sobota, 20 września 2008

Ogłoszenia drobne

Opowiadałem kiedyś Wiernym Czytelnikom, że specyfiką tego blogu jest fakt, iż mało kto i rzadko kiedy chce wpisywać się ze swym komentarzem pod kolejnym tekstem – sporo osób natomiast stosuje metodę korespondencji na prywatnego maila, co to kiedyś był publiczny, ale już nie jest.

Właściwie to nawet nie mam im tego za złe, chcą pisać niech piszą. Ostatnio otrzymałem jednak stanowcze wezwanie, brzmiące w skrócie tak: „Czemu draniu nie piszesz jaśniej? Kogo znowu atakujesz?” Rozumiem, że głos to osoby, która albo czegoś nie doczytała, albo nie zrozumiała. Więc spieszę z wyjaśnieniem.

Otóż w komunikacji międzyludzkiej jest tak, że przed zrozumieniem musi nastąpić połączenie. Czyli komunikat winien być nadany na fali, do której dostrojony jest odbiorca, fali, którą może odebrać. Potem ów odbiorca komunikat analizuje, połyka albo nie połyka, odpowiada, nie zgadza się albo chwali.

Teoretyczne założenie, iż gdy jeden mówi po polsku i poprawnie to drugi powinien to pojąć jest oczywiście stanem idealnym i pożądanym. Ale co tu gadać: coraz rzadziej też spotykanym. Bo po polsku napisałem słów kilka o wolnych dniach w Polsce, o sposobach spędzania wolnego czasu tu i tam. Ani to manifest zainteresowań, ani propozycja dla obcych. Takie tam sobie felietonowe omawianie małej sprawki, z nieśmiałym wskazaniem, że gdzie indziej rozrywki organizują sprawniej, niż u nas.

Jaśniej się nie da. Skończyłem dokładnie w tym miejscu, w którym chciałem skończyć. Podteksty proszę sobie odtwarzać samemu. Interpretacje też. Nadal nie cenię PO. Nie ufam politykom i politykierom. I ciągle facetowi z walizką, który w centrum miasta nagabuje mnie jak dostać się do Filharmonii odpowiadam: ćwicząc, bratku, ćwicząc!

Z jesienno-nostalgicznym pozdrowieniem
M.Z.

Brak komentarzy: