środa, 5 czerwca 2013

Życie to naprawdę kabaret!



W jednym z portali rolnych ukazał się kilkanaście minut temu wpis zatytułowany „Rolni naciągacze”. Nie każdy  pasjonuje się tym jak siać i orać – ale notka bardziej to kabaretowa, niż rolna, sugeruję zatem przeczytać uważnie całość.
 
 
Na Warmi i Mazurach ziemia rolna należąca do Agencji Nieruchomości Rolnych zasiewana jest na dziko. Użytkownicy chcą w tej sposób uzyskać dopłaty obszarowe. Składając podanie o takie wsparcie finansowe nie muszą wykazywać, że mają tytuł prawny do ziemi.
Przedstawiciele Agencji Nieruchomości Rolnych w Olsztynie oraz tamtejsza Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa potwierdzają proceder dzikich zasiewów. Bezumowni użytkownicy ziemi mogą uzyskać z jednego hektara od 1 tys. zł do 2 tys. zł. Aby zapobiec takim zabiegom obie instytucje podpisały w tym roku porozumienie. Zgodnie z nim ANR będzie miała dostęp do baz danych ARiMR o użytkownikach gruntów rolnych, którzy ubiegają się o dopłaty bezpośrednie.
Na Mazurach w okolicach Sztynortu pod Węgorzewem, Agencja Nieruchomości Rolnych wynajmuje firmy ochroniarskie, by te nie dopuszczały do dzikich zasiewów.
Agencja chcąc sprzedać albo wydzierżawić grunty rolne ogłasza publiczne przetargi, podając w mediach obszar i lokalizację. Osoby, które na dziko zasiewają pola właśnie stąd czerpią informację o wolnych terenach. Często robią to w nocy, aby nikt ich nie zauważył, zdarza się też, że uciekają przed wynajętymi firmami ochroniarskimi. Nie zależy im na uregulowaniu statusu prawnego i uzyskania tytułu do ziemi, chcą jedynie otrzymać dopłatę.
Wicedyrektor ARiMR w Olsztynie Jan Bombosz, poinformował, że ubieganie się o dopłaty bezpośrednie umożliwiają zapisy ustawy z 2007 roku. Właśnie wtedy zatwierdzono, że ubiegający muszą jedynie złożyć wniosek, w którym deklarują, że użytkują nieruchomość rolną. Nie muszą przedstawiać żadnego dokumentu, który by świadczył o tym, że są właścicielami albo osobami dzierżawiącymi daną ziemię.
Bombosz zaznaczył, że nie wiadomo jak duża jest skala tego zjawiska, ponieważ ARiMR nie prowadzi żadnych statystyk. Przypadki wyłudzania pieniędzy wydają się w momencie, kiedy to dwie osoby ubiegają się o dopłaty z jednej nieruchomości. Wówczas po kontroli Agencja zna sytuację własnościową ziemi i może złożyć doniesienie do organów ścigania na osobę, która próbuję wyłudzić pieniądze.
Zdzisław Szymocha, rzecznik ANR w Olsztynie informuje, że nawet jeśli dane firmy, która prowadzi na dziko zasiewy będą znane, to wyegzekwowanie opłat np. za bezumowne korzystanie z nieruchomości jest niemożliwe. W większości przypadków są to firmy, które nie posiadają siedziby ani adresu. 

Do chwili przywołania tego wpisu w oryginalnym miejscu - ukazał się tam jeden tylko komentarz:
  1. tonette, :
Więc powiada Pani, że na Mazurach żyje leśne plemię przestępców siewnych? I że niby czają się gdzieś w krzaczorach, a gdy zauważą, że spasły byczek w mundurze ochroniarza zasnął albo poszedł po pół litra to natychmiast nielegalnie orzą i sieją? A po jakimś czasie przebrani w trampki i ozdobne garniaki idą do gminy i wyciągają przestępcze łapy po światło-europejskie dopłaty? Bardzo ciekawa obserwacja. Jadę tam za kilka dni na urlop, spróbuję dopaść choć jednego takiego. Może da się oswoić i powie jak to jest naprawdę… I co z nimi wszystkimi zrobić: palić im „nielegalne”zasiewy, truć Azotoxem, czy złapać wszystkich do siatki i wsadzić do anzla?
A tak poważnie: miast najmować ochroniarzy może łatwiej było by zmienić głupi przepis? Co Pani na to? Ja wiem, że już dzisiaj mam u was opinię upierdliwego starca, który siedzi nie wiadomo gdzie i czepia się niewinnych producentów krótkich notatek. Niech tam, mam to w nosie. Czy kiedy za chwilę wzniosę głośny okrzyk „Myśleć! Myśleć!” to będzie to tak całkiem bez sensu?

Kabaret? Dla mnie w czystej formie. Znowu zyskałem nowych wrogów? Witam gościnnie! Śpiewać każdy może, trochę lepiej lub trochę gorzej… Więc do diabła JA TEŻ MOGĘ!

M.Z.

Brak komentarzy: