piątek, 27 lipca 2012

Zanim się zacznie



Olimpiada w Londynie… Szczerze mówiąc igrzysk jak na jeden rok mam już trochę dość, ledwo skończyliśmy z Euro, a tu masz babo placek… Nam, Polakom pozostało rozgrzebane miasto, niedokończone autostrady (podobno przejezdne), dziesiątki drogowskazów typu „tędy na Lwów”. I kupa długów. Co zostanie Anglikom?

Na razie fotki głównie prezentujące muskuły. Nie, nie te sportowe, ale te militarne: rakiety przeciwlotnicze, wielkokalibrowe karabiny maszynowe potrafiące jedną serią przepołowić Jumbo Jeta, jakieś czołgi i żołnierze w hełmach. Po prostu strach się bać! Nie bardzo wiem o co Angolom chodzi – ale pewnie o coś chodzi. Czyżby spodziewali się inwazji kibiców piłkarskich w helikopterach bojowych?

Rano w najróżniejszych radiach informacje o tym jakim szlakiem pomknie znicz olimpijski. Chyba już przesadzono, bo śledząc to na mapie można pomieszania zmysłów dostać. Polska flagę będzie dźwigać Agnieszka Radwańska. Dwie rzeczy w tej sprawie: pierwsza taka, że zaprzestano już uprawiania sztuki pozorów, iż to niby na Olimpiadę wyłącznie amatorzy. Popieram! W końcu dlaczego mam obserwować jak niejaki Eddie Orzeł startuje w konkursie skoków narciarskich tylko po to, by wdzięcznie spaść na zadek tuż po wyjściu z progu… To był ostatni prawdziwy amator, do dzisiaj chyba go tyłek boli, więc już dajmy spokój.
Druga rzecz ważna: Radwańską niezwykle cenię, a to że nie pokonała w finale Wimbledonu tej murzyńskiej maszyny z wystającym zadem to jest po prostu drobiazg (dla potencjalnych cenzorów: to nie jest żadna „mowa nienawiści”, tylko precyzyjny opis meczu).

No nic, rynek pracy do bani, bezrobotnych coraz więcej – ale w końcu za poradą pewnej francuskiej arystokratki skoro nie mamy chleba to przecież możemy jeść ciasteczka i oglądać igrzyska…

M.Z.

Ilustracja: http://bombardier.nowyekran.pl/post/69544,olimpiada-czy-wojna

sobota, 21 lipca 2012

Z cyklu MEANDRY MYŚLENIA: Kto tu kogo chce zwariować?


24-letni mężczyzna zastrzelił w kinie na przedmieściach Denver w Colorado 12 osób i ranił 58.

Dziennikarz nowojorskiej redakcji Super Ekspressu Mariusz Wolf mówi w rozmowie z Polskim Radiem, że „…w stanie Kolorado, gdzie doszło do tragedii, broń można kupić bez większych ograniczeń. Jak podkreśla, mieszkaniec stanu Kolorado nie musi rejestrować broni. Jeśli chodzi o kupno pistoletu czy strzelby, to nie ma żadnych ograniczeń ...”

Czytaj: gdyby te ograniczenia były, na przykład takie jak w Polsce, czyli całkowite – to nic by się nie stało. Nie, wymieniony facet słów tych nie wypowiedział. Na to był albo zbyt cwany – albo zbyt mądry. Ale taki jest u nas kierunek działania i takie propagandowe ostrze. Tak się inni przed nim wyrażali. Broń ma prawo mieć tylko policja. Dzisiaj świętuje. Szczerze mówiąc nie bardzo wiem co – jeszcze nie ukarano tego jej pracownika, który w listopadzie ubiegłego roku tak bardzo lubił kopać nieuzbrojonych ludzi. Nakręcono film z tego zdarzenia, zidentyfikowano „bohatera”, fotki i opis poszły w świat. Czy ten bandyta w cywilu przeniesiony do kina w Colorado byłby równie „skuteczny”?

I to jest kolejny dowód na kompletne zidiocenie żurnalistów, którzy najwyraźniej już wiele miesięcy temu otrzymali zadanie indoktrynowania czytelników i słuchaczy w określonym kierunku. Broń jest groźna! Broń jest zła! ALE TO NIE BROŃ STRZELA – STRZELAJĄ LUDZIE. Źli, sfrustrowani, o mentalności zdegenerowanych miłośników gier komputerowych (gdzie żyje się i siedem razy) albo zbrodniarzy, zdesperowani lub po prostu chorzy. Ludzie – nie broń!

Amerykańskie kino było strefą, gdzie żadnej broni wnosić nie wolno. Gdyby było inaczej tragedia potoczyła by się zapewne innym szlakiem. Napastnik miał co prawda kamizelkę kuloodporną – ale nawet najdoskonalsza nie chroni kończyn czy strefy głowy. Ktoś w obronie swojego i cudzego życia mógłby tam właśnie skutecznie wymierzyć… Nie wymierzył. Bramki przy wejściu wyłapały by kawał metalu za paskiem. Morderca nie miał tych stresów – wszedł wyjściem awaryjnym.

Więc jak to jest z tą bronią i dostępem do niej naprawdę? Zacytuje jednego z komentatorów dużego portalu sieciowego:

„…Niektóre miasta i hrabstwa USA rozwiązały swoje problemy z przestępczością, wprowadzając nie tylko swobodny obrót bronią, ale wręcz obowiązek posiadania broni palnej w domu, wzorując się na władzach miasta Kennesaw (Georgia), które w 1982 roku nakazały swoim mieszkańcom posiadanie broni wraz z amunicją przez każdą głowę rodziny. Pierwotnie nawet media lokalne uznały decyzję ratusza za absurdalną i wręcz niecywilizowaną. Jednak po roku statystyki zmieniły opinię prasy. Przed wprowadzeniem „prawa pistoletowego” Kennesaw zamieszkiwało 5242 mieszkańców, a poziom przestępczości był o 10 proc. wyższy niż średnia krajowa. 17 lat później liczba ludności miasteczka wzrosła ponad czterokrotnie, a poziom przestępczości spadł o ponad 53 procent. Zwolennicy swobodnego obrotu bronią palną porównują ten wynik do przykładu z drugiego krańca stołu. Rok wcześniej zanim Kennesaw wpadło na swój kontrowersyjny pomysł, władze miasta Morton Grave w stanie Illinois wydały bezwzględny zakaz posiadania broni przez wszystkich obywateli z wyłączeniem policji. W analogicznym roku 2005 przestępczość w tym mieście wzrosła o 15,7 proc. przy jednoczesnym niewielkim spadku liczby ludności miasta. Te dwa skrajne przykłady dowodzą, że władze miasta Kennesaw mogą być wzorem dla reszty Ameryki…

I na koniec jedno jeszcze zestawienie, ukazało się właśnie w Nowym Ekranie (http://nathanel.nowyekran.pl/post/69081,tak-to-znowu-ja-wasze-zagubione-sumienie), proponuję lekturę. Ilustrowana jest dwoma fotkami:




Drugi to Breivik z Norwegii. A pierwszy? Ktoś pamięta? Te fotki dostępne były w domenie publicznej. Ale zasadnicze pytanie nie brzmi „Która broń bardziej śmiercionośna”. Brzmi za to „KTÓRY STRZELEC WYMAGA LUB WYMAGAŁ WIĘKSZEJ UWAGI”. Już wiecie o co chodzi?

M.Z.

poniedziałek, 2 lipca 2012

Jestem...


...jestem, nic się nie stało ważnego, właściwie jedynym problemem jest utrata komputera. Nowy będę potencjalnie w stanie sprawić sobie gdzieś pod koniec lipca. Poprzednia maszyna najpierw zażądała ujednolicenia partycji (albo jakoś tak) - później zamilkła definitywnie i mam problem jak odzyskać dostęp do masy danych na twardym dysku. Gdyby kto wiedział - niechaj podpowie, cmokania informatyków i sugerowania kiulkusetzłotowego wydatku mam już serdecznie dosyć. Wszystko było legalne (programy), są płyty instalacyjne zakupione razem z Acerem 3020 - nie ma tylko wiedzy jak to wszystko udrożnić, by nie stracić wspomnianych danych. Pozdrowienia!

M.Z.