
Brzmiał on mniej więcej tak, że stanowisko Niemiec w całej
greckiej sprawie jest dość charakterystyczne, choć mało kto podnosi jego
istotę. Tę zaś da się opisać tak, jak to uczynił dwa lata temu Henryk
Skwarczyński, tekst oryginalny ukazał się zresztą na tymże 3Obiegu i jest do przeczytania
tutaj: http://3obieg.pl/jestescie-jak-doktor-mengele-tyle-ze-dzisiaj-w-eleganckim-garniturze-nie-przykryjecie-przeszlosci-zadna-europejskoscia-i-zadnym-salonem-odnowy
Zwróciłem w swoim mikro-tekście uwagę na ten fragment:
„…Stanley Moss, który
był jednym z organizatorów ruchu oporu na Krecie i współautorem słynnego
porwania głównodowodzącego sił niemieckich generała Kreipego, mówiąc o
okrucieństwach popełnianych na ludności cywilnej, wspomina taki przypadek: “Oto
historyjka oddająca mentalność typowego Huna. Przez drogę, którą jechał z dużą
prędkością samochód z niemieckimi oficerami, wypadając z niej na zakręcie,
przechodził mały chłopiec. Kierowca i jednocześnie oficer nie był w stanie temu
zapobiec i choć bez większych szkód, wszyscy jadący wylądowali w rowie.
Przeprowadzając szybką inspekcję samochodu, kierowca zauważył, że jeden z
błotników jest mocno zadrapany. Gestem przywołał chłopca do siebie i kiedy ten
z nieśmiałym uśmiechem na ustach przybliżył się, porwał go i gwałtownym ruchem,
na kolanie, przełamał mu w pół rękę…”
I dodałem jeszcze, że uważam refleksje Skwarczyńskiego za
tak ważne, iż sam na swojej stronie zamieściłem jego przedruk.
I co? Ano właśnie: i nic! Komentarz poddany moderacji NIE
UKAZAŁ SIĘ. Co Pietkuna tak okrutnie zezłościło? Że zapomniał co w jego portalu
o sprawie drzewiej się mówiło? Czy może to, że jakiś tam komentator śmiał
zamieścić linka do swojej strony?
Jeśli to drugie to spieszę wyjaśnić: uważam pana Pietkuna za
dziennikarza klasy średniej. Jest gwiazdą lokalną – jeśli w ogóle. Posłusznie
przeto melduje panie Pawle, że nie zamierzałem grzać się w pańskim blasku,
albowiem ten nie istnieje. A wieloletniej pogardy Niemców wobec tamtej części
Europy po prostu pan nie widzi – co nie jest być może grzechem głównym, ale na
tyle istotnym, by rzecz całą uzupełnić nawet tak małym komentarzem, jak nie
opublikowany mój. Tak czy siak: proszę się nie przejmować, nie będę panu w przyszłości zawracał
głowy, mam mnóstwo innych zajęć i ludzi, którzy tu czy tam publikują swoje przemyślenia,
po czym jednak prowadzą jakieś dyskusje. Ukłony.
PS. Czy to pan podpisał ten fragment wyjęty z tekstu "O nas": "...
Nie zamierzamy jednak ograniczać swobody dyskusji, będziemy jedynie dbać o jej poziom. Tym samym nie dzielimy autorów na lepszych i gorszych, na zawodowców i amatorów, na dziennikarzy i blogerów, na celebrytów i anonimowych. Dla nas każdy kto dostarcza tekst wysokiej jakości, dbający o wiarygodność, przejrzystość myśli i klasę wypowiedzi, ma prawo mienić się dziennikarzem obywatelskim, może aplikować na stronę główną, czy wnioskować o legitymację prasową..."
Nie zamierzamy jednak ograniczać swobody dyskusji, będziemy jedynie dbać o jej poziom. Tym samym nie dzielimy autorów na lepszych i gorszych, na zawodowców i amatorów, na dziennikarzy i blogerów, na celebrytów i anonimowych. Dla nas każdy kto dostarcza tekst wysokiej jakości, dbający o wiarygodność, przejrzystość myśli i klasę wypowiedzi, ma prawo mienić się dziennikarzem obywatelskim, może aplikować na stronę główną, czy wnioskować o legitymację prasową..."
M.Z.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz