niedziela, 22 lutego 2009

Widzisz Ty i nie grzmisz!...

Pisuję w tym miejscu o różnych rzeczach, sprawach i ludziach. Z powodu poczucia bycia wolnym – i z tej przyczyny, że wszystko to zdaje mi się ważne. Członkowie Stowarzyszenia „Po Drugiej Stronie” dawno to zaakceptowali. Co było dla mnie ostatnio ważne – wynika wprost ze spisu treści, każdy może sobie obejrzeć i przeczytać co mu się podoba. A potem oczywiście cieszyć się lub zgrzytać zębami, co woli lub uzna za stosowne… W sprawach domu Abramowskiego 9 najważniejsza ostatnio była zmiana warunków najmu. W dwóch tekstach wyraziłem swoje zdanie na ten temat, paru osobom wręcz i osobiście powiedziałem co mógłbym im w tym przedmiocie zarekomendować (podpisanie nowej umowy) – więc raczej nikt nie powinien myśleć, że utopiony w polityce i filozofii nie zauważam życia wokół. W swoim podpisanym komentarzu moje zdanie potwierdziła P. Anna Stach, formalna przedstawicielka drugiej organizacji lokatorskiej. Albo powiedzmy dyplomatyczniej: okazało się, że oboje mamy na ten temat tę samą opinię, pisemnie zostało to potwierdzone. Cieszę się, ponieważ oznacza to, że wbrew kolportowanym opiniom moich „wielbicieli” te strony nie kipią wcale totalną negacją wszystkiego, ergo wystąpienie na nich nie jest automatycznie tożsame z infamią, opryszczką i innymi plagami.

O psach już pisałem. O „psiej akcji” również. Tu dodam tyle, że psie odchody przeszkadzają mi nie mniej, niż autorom „kampanii”. Niestety sposoby jej prowadzenia uważam za głęboko idiotyczne, a pewne elementy za wręcz nieprawne. Poniżej pokrótce postaram się to wyjaśnić. Otóż w odpowiedzi na pismo drugiej organizacji lokatorskiej znalazły się następujące fragmenty:

• ponieważ warunki Umowy z Firmą Ochroniarską zostały już zatwierdzone i podpisane- DOM „Wierzbno" w najbliższym czasie przekaże Ochronie UNIWERSUM Państwa sugestie w kwestii nadzoru przypadków wyprowadzania psów na pobliskie trawniki.
• zlecono także zakup odrębnych pojemników na psie odchody, oraz przekazano dozorcy Państwa uwagi w tym względzie,
• skwer od strony ulicy Domaniewskiej jest ogrodzony i zamknięty. DOM „Wierzbno" wymienił także zamek od furtki, który powinien uniemożliwić mieszkańcom wstęp na ten teren.
Z poważaniem
Z-ca Kierownika ds Eksploatacji
Anna Hertyk

„Jedźmy” teraz po kolei, najpierw passus o „warunkach umowy z firmą ochroniarską już zatwierdzonych i podpisanych”. Warunki te, proszę Państwa, limitowane są obszarem działki przynależnej do domu Abramowskiego 9. Właściciel terenu może sobie podpisywać umowy z kim chce i jakie chce – pod warunkiem, że ich treść nie dotyczy terenu innego, jak tylko należącego do owego właściciela! Granica naszej działki przebiega mniej więcej na wysokości nosów samochodów parkujących na placyku do tego przeznaczonym, na zewnątrz budynku. Ulica i trawnik po jej drugiej stronie, wzdłuż płotu Instytutu Budownictwa, NIE NALEŻY do naszej działki, żadna umowa dotycząca czegokolwiek, a podpisana przez administratorów nie miała by więc mocy prawnej. W tym miejscu proszę sobie przypomnieć śnieżną zimę sprzed kilku lat – domagaliśmy się wówczas systematycznego odśnieżania parkingu i ulicy. Po kilku tygodniach przyszła odpowiedź, że „to nie jest teren administracji i proszę zwracać się do Zarządu Dróg Miejskich”. W świetle prawa można zatem apelować do dowolnej osoby, by dbała o swoje zwierzę – ale zupełnie nie można czynić za to odpowiedzialnymi ochroniarzy. Ci bowiem działają na terenie działki, a nie poza nią. Mogę się jedynie domyślać, że zmiana umowy z nimi podpisanej może dotyczyć różnych spraw – ale tej akurat nie. Przy okazji: podczas tegorocznej śnieżnej zimy dzielni administratorzy ANI RAZU nie zadbali o to, by Zarząd Dróg Miejskich choć raz przysłał przed nasz dom pług śnieżny czy inną maszynę. Czy dzieje się tak dlatego, że najwięksi domowi „reformatorzy” parkują swe pojazdy w garażach wewnętrznych i w nosie mają resztę „pospólstwa”?

Zwróćmy teraz uwagę na passus o „skwerze od strony Domaniewskiej”. Został trwale zamknięty, zamki stalowej furty wymienione. Dlaczego? Czy ktoś inny poza OGÓŁEM lokatorów nabył do tego terenu jakieś szczególne prawa? Czy lokatorzy tzw. parteru stali się pewnego dnia ważniejsi od reszty sąsiadów – i wymogli uznanie tego stanu na administratorach? Na podstawie jakiego to przepisu uniemożliwia mi się przechadzki po terenie działki, na której stoi dom, w którym mieszkam? Nieśmiało dodaję, że nie mam psa, a kotów, moich współlokatorów, nie planuję wypasać na tym wewnętrznym skwerku. Oświadczam przeto, że ilekroć będę chciał tam wejść – to wejdę. Mam prawo to uczynić (w czynszu zawarty jest także podatek gruntowy za CAŁOŚĆ terenu, oczywiscie w odpowiedniej proporcji na jeden lokal), a każdy, kto w celu ograniczenia tego prawa wezwie na pomoc na przykład Straż Miejską okaże się prostym idiotą. Którego zresztą natychmiast potem oskarżę formalnie o ograniczanie moich praw lokatorskich i obywatelskich.

Przy okazji: w sieci od pewnego czasu toczy się dość żywa dyskusja o najnowszym pomyśle „polityków” PO. Dotyczy zamiaru sterylizacji zwierząt domowych. Jeśli obywatelu nie urżniesz swemu ulubieńcowi tego czy owego – będziesz potraktowany jako nielicencjonowany hodowca. Co oczywiście skutkuje odpowiednimi podatkami… To dziwne – ale domowa kampania z psami związana jakoś tak zbiegła się w tym domu w czasie z pomysłami wyżej wymienionymi. ADM natychmiast na „postulat lokatorski” zareagował, pisma krążyły jak błyskawice, choć przedtem ten obieg był nieco… ospały. Są ludzie, którzy twierdzą, że nie ma w formalno-prawnym życiu przypadków, a wszystkie rzekome improwizacje zostały starannie zaplanowane. Są też tacy, którzy dzisiaj widzą nonsens i niebezpieczeństwo planistycznego sterylizowania domowych ulubieńców, ponieważ ich zdaniem jutro będzie to dotyczyło… może ludzi? Inaczej myślących, niepokornych, krzywych, kulawych czy garbatych?
M.Z.

piątek, 6 lutego 2009

Festiwal piosenki żołnierskiej

Trwa od przedwczoraj i dotyczy mebla zwanego okrągłym stołem. Oficjele postanowili uroczyście obejść dwudziestą rocznicę tego wydarzenia. Oczywiście przedstawiając je jako triumf… pal sześć czego, chodzi o pojęcie TRIUMF. Były wieczory wspominkowe, wystąpili najwybitniejsi artyści scen polskich z Adamem M. na czele. Oczywiście jak to w świecie bywa pojawiły się głosy niekoniecznie wpisujące się w urzędową euforię. Ba, wspomniano coś o wielkim kancie, którego naród zupełnie jest w całości nieświadomy. Zaprzyjaźniona prasa i równie zaprzyjaźnione stacje telewizyjne natychmiast dały tej niesłusznej teorii należyty odpór. Posłużono się najprostszym zabiegiem: nie wyznających oficjalnej linii wrzucono do wora z napisem „Spiskowcy”. Mając rzec jasna na myśli to, że oponenci reprezentują głęboko niesłuszną linię spiskowej teorii dziejów, zatem nie ma co z nimi poważnie gadać. „Spiskowcy” do wora, wór do jeziora… Uwaga: to już mój dopisek, uczyniony zresztą na podstawie doświadczenia i pamięci o metodach, którymi drzewiej rozprawiano się z niejakim Długim Romkiem Giertychem, jeszcze za czasów gdy był Ministrem Oświaty.

W festiwalu głosów ewidentnie chwalących nieszczęsny mebel, co do którego nie ma już pewności czy był okrągły, czy kanciasty pojawiły się elementy martyrologiczne: krew, która nie została jakoby rozlana (czyżby zamordowani tuż przed ustawieniem tego mebla w Magdalence nie mieli krwi w żyłach?), sowieckie tanki, które nie weszły, choć wejść mogły… I takie tam różne jeszcze wyznania pożytecznych idiotów, dla których to, co być mogło lub nie mogło, a to, co było to jedna magma, w której nie warto się babrać, bo nie daj Boże wyjdzie jeszcze coś niebezpiecznego i stanie się wstyd. W tym więc zakresie festiwal okrągłostołowy jako żywo przypomina stare, dobre festiwale pieśni żołnierskiej, partyzanckiej i miłosnej z Kolobrzegu. Jak wiadomo – a pieśni tam wykonywane tego dowodzą - żołnierz nadchodzący „ze wschodniej strony” pukał kwiatem w okienko, panienka otwierała i było git. Pod warunkiem, że nie miala zegarka... Zas ludowi partyzanci z wyciętych lasów cieszyli się jak dzieci, gajowy był akurat na urlopie i nie musieli się obawiać, że ktoś ich wygoni z tych wykrotów i wądołów…

M.Z.

wtorek, 3 lutego 2009

INFO – ciąg dalszy poprzedniego wpisu

Wspominane wczoraj pismo dotarło ponownie do podpisu. Na dole dokumentu podkreślony fragment: obowiązują poprzednie zniżki związane z usterkami w lokalu. Nie wdając się w szczegóły – podpisałem. W przekonaniu, że czynię właściwie i że nie kryje się za całością żaden podstęp.

Od innych centrów informacyjnych żadnego odzewu. Moje zdanie kolportuję wyłącznie na tej stronie – i telefonicznie w kilku rozmowach z zaprzyjaźnionymi lokatorami. Stowarzyszenie „Po Drugiej Stronie” zawiadomione. To wszystko co mogłem dla Państwa zrobić w tym przedmiocie.

M.Z.

poniedziałek, 2 lutego 2009

Idzie „nowe”

Dzisiaj, 2 lutego 2009 r. w godzinach wieczornych odwiedziła mnie pani z administracji. Chciała wręczyć dokument mówiący o wypowiedzeniu poprzednio sygnowanej umowy najmu i ustaleniu nowej stawki czynszu na poziomie 9 zł za metr kwadratowy. Odmówiłem przyjęcia – mam prawo do rozwagi, a zgodnie z literą prawa dokument ten winien być przesłany do każdego lokatora listem poleconym. Nadto jak większość lokatorów korzystam ze zniżki wynikającej z komisyjnego i wielokrotnego stwierdzenia w moim mieszkaniu licznych usterek. Ponieważ miła skądinąd doręczycielka nie była w stanie wytłumaczyć na gorąco jak te dwie sprawy zostaną połączone (stawka bazowa 9 zł i obniżka z powodu usterek) – czekam na list polecony.

By zaś nie tracić czasu sięgnąłem od razu do podstawy prawnej, na którą powołuje się wspomniane wyżej, a nie odebrane pismo. Okazało się nią

ZARZĄDZENIE NR 2437/2008
PREZYDENTA MIASTA STOŁECZNEGO WARSZAWY
z dnia 23 grudnia 2008 r.

Proponuje Państwu odszukanie tego dokumentu na stronie internetowej. W tym miejscu przywołam fragment, który dotyczy(moim zdaniem) naszego domu. Brzmi on:


... za najem lokali znajdujących się w budynkach wybudowanych po 1995 r. o powierzchni powyżej 80 m2 oddawanych w najem w drodze przetargu ograniczonego do osób, które opróżniły samodzielny lokal wynajmowany z mieszkaniowego zasobu m.st. Warszawy lub przeniosły na rzecz m.st. Warszawy prawo własności lokalu znajdującego się na terenie m.st. Warszawy, /nalicza się – dop. autora/ odpowiednio dla strefy:
1) peryferyjnej – 8,10 zł (słownie złotych: osiem dziesięć groszy),
2) miejskiej – 9,00 zł (słownie złotych: dziewięć),
3) centralnej – 10,00 zł (słownie złotych: dziesięć)…


Nie specjalizuję się w opiniowaniu aktów prawnych, publicystycznie dałem już wyraz swojemu stosunkowi do podobnych działań. O ile jednak rozumiem dokonano w stosunku do lokatorów domu przy Abramowskiego 9 OBNIŻKI STAWKI BAZOWEJ CZYNSZU KOMERCYJNEGO z 10 zł za metr kwadratowy do 9 zł za tenże metr.

Pozostaje pytanie: a co z usterkami i wynikającymi z ich istnienia obniżkami stawek bazowych? Na to jak wiadomo lokatorzy również przechowują stosowne i formalne dokumenty. Czy procedura weryfikacji usterkowej będzie powtórzona? Jak będzie miała się do nowej stawki bazowej?

Zapraszam do wymiany poglądów w tej sprawie formalną reprezentantkę drugiej grupy lokatorskiej. Bo jak mi wiadomo tylko po dzisiejszym wieczorze – inni sąsiedzi też chcą wiedzieć. A ja być może mam rację – a być może nieco się mylę. Tak czy siak warto porozmawiać choćby na płaszczyźnie strony sieciowej.

Marek Zarębski