Polityka dopada nas zewsząd. Nawet zanurzeni po uszy w
sprawach bieżących, dla mnie to były ostatnio nasze perypetie mieszkaniowe,
pewnego dnia dostajemy po głowie jakim rzekomo nośnym hasełkiem otwartej już
wojny wyborczej. Dzisiaj media musowego przykazu ogłosiły wszem i wobec hasło
wyborcze Głównego Myśliwego PRL-u – lub jak kto woli Strażnika Żyrandola. Obśmieli
wszyscy, którzy mogli to uczynić. Miller twierdzi, że to reklama wyrobów
przemysłu intymno-gumowego. Ale ponieważ i mnie zęby cierpną, gdy słyszę co
słyszę - słów kilka o tym szlagworciku.
A zaczęło się od maila… W mailu przyjaciel pyta mnie co
słychać względem mojego bezpieczeństwa mieszkaniowego, bo oto niejaka Evita
Szpadel coś tam ważnego miała ogłosić. Nie kojarzę – ale potem przychodzi
otrzeźwienie. Wiem, wiem! To znaczy: wiem kogo masz brachu na myśli. Co wymyśliła
– nie mam pojęcia. Ale skoro już - bez
wątpienia czas zacząć się bać. Bo skoro Strażnik namawia do jakiejś zgody –
pewnie pojęcie bezpieczeństwa takiego nic nie znaczącego człowieczka jak ja już
zadekretowali – to chyba grozi mi w materii mieszkaniowej to, co fotka jasno przedstawia.
Oj, dobra, jestem starszy i brzydszy, dziecięcia też większe, reszta z grubsza
się zgadza. Zatem proszę Państwa: mam pasztet!
No więc Szanowni mojej zgody na takie "bezpieczeństwo" NIESTETY
NIE BĘDZIE!
M.Z.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz