I znów a propos zbliżającego się dnia referendum:
trwa poszukiwanie JEDNEGO, DOSADNEGO elementu, który mógłby stać się tym
argumentem, który wygoni do urn niezdecydowanych albo wątpiących. I tu nie
pomoże żadne gadanie o sile demokracji, zalanych tunelach, którymi użytkownicy
metra rzadko jeżdżą czy postawieniu na głowie zasad współżycia tak zwanej
władzy i obywateli (władza jest dla tych drugich, nigdy odwrotnie!). U Jana Pietrzaka
to jest PALIKOMANIA! Popieram wybór. Palik, słupek, pachołek jest czymś tak
paskudnym i absurdalnym, że wręcz nie da się tego słowami wyrazić.
W czym rzecz? Ano w tym,
że chyba naprawdę jakiś szwagier Królika Najważniejszego w Ratuszu ma fabrykę
takich słupków, wielkie moce przerobowe – i żadnych szans na sprzedaż swoich
wyrobów poza Warszawą. Więc w stolicy wbija się owe paliki gdzie popadnie,
jakby na przekór zasadzie, że nie wolno utrudniać ruchu drogowego, albo
stwarzać zagrożenia na przykład dla aut, którym pęknie opona, czy banalnie zabraknie
paliwa. Wtedy kierowcy pozostaje już tylko krótki pacierz dla spadającego z
dachu. Pojazdu nie da się zepchnąć na pobocze czy bezpiecznie usunąć z jezdni. Co
z nim więc uczynić? Tego nie wie nikt. I
co gorsza to jest zgodne z gomułkowską jeszcze zasadą, że skoro kupił pojazd –
to jest z zasady podejrzany, bo uczciwi nie kupują, a właściciele kradną. Więc
im się dolegliwości rozmaite należą z góry…

Ludzie! Ludzie: to trzeba
przerwać! Unicestwić to cholerne myślenie, że oto ja, mieszkaniec Mokotowa i
właściciel jakiegoś tam pojazdu gdy tylko dowiem się, że usunięto paliki z
Marszałkowskiej to natychmiast tam pojadę i wpartolę się na chodnik! To wymyślił
dureń i niemota umysłowa! Ale odpowiada za całość jego Szefowa! Dość rządów
tego witkacowskiego kobietona!
M.Z.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz