piątek, 15 sierpnia 2008

Stronniczy sierpniowy przegląd "dokumentów"

Na konkurencyjnej stronie odpowiedź na pismo, o którym było tyle słów miesiąc i półtora miesiąca temu. Jak to już pisałem dokument wysłany przez naszą lokatorkę-reprezentantkę uważam za merytorycznie słuszny. Także dzisiaj. O odpowiedzi powiem w tym miejscu tyle, że mętna, ale już nie tak napastliwa. Zaprasza do prowadzenia dialogu w urzędniczym stylu, co jest oczywiście pułapką. Podobnie jak analizowanie punkt po punkcie tego, co w odpowiedzi JEST. To też pułapka. Moim zdaniem ważniejsze to, czego w odpowiedzi NIE MA. Nie ma ani słowa o prawach samorządnych gmin do ustalania praw, jakie uznają za słuszne – nawet jeśli zdaniem jednostki nadrzędnej (Miasto Warszawa) wprowadza to tak rzekomo nie lubiany przez urzędników chaos. Nie ma ani słowa o statutowych obowiązkach gmin wobec obywateli, działalność komercyjna akurat do fundamentalnych w tym ujęciu nie należy, a pismo „raczy” o tym zapominać. Zapewne licząc na to, że normalny obywatel nie czyta przed snem samorządowych podstaw w wydaniu dla sennych i leniwych.

Co dalej? Niestety powrót do mojej teorii. Podobne treści (co w odpowiedzi) rozbija ona już na początku twierdzeniem, że w chwili podpisywania umowy najmu wobec każdego lokatora dokonano oszustwa, podstawiając mu towar pokrętny prawnie, marny, wcale nie komercyjny, popadający w ruinę co roku bardziej i bardziej. Więc należy pisać, wskazywać, fotografować i składać zażalenia. Każdego miesiąca, roku, ba, każdego dnia, w którym wystąpi nowa usterka. Oczywiście ktoś to najpierw musi przyjąć do wiadomości, następnie inteligentnie i konsekwentnie realizować. Ale… Na tamtej stronie to już nie moja działka.

A nadęte urzędy były w Polsce zawsze, zawsze też wydawało im się, iż produkują dokumenty głęboko słuszne, kompletne i zamknięte. W ostatnim swoim felietonie Stanisław Michalkiewicz pisze o tym tak:

„…apel o udzielenie Gruzji pomocy przypomina popularne w sferach kupieckich telegramy, kiedy Poczta Polska zwolniła z opłat depesze związane z akcją ratowania ekipy generała Nobile, która nieoczekiwanie wylądowała na zamarzniętym Oceanie Lodowatym: „Panie Piperman, pan jedź na ratunek generałowi Nobile, a jak pan nie możesz, to przyślij mnie pan te zamówione dziesięć tuzinów koszul”.”

M.Z.

Brak komentarzy: