wtorek, 3 września 2013

SIECIOWE POTYCZKI - GLADIATORZY WIRTUALNEJ ARENY



Długo zastanawiałem się czy o tym pisać czy nie. Napiszę: spadnie ilość wyświetleń, kogo tam obchodzą lokalne wojenki… Przybędzie wrogów. Nie napiszę: do diabła pójdą poprzednie felietony poświęcone tej kwestii. Ponieważ jednak sprawa zdaje mi się symptomatyczna dla wielu portali współcześnie orbitujących gdzieś tam w sieci – opcja pisania zwyciężyła.

Ale zanim do rzeczy przejdę kilka słów o tak zwanych źródłach. Informacji – ale też opinii, sądów, sporów i proponowanych wspólnie lub indywidualnie akcji. W moim wypadku coraz rzadziej jest to prasa, radio i TV. Powód prosty: wszystkie te nośniki informacji uparcie kreują i bez końca wałkują rzeczywistość słusznie określaną mianem matriksu – czyli czegoś, co jest sztuczne i co z realiami możliwymi do spotkania za rogiem ulicy nie ma nic wspólnego. Wykreowano światy, ludzi i problemy, które tak naprawdę nikogo prócz sponsorów nadawcy nie interesują, które żyją jakimś sztucznym oddechem i jak najdalej odsuwają coś, co jest na wyciągnięcie ręki: nieudolność rządzących wszystkich szczebli, brak życiowych szans, wyprzedaż Polski i wikłanie jej w interesy ludzi odległych i próżnych, wszechobecną biedę i stale kurczące się szanse na życie potocznie zwane normalnym. Z rzadka przez zalew tych śmieciowych doniesień i  równie śmieciowych analiz przeziera prawda, zwykle ogolona do żywej skóry, pozbawiona kontekstu i głoszona przez ludzi, którym wierzyć na dłużej po prostu nie wolno. Są bowiem jak zepsuty zegar: co z tego, że przypadkiem dwa razy na dobę pokazują właściwą godzinę…

Pozostaje sieć. A dokładniej - pozostawała sieć. Bo zło wyciągnęło swoją rękę i tutaj.

W ciągu minionych kilku lat zwiedzałem obszary sieci wzdłuż i wszerz, potem w poprzek i losowo. W kilku miejscach usiłowałem zagnieździć się na dłużej, efekt niestety zawsze był ten sam: chęć jak najszybszej stamtąd ucieczki. Wola natychmiastowego pożegnania tych „tytanów klawiatury”, którzy rozumują do dzisiaj tak: mówię po polsku, podania piszę po polsku, podpisuję się pod milionem kwitów po  polsku, JESTEM WIĘC DZIENNIKARZEM OBYWATELSKIM! Lub co najmniej blogerem, pal sześć, że in spe i w najlepszym wypadku honoris causa. Mam więc pełne prawo do wyrażania swoich myśli, jakie by one nie były, w końcu jest wolność słowa i niech mi tu tylko który podskoczy!

To niestety nie jedyny, może nawet nie główny problem. W istocie bowiem pozostają nim właściciele portali i portalików, ich zarządcy, ci współcześni demiurgowie czasem piszący lepiej, czasem gorzej – ale bez wiedzy i doświadczenia, które pozwalało bym im na ogarnięcie całości tego, co na ich podwórku się dzieje. Czasem mają pieniądze i jakieś pomysły, częściej to wszystko wyczerpuje im się po mniej więcej roku. Niektórzy szkolą się i bardzo starają, odwiedzają miliony odczytów i seminariów, wspierają jakimś pojedynczym blogerem z prawdziwą dziennikarską żyłką – po czym wstępują na mównice i oznajmiają w tekście programowym: U MNIE ABSOLUTNA WOLNOŚĆ WYPOWIEDZI!

KWIATY NA ŚMIETNIKU?
Prawda jest taka, że absolutna wolność wypowiedzi jest jak koncentrat wytwornych perfum: niemiłosiernie śmierdzi. Przyjęta za zasadę naczelną wkrótce staje się własnym zaprzeczeniem i parodią. Portal bowiem by trzymać się kupy i rozwijać musi być JAKIŚ. Patriotyczny, lewacki, hobbystyczny, poświęcony zbrodni smoleńskiej, albo wyższości Świąt Wielkiej Nocy nad Bożym Narodzeniem. JAKIŚ, proszę Państwa – ponieważ rzekomy uniwersalizm, gdzie każdy może wybrzdąkać co mu w duszy śpiewa to NIJAKOŚĆ, a ta nudzi czytelników najpóźniej pod koniec pierwszego tygodnia. I jeśli teraz wspomniana wolność wypowiedzi, najczęściej i głównie w nie moderowanych komentarzach zaczepnych, bzdurnych albo aroganckich zdominuje myślenie o całości – to portal przekształca się w maglowisko, bazar, miejsce wiecznych pyskówek. I GINIE! Albo inaczej, zgodnie z obserwowaną praktyką: zaczyna wegetować na granicy absurdu, złego smaku i pseudo-poważnej szmiry. Żeby to wszystko opanować, ogarnąć, żeby tym wszystkim w rozsądny sposób zarządzać – trzeba mieć naprawdę dużą wiedzę i jeszcze więcej doświadczenia… Zaś w sytuacjach krytycznych nie wystarczy wrzeszczeć na pełen głos, że oto „dobrego zarządcę ktoś gnojem obkłada”. Jak to ostatnio ma miejsce w Polakach.eu.org

Powie ktoś w tym miejscu: a to się znalazł wielbiciel cenzury, niech go gęś kopnie! NIEPOROZUMIENIE! Nie jest bowiem cenzurą nie wpuszczanie do własnego domu awanturników, autorów małych i podłych, autorów nie potrafiących pisać po polsku czy wręcz autorów traktujących portal jako miejsce popisów dla własnych ułomnych teorii. Jest natomiast PRÓBĄ CENZURY traktowanie tych, których już się do wnętrza wpuściło „z buta”. Pouczanie ich, kpienie z nich i jawne umniejszanie tego wszystkiego, co zgodnie z zasadą swobodnej wypowiedzi chcą oznajmić. I czynią to w sposób do którego albo wszyscy się przyzwyczaili – albo w sposób, który jest emanacją ich głęboko przemyślanego zdania.

KONKRETY
Omówmy konkretny przykład. W portalu Polacy.eu.org ukazuje się tekst właściciela: Mufti Turbanator, „O Polakach (eu.org)”. Rzecz o zakłóconym spotkaniu Zygmunta Baumana, dzisiaj rzekomego socjologa, kiedyś prominentnego członka sowiecko-polskiego aparatu przemocy. Tekst ilustruje zdjęcie wykonane już po tym, gdy policja siłą usunęła ze spotkania osoby protestujące przeciw temu osobnikowi. Pojawiają się komentarze, między innymi ten:

w.red, , 2013.09.01 o 17:49
To ja zacznę od końca. Na zamieszczonej fotce widzę raczej przedstawicieli starszego pokolenia i młodych jak na lekarstwo. A jeśli już są to zindoktrynowani lewactwem w takim samym stopniu jak starsi. … Co chcesz im zaproponować i do czego przekonać ?
To pokolenie zawziętych konsumentów domagających się ciągle więcej i więcej za friko.

W.red pisuje w tym miejscu od lat. Jest człowiekiem wyważonym i zdecydowanie spokojnym – stąd większość wpadających tu osób uznaje go za jeden z filarów portalu. A mimo to za swoją spokojną enuncjację „zarabia” tę oto odpowiedź:

Mufti Turbanator, 2013.09.01 o 19:04
Czy ja dobrze myślę, że na fotce to Nie-Polacy, w każdym razie Mniej Prawdziwi, więc nie ma się co nimi zajmować, lepiej się poklepywać po plecach, zrzędzić na żŻydów i pilnować poprawności portalu?
I od razu nam przybędzie, ho ho! Mynaród!

Dla Muftiego to typowe zachowanie, stosowane od paru miesięcy z uporem i zawsze wtedy, gdy nieudolnie usiłuje „zarządzać” pojawiającymi się treściami. Sposób, w jaki to czyni zdaje się sugerować, że istnieje jakaś precyzyjna instrukcja postępowania, nie przesądzam w tej chwili w której głowie zrodzona. I owa instrukcja każe posłużyć się w określonej sytuacji nie tylko jasno zdefiniowanym sposobem wykpienia przedmówcy, ale też wręcz użycia precyzyjnie opisanej sekwencji słów. Neologizm „żŻydzi” pojawia się pewnie po raz setny, „Mynaród” podobnie. Najciekawszy jest jednak kierunek, w którym autor tego komentarza zdaje się podążać. Oto bowiem odczytuję w jego słowach sugestię, że życzy on sobie, by w kierunku „przyszłości” maszerować karnie, zbiorowo i bez selekcji. To znaczy wspólnie z Baumanem i jego apologetami, zgromadzonymi we wrocławskiej Sali. Czy to może być odczytane jako bezczelność? Może. Nie tylko ja tak to widzę. Kilka dni później pojawia się bowiem i ten wpis:

MatiRani, 2013.09. o 00.32
WAŚĆ JAKO PIERWSZY! Gdybyś, turbanie jeden, nie kpił arogancko, głupio i prymitywnie z mądrych ludzi, to by nie myśleli o TWOIM portalu jako o kupie gnoju bez wystającej z niego wiosną róży… No i nie widzę poprawy, oj, nie widzę… A tu koniec lata i zimą będzie jeszcze gorzej.


KIEPSKIE PROGNOZY
Dawne „gwiazdy” Polaków.eu.org na emigracji: Spirito Libero i Wojtas u Opary na obecnym Neon24.pl, ten pierwszy jako zastępca redaktora naczelnego, ten drugi jako bloger i przyszły wykładowca akademicki(!). PKP – i stali moi Czytelnicy doskonale wiedzą co ten skrót oznacza. SL przy jakimś innym tekście zaszczycił mnie odpowiedzią na komentarz: lubi mianowicie jak się męczę. To ciekawa reakcja – mniej więcej taka, z jaką spotykałem się przed laty w rozmowach z tajniakami chcącymi nakłonić mnie do donoszenia na kolegów. Kiedy już wiedzieli, że nic z tego – strzelali to właśnie zdanie… Dla nich oznaczało „zafartowanie” opornego. Przypadkowa zbieżność, czy nie? Zostawmy. W wypadku Wojtasa wszystko co miałem do powiedzenia już powiedziałem, po paru miesiącach okazało się, że moje opinie uważane zrazu za ekstremalne okazały się w zestawieniu z kolejnymi ledwie niewinnym gaworzeniem. Kto więc zatrudni aroganckiego ogrodnika z mocno dyskusyjną teorią Cywilizacji Polskiej? Czyżby kolejna Wyższa Uczelnia Gotowania na Gazie? GPS dalej w roli Latającego Holendra, bez portu macierzystego. Któżby zresztą wpuścił do przystani gościa, który na rufie swej łódki ma wypisane „Ciemnogród”?

Dalej nie ma sensu. Czuję nadciągającą burzę towarzyskich wyrzutów. Przeżyję, jasne, że przeżyję, w tym roku tak jest bez przerwy, widać kłania się jakaś numerologia albo co… Ale jak to już pisałem w wielu miejscach: atomizacja środowiska blogerów, większa, niż działo się to naturalnie, powiodła się. Nic już nie dzieje się na poważnie, królują dyletanci i niedouki, wyprzedają swe strzeliste myśli, im bezczelniej i głupiej tym lepiej (Chrystus to dla Spirito kumpel!). Właściciel Polaków.eu koniecznie chce maszerować wspólnie z mentalnymi sowietami, no, w najlepszym razie wysiłek edukacyjny kierować właśnie na nich. Na razie pojęcie Narodu podzielił jak zapałkę, choć nie na czworo, ale pewnie na sto części. I  nadal ma wątpliwości… Nadal poszukuje racjonalnych korzeni wiary, jakiejkolwiek wiary. Miast poszukiwać sprzymierzeńców hoduje „dzilawągów”. Powie kto: nic ci do tego, jego prawo. A moje prawo? Mogę jaki świadek komentować czy już raczej powinienem napić się czegoś uspokajającego raz na zawsze? I pytanie: czy aby WSZYSCY gladiatorzy nie są skazani na ten sam los?

M.Z.


14 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Tia, mam podobne zdanie... A jednak cały czas i taka wątpliwość, czy naprawdę post-komuszków (nie spierajmy się o zakres tego pojęcia) można i należy zostawić sobie samym. Mozesz cos o tym?

M.Z. pisze...

To miło, że nie ja jeden mam taką opinię o opisanych rzeczach, zdarzeniach i ludziach. A propos post-tych-tam: wmawianie komukolwiek, że taki osobnik niczym nie różni się od reszty jest... powiem spokojnie piramidalnym nadużyciem. Nie widzę najmniejszego powodu do skupiania jakichkolwiek wysiłków edukacyjnych czy naprawczych na tej grupie. To jest narośl, pasożyt! Nie wiem jak inni, ale ja ani z biedroniowcami, ani millerowcami nigdzie podążać nie zamierzam. Po cholerę Muftiemu te wszystkie kpiny z ludzi mających takie zdanie - nie wiem. Coś jest tu wyraźnie skrzywionego, chorego. Chcesz gościu reperować post-partyjny beton - reperuj. Ogłoś to jasno i publicznie, powiedz wprost, że odtąd Polacy.eu.org to teren zamknięty dla wytykania win tej bandy, niechaj to przynajmniej będzie jasne!

Anonimowy pisze...

Ostatnie zdanie, o co chodzi tymi gladiatorami? Nie pochrzaniło ci się coś?

M.Z. pisze...

Nie, nie pochrzaniło. Jeżeli gladiator to taki ktoś, kto do śmiertelnej zabawy został przymuszony lub najęty - to podobną rolę pełnią niemal wszyscy wymienieni w felietonie. Zapominając, że finał dla gladiatorów w przeważającej części był jeden. I to tragiczny. Współcześnie tłumaczył to jeden z dysydentów sowieckich, na You Tube można odszukać cykl wykładów niejakiego Bezmienowa. I jasno jest tam powiedziane, że mąciciele, gladiatorzy czy podwykonawcy na pasku kogoś zewnętrznego kończą w jednaki sposób. Zły dla nich sposób. Ruskim na ogół wierzyć nie należy - ale w tym wypadku praktyka ich działań potwierdza tezy Bezmienowa w stu procentach. Jaśniej już?

Anonimowy pisze...

Zdaje sie ze już dopracowałes się opinii dysydenta wyjatkowo zlośliwego, moze nawet upierdliwego, stopniowo eliminowany jestez z kolejnych kręgów towarzyskich. Czy to nie wymusza innego podejscia do ludzi, innego patrzenia na kolejno wymieniane postaci blogerow?

M.Z. pisze...

O rany, ale przemowa! No dobra, po raz ostatni odpowiem na maila, który niejako zmusza mnie do tłumaczenia decyzji, postaw i opinii tutaj wyrażanych. Najpierw może to, że wyeliminowany zostałem z kręgu towarzyskiego Polaków.eu już dawno.Roboczo p o opisie ostatniego Marszu Niepodległości 11 listopada ubiegłego roku. O Neonie24 i innych portalach tyle mam do powiedzenia, że nigdy nie tworzyłem z nimi żadnych kręgów, więc i o eliminacji nie może być mowy. Ale ważniejsze w tym wszystkim jest to, że gdzie bym nie był składałem propozycje poważnych negocjacji mających na celu podniesienie poziomu publikacji. A przez to i rangi co najmniej części portalu. To nie tylko praca nad samym tekstem, to również, a może przede wszystkim osobista rozmowa dotycząca profilu, jakości myślenia przed napisaniem czegoś i tak dalej. Po prostu to olano. W jednym miejscu wrzucając jakieś tematy zastępcze typu Cywilizacja Polska (od początku nie miałem ochoty tym się zajmować, autorowi doradzałem drobne modyfikacje, całość uważałem za ryzykowną rozprawkę publicystyczną, a nie za nową Biblię!) - w innych żeglując od razu na otwarty konflikt. Albo jak w nie istniejącym już Nowym Ekranie "stawiając na młodych". Znaczy się, pardon, na głupszych od starych, za to plastycznych. No jak taki nieznany Ktoś śmie Jaśnie Państwu cokolwiek doradzać! Jakie ma kwalifikacje, prawa i towarzyskie umocowania? Wszystkich należy kochać i szanować!

A moim zdaniem nie wszystkich! Nie wszystkie metody rozmawiania, obrazowania, pisania i odgryzania się. Na przykład nie metody Muftiego. To od niego zaczęło się moje stopniowe, a później zdecydowane wychodzenie z tego portalu. O tym piszę, nie będę się tu powtarzał, odsyłam do poprzednich tekstów temu poświęconych. Deprecjacja tego miejsca zaczęła się właśnie od decyzji i działań jego właściciela! Nie uniósł problemu zarządzania całością, a co gorsza stał się stroną konfliktu!
Tutaj wszystkie te problemy skupiły się jak w soczewce. Do pewnego momentu była jeszcze szansa na dogadanie się, niestety mieszkamy tak daleko od siebie, że planowanie wspólnych spotkań stało się niemal niemożliwe. Coś, do czego naiwnie namawiał Zenek, czyli coś, co by działało we wspólnocie myślenia, ale także poza siecią - po prostu nie miało siły się urodzić. No i klops, nie ma, nie istnieje...

Więc powiadasz, że mnie wykreślono? Uff, ulżyło mi. Wreszcie spadłem z jakiejś listy proskrypcyjnej! Prośba na przyszłość: daj już sobie spokój z nieudolnymi szantażykami emocjonalnymi związanymi z rzekomą moją wolą należenia do jakiejś grupy. Lubię rozmawiać (choć nie ze wszystkimi!), spierać się, proponować to lub owo - ale nie za wszelką cenę!

Anonimowy pisze...

Marsz Niepodległości... Po grzmota czepiałeś się tam ludzi? Nie lubisz ludzi?

M.Z. pisze...

Pijanych, aroganckich, używających polskiej flagi jako alibi do głośnych i nieparlamentarnych wrzasków - nie lubię. Poprzebieranych za cywili właścicieli spluw ukrytych pod milicyjną kurtką, tych wszystkich posterunkowych kurdupli delegowanych na Marsz tylko po to, by pokazać gawiedzi jaką mają władzę - nie lubię. Albo jeszcze gorzej. Strzelających do ludzi samiczek policyjnych też nie cenię. Ba, pogardzam nimi.

A o reszcie... No cóż, opisałem co widziałem i co utkwiło mi w pamięci. Wiem, niektórym to się nie podobało. Trudno.

Anonimowy pisze...

Wejdź z łaski swojej na ostatnie komentarze w Polakach.eu zobacz jak ludzie usiłują wygaszać konflikty. Nie możesz podobnie?

M.Z. pisze...

Mogę. Ale nie chcę. A już na pewno nie w tym duchu. Bo to by oznaczało, że sprawcy upiecze się po raz kolejny. Ile czasu trzeba będzie czekać na kolejny jego popis? Tydzień? Dwa? I znów "żŻydzi" i "Mynaród"? Do jakich wniosków dochodzi się widząc, ze gdzieś tam w przestrzeni czekają ludzie gotowi słać kolejne apele o wybaczanie, pojednanie i temu podobne rzeczy? Gdzie słowa przeprosin, przecież nie mnie, dysydenta - ale zaatakowanych? Komentuj co chcesz i jak chcesz - ale do pierdołowatości nie namówisz mnie NIGDY! Tkwię gdzieś z boku, nie zaczepiam pierwszy, nie generuję konfliktów bezpośrednio na portalu do mnie nie należącym. Ale nadal będę obserwował co chce i kogo chcę - i pisał o tym gdy uznam za stosowne

M.Z. pisze...

Dwa anonimowe, złośliwe komentarze świadomie usunięte. Chcecie robić klakę Muftiemu? Proszę bardzo. TYLKO GDZIE INDZIEJ, DOBRZE? Bo co jest do cholery: on działa jak najdoskonalej, ja zawsze źle? Tacy jesteście z nim szczęśliwi? To załóżcie jakąś sektę. Nie cierpię prymitywnego namawiania do jakiejś wyimaginowanej zgody za wszelką cenę. Nie napisałem tego po polsku? Czytać nie umiecie? To proszę tu więcej nie zaglądać!

Anonimowy pisze...

Chcą wyrzucić Mati Raniego. Widzisz?

M.Z. pisze...

O tej porze to ja już właściwie wybieram się jak to ktoś barwnie powiedział - "do krainy Morfiniusza". Ale widzę co się dzieje. I to jest horror! "Polacy" doszli do punktu, w którym:
A/ zwyciężają schopenhauerowskie sztuczki Muftiego. Wkrótce istniejące się nasilą - i pojawią nowe
B/ zbiorowy organizm postanowił popełnić samobójstwo

Nie znam Cię, nie widzę prawdziwych intencji tego zawiadomienia. A i tak powiem wprost: nie należy już w tej sytuacji przeszkadzać. Gdy ktoś koniecznie chce się uśmiercić - to i tak się uśmierci.

M.Z. pisze...

Jako mój komentarz z dzisiejszego poranka: dwie rzeczy ciekawe. Pierwsza to odpowiedź Mati Rani, w której mówi po prostu, ze wyrzucenie kogoś, kto się antypolskością nie splamił jest przekroczeniem linii przyzwoitości. Też tak uważam. Druga: Turbanator dalej milczy. Nie uważa najwyraźniej za właściwe zabranie głosu we własnej sprawie. Duża pewność siebie, głupota czy wolne myślenie?

Zobaczymy. W najbliższą niedzielę uroczystość na Strękowej Górze. Ja akurat nie mogę przyjechać, będę jeszcze w szpitalu po operacji, organizator o tym wie od kilkunastu dni. Ciekawe jak szumne zapowiedzi Polaków.eu o wstrząsających tekstach stamtąd się ziszczą.