciałaś być mądra. I cóż, uroda minęła, a zjazd z apogeum mądrości może okazać się bolesny… Bo już dojeżdżasz do finału...
W ten prosty sposób w ciągu dwóch dni straciłem trójkę znajomych. Dam radę żyć bez nich? Jak cholera dam radę! Tak, dzisiaj zastanawiam się poważnie – skąd wy się w ogóle wzięliście obok mnie? Chyba kiedyś oszalałem. Ale pochlebiam sobie, że może na starość trochę już mądrzeję?
M.Z.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz